W ciągu ostatnich kilku tygodni paręnaście razy poczułam się gorsza i ten stan napełnił mnie ogromną radością.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Niszcząca zazdrość
Moje wyznanie może wydawać ci się lekko dziwne, ale naprawdę tak było. Za każdym razem, gdy poczułam się gorsza, wypełniał mnie zachwyt i podziw. Wszystko zaczęło się od eseju C.S. Lewisa Krętacz wznosi toast. Opisana w nim historia dzieje się w Piekle podczas uroczystego obiadu w Kolegium Kusicielskim.
Tytułowy Krętacz rysuje obraz współczesnego człowieka, który zazdrość o talenty innych przykrywa ideą, że wszyscy ludzie są równi. A prawda jest taka, że wszystkim ludziom należy się równe traktowanie, ale nie jesteśmy sobie równi pod względem umiejętności, predyspozycji czy talentów. Różnimy się i to jest dobre.
Różnice są dobre
Bardzo lubię śpiewać, ale nie mam ku temu talentu. Owszem, czasem uda mi się utrzymać melodię i nie zafałszować, ale to tyle. Mimo to mogłabym, w imię źle rozumianej równości, domagać się przyjęcia do chóru. Jednak próby i późniejszy koncert dla wszystkich byłyby przyjemniejszym doznaniem, gdybym nie brała w nich czynnego udziału. Najlepiej, żebym śpiewała będąc sama lub w gronie najbliższych, którzy, z miłości do mnie, docenią (a raczej wytrzymają) mój popis wokalny.
Dzięki esejowi C. S. Lewisa uświadomiłam sobie, jak łatwo jest podcinać skrzydła innym, zasłaniając się pięknymi hasłami demokracji, równości czy tolerancji. Wszystkie one są ważne, jednak gdy kryje się za nimi zazdrość, to stają się zniekształcone. Zazdrość powoduje, że inność jawi się jako zagrożenie i przez to wzmaga lęk i poczucie bycia gorszym.
A to z kolei rodzi napięcie, którego pozbyć się można np. przez deprecjonowanie, ośmieszanie lub ignorowanie. Pomyśl, ile razy słyszałeś, że czyjeś znaczące osiągnięcie zostało skomentowane przez innych krótkim to nic wielkiego lub jakie to ma znaczenie lub bez przesady, co w tym wyjątkowego? Tego typu słowa nie dodają wiatru w żagle.
Czytaj także:
Jak być szczęśliwym? To prostsze niż myślisz
Doceniaj talenty innych
Lewis skłonił mnie też do świadomego szukania i dostrzegania zdolności i talentów innych ludzi. Do cieszenia się ich wyjątkowością. Do tworzenia listy rzeczy czy obszarów, w których jestem gorsza, czyli takich, w których inni mają przestrzeń, aby zabłysnąć, pokazać swoją indywidualność i niezwykłość.
Za każdą z tych osób dziękuję Bogu, bo dzięki nim moje życie jest bogatsze. Każdej z nich staram się też powiedzieć, jak bardzo zyskuję dzięki ich zdolnościom. Podzielę się z tobą częścią tej listy:
Mira ma talent do komunikowania się z dziećmi. Wyjaśniła mi kilka zachowań mojego niemowlaka. Dzięki temu lepiej się rozumiemy i mam więcej spokoju, opiekując się nim.
Iwona potrafi wyczarować cuda w kuchni. To dzięki niej doświadczyłam tego uczucia, gdy coś dosłownie rozpływa się w ustach. Bez jej talentu kulinarnego spotkania rodzinne nie byłyby takie same.
Darek jak nikt inny potrafi stworzyć wizję i plan jej osiągnięcia. Realizując z nim projekt wiem, gdzie zmierzamy i co musimy zrobić po kolei. Czuję się bezpiecznie i mam pewność, że pomimo skłonności do rozproszeń nie zgubię drogi.
Od Doroty mogę uczyć się tworzenia pięknego otoczenia. Ona ma taki zmysł, że umie połączyć różne faktury, materiały czy elementy tak, że tworzą piękną całość. Dodatki od niej upiększają mój dom.
Przyznam ci się, że nie zawsze łatwo mi było zachwycać się wyjątkowością innych. Przez długi czas porównywałam się, zazdrościłam i czułam się gorsza. To podcinało mi skrzydła i utrudniało budowanie dobrych relacji z innymi.
Teraz ilekroć poczuję ukłucie zazdrości, to staram się dziękować Bogu za dary, które ta konkretna osoba wnosi do mojego życia. Jesteśmy sobie dani, aby wzajemnie ubogacać nasze życia. To dlatego jesteśmy różni i też dlatego wszyscy zasługujemy na równe traktowanie, pełne szacunku i akceptacji dla naszych indywidualności.
Czytaj także:
Nie masz pomysłu na prezent? A słyszałeś o Thank-you notes?
Czytaj także:
Co C.S. Lewis nazywał „rakiem toczącym ducha”? To też nasza choroba