Na obecności górali na mszy zależało ks. Józefowi Stolarczykowi tak bardzo, że pozwalał na „pykanie” fajek w jej trakcie, a także na ich zapalanie od świecy na ołtarzu głównym.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Gdy ks. Józef Stolarczyk w wieku 31 lat przybył na ochotnika do nowo powstałej zakopiańskiej parafii, spotkały go nieufność i groźby ze strony tamtejszych zbójników. Było to w roku 1847. Ale to między innymi on uczynił górali podhalańskich takimi, jakimi są obecnie, czyli ludźmi znanymi ze swej religijności i patriotyzmu. Nie przyszło to jednak łatwo…
Wiara górali za czasów ks. Stolarczyka
Trudne początki wynikały z tego, że parafianie ks. Stolarczyka właściwie nie znali chrześcijaństwa i kierowali się zasadą: „W Pana Boga wierz, Panu Bogu nie wierz”. Konsekwencją tego były: duża swoboda obyczajowa, pijaństwo, nagminne bijatyki, częsta praktyka zemsty, magia, a nawet pogaństwo.
Poza tym, pierwszy proboszcz Zakopanego musiał zmierzyć się z faktem, że w jego parafii tylko 2 osoby umiały czytać.
Nic dziwnego, że najpierw ks. Józef myślał o rezygnacji. Jednak gdy stwierdził, że trudniej mają misjonarze, a i jemu było gorzej (niż teraz) w szkołach, doszedł do wniosku, że z Bożą pomocą da radę uczynić tu więcej niż gdzie indziej.
Poważanie u górali zdobył siłą fizyczną. Widzieli np. kiedyś, że zdołał wyciągnąć z piwnicy beczkę z kapustą i zanieść ją na wóz. Wywarło to wielkie wrażenie. Imponował też wzrostem (mierzył ok. 2 m), dzięki któremu patrzył z góry nawet na najwyższych parafian oraz strojem, zwłaszcza wysokimi butami i podwyższającą go granatową czapką konfederatką.
Metody duszpasterskie ks. Stolarczyka
Siła i wygląd zewnętrzny sprawiły, że zakopiańczycy zainteresowali się tym, co ich pierwszy proboszcz ma do powiedzenia. A on starał się mówić zrozumiale. Głosił więc kazania w gwarze, której się nauczył. Aby zaś jak najwięcej górali wysłuchiwało jego słów i w ogóle pojawiło się na mszy, ksiądz nie wahał się zachodzić do karczmy i wzywać jej bywalców do pójścia na niedzielną Eucharystię.
Na obecności górali na mszy zależało mu tak bardzo, że pozwalał na „pykanie” fajek w jej trakcie, a także na ich zapalanie od świecy na ołtarzu głównym. Na początku swej pracy duszpasterskiej posunął się nawet do tego, że udzielał drobnych pożyczek pod warunkiem, że dłużnik zacznie w niedzielę chodzić do kościoła.
W nim parafianie słuchali słynnych ponadgodzinnych kazań ks. Stolarczyka. Narażały go one (przynajmniej w pierwszych latach) na duże ryzyko. Proboszcz bowiem po imieniu wskazywał źle czyniących, a jeżeli się nie zmieniali, wprost ujawniał ich złe czyny i nałogi. Dla równowagi i sprawiedliwości wychwalał też tych dobrze się zachowujących.
Aby z kolei zachęcić swych mało religijnych parafian do spowiedzi, ks. Stolarczyk dawał im drobne podarki w zamian za przystąpienie do tego sakramentu.
Oczywiście chrzcił i błogosławił śluby, zawsze zostając na weselach i chrzcinach. Zawarte w ten sposób znajomości umacniał codziennymi odwiedzinami swoich parafian, którzy z kolei często chodzili do niego na plebanię.
Przełęcz Stolarczyka
Aktywność proboszcza nie ograniczała się do sfery ściśle religijno-moralnej. Widząc biedę, która nękała górali, ks. Józef nawet na kazaniach zachęcał do nowych, lepszych sposobów uprawy ziemi i hodowli zwierząt. Namawiał też mieszkańców Zakopanego do przyjmowania turystów, którzy coraz chętniej przyjeżdżali w Tatry.
W ten sposób nie tylko przyczyniał się do wzbogacania swych parafian, ale również upowszechniał wiedzę o higienie, którą gospodarze musieli utrzymywać w swych chałupach po to, aby zamieszkali w nich goście.
Pisaliśmy sporo o dorosłych, jednak ich duszpasterz nie zaniedbywał również dzieci. Zaraz po przybyciu otworzył dla nich szkołę parafialną, w której uczono czytania, pisania, liczenia i śpiewu.
Dodajmy jeszcze, że ks. Stolarczyk był wielkim miłośnikiem gór. Wędrował zwykle z góralami, oswajając ich z Tatrami i kształcąc w ten sposób całe pokolenia przewodników górskich. Na pamiątkę tych wędrówek jedną z górskich przełęczy nazwano jego nazwiskiem.
Gdy umarł 6 lipca 1893 r., zostawił Zakopane i okolice zupełnie innymi, niż je zastał: zniknęły analfabetyzm i bieda, nie było już zbójników, a górale stali się religijni, patriotyczni i już nie tak agresywni, jak kiedyś. Podziękujmy za to ks. Stolarczykowi przy jego grobie na Pęksowym Brzyzku – cmentarzu, który sam założył.
Czytaj także:
Baby w górach, czyli o ratowniczkach TOPR
Czytaj także:
Tatrzański Gietrzwałd. Jeden przestaje pić, drugi się nawraca, trzeci doznaje uzdrowienia
Czytaj także:
Fascynujące początki TOPR. „Górale uważali swoich gości za skończonych niedołęgów”