separateurCreated with Sketch.

Jak poradzić sobie z pasmem porażek?

PORAŻKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

O tym jak uratować dzień, który się jeszcze nie skończył.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Kiedy wszystko idzie nie tak…

Zdarza ci się, że przeżywasz porażkę za porażką i to wszystko dzieje się w ciągu jednego dnia? Ja miałam tak ostatnio.

Wstałam tradycyjnie przed 6.00, czyli w momencie, gdy mój mały Smyk postanowił rozpocząć dzień. Nic nie zapowiadało, że będzie trudno. Okazało się, że idą mu kolejne zęby, więc długo nie mógł zasnąć na pierwszą drzemkę. Gdy w końcu to się udało, pomknęłam czym prędzej do komputera, aby wykorzystać dany mi czas na pracę. Włączam go, a tu… aktualizacja. System zaczął działać po ponad godzinie, akurat 5 minut przed pobudką Smyka.

Bez komputera czułam się jak bez ręki i nie wiedziałam, co zrobić. Starałam się jakoś wykorzystać ten czas, ale i tak miałam poczucie, że jakoś przeleciał mi przez palce. Smyk się obudził i trzeba było mu zaserwować drugie śniadanie. Postanowiłam zrobić coś nowego. Padło na placuszki. Włożyłam w nie serce, a on praktycznie ich nie tknął. Zdarza się. W ramach spaceru poszliśmy na działkę moich rodziców. W związku z ich wyjazdem, na mnie spadło podlewanie roślin. Normalnie zajmuje to około dwóch godzin, ale tego dnia akurat było małe ciśnienie wody. W efekcie zamiast dwóch, na podlewanie trzeba było poświęcić pięć godzin.

W związku z tym trzeba było zmienić plany obiadowe. Na szczęście przyszedł mój mąż i przyniósł mięso na grilla oraz warzywa dla Smyka. Liczyłam, że pasmo trudności się skończy, ale nie. Grill z niewiadomych powodów nie chciał się rozpalić. Udało się po ponad godzinie, gdy byłam już strasznie głodna. W międzyczasie zdarzyło się jeszcze kilka trudnych momentów, o których już nie będę pisać.

Powiem tyle, że miałam poczucie jednej wielkiej porażki. Znasz to? Zastanawiałam się, co jeszcze pójdzie nie tak? Byłam zła i marudna.

Wtedy przypomniałam sobie hasło Dzień się jeszcze nie skończył, które przeczytałam w książce Joanny Glogazy Slow life. Co prawda było już po 20.00, ale prawdą było, że mój dzień się jeszcze nie skończył. Zastanowiłam się, co może go uratować i wybrałam trzy rzeczy.

 

Sprawienie sobie przyjemności

Ten dzień był dla mnie trudny, więc postanowiłam się sobą zaopiekować. Sprawić sobie jakąś drobną przyjemność. Musiało to być coś drobnego, co nie wymaga za dużo czasu i energii oraz coś, co praktycznie nie może się nie udać. Nie zniosłabym kolejnej porażki. Wybór padł na dobrą herbatę.

 

Szukanie rzeczy, za które mogę być wdzięczna mimo wszystko

Siedząc z kubkiem w ręku i rozkoszując się smakiem napoju, zaczęłam rozmawiać z mężem o dniu i o dobru, które nas w nim spotkało. Na początku robiłam to trochę na siłę, ale po chwili się rozkręciłam. Przecież każdego dnia można być wdzięcznym za tysiące rzeczy.

W czasie tej rozmowy stwierdziłam nawet, że aktualizacja komputera, przez którą nie popracowałam, spowodowała, że miałam czas na zatrzymanie i nicnierobienie. Pozwoliła mi zastopować pęd i potracić czas.

 

Słuchanie

Przestałam się użalać nad sobą i koncentrować na swoich porażkach. Zamiast tego słuchałam o dniu mojego męża, o jego sukcesach, wyzwaniach, przemyśleniach. Ta zmiana perspektywy i otworzenie się na przeżycia drugiej osoby pomogły mi złapać dystans do własnych doświadczeń oraz uspokoić emocje. Gdy kładłam się spać, czułam się dużo lepiej.

A ty, jak radzisz sobie w momentach, gdy czujesz, że wszystko się sprzysięgło przeciwko tobie?


STRES, KOBIETA
Czytaj także:
Co zrobić, gdy brakuje nadziei i świat rozpada się na kawałki


ZESTRESOWANY MĘŻCZYZNA
Czytaj także:
Zobacz, co się z Tobą dzieje, kiedy się stresujesz


FAMILY
Czytaj także:
Sprawdzone sposoby świętych na to, jak radzić sobie w rodzinie ze stresem i zachować pokój

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!