Alexia od pierwszej diagnozy całkowicie zaakceptowała swoją chorobę i postanowiła ofiarować cierpienia Bogu w intencji różnych osób i Kościoła. Uznała, że w jej ręce trafił prawdziwymi skarb i rozdawała go z wielką hojnością. Chciała wyzdrowieć, ale jeszcze bardziej chciała tego, co chce Jezus.
Żyć jak Alexia, umierać jak Alexia
Kiedy Alexia tuż przed śmiercią leżała w szpitalu, pielęgniarka powiedziała do koleżanek: „Nie mogę wchodzić do jej pokoju! Jak można umierać z radością?”. Ktoś jej wtedy odpowiedział, że kiedy się żyje jak Alexia, to się umiera jak Alexia.

Czytaj także:
Błogosławiony chłopak. Rak, miłość, dziewczyna i specjalna misja od Pana Boga
Jakie było to życie? Alexia urodziła się w 1971 roku w Madrycie jako siódme, najmłodsze dziecko pobożnych rodziców związanych z Opus Dei. Od czwartego roku życia aż do momentu, kiedy zachorowała, chodziła do szkoły prowadzonej przez siostry z Towarzystwa św. Teresy. Była bardzo energicznym i wesołym dzieckiem, ale szczególny zapał miała do spraw duchowych – do modlitwy, pobożnych praktyk i rozmowy o Bogu.
Poznajcie Hugo
Kiedy miała 6 lat, mama podpowiedziała jej, że kiedy przyklęka w kościele przed Najświętszym Sakramentem, może w duszy powiedzieć coś miłego Jezusowi. Zdziwiona Alexia odpowiedziała, że przecież zawsze tak robi. „Mówię Mu: Jezu, spraw, żebym zawsze robiła to, co Ty chcesz”. Ten akt strzelisty jest teraz uważany za jej duchowy testament. Stał się on dla wielu osób inspiracją do modlitwy i zawierzenia Bogu.
Nadała imię swojemu aniołowi stróżowi, żeby łatwiej jej było się do niego zwracać (jej anioł ma na imię Hugo). Lubiła się modlić za ludzi, których zobaczyła przez okno. Z zapałem przystrajała kwiatami figurkę Matki Bożej stojącą w domu.
List do gazety
Z czasem zmieniały się sposoby wyrażania miłości do Boga, ale zapał nie słabł. Kiedy w Hiszpanii wniesiono pod obrady parlamentu projekt ustawy aborcyjnej, Alexia z własnej inicjatywy napisała list w tej sprawie i wysłała go do kilku gazet. Opublikował go dziennik „Ya” z Madrytu z datą 28 marca 1983 roku:
Mam 12 lat i jestem siódma z kolei. Dziękuję Bogu, że urodziłam się w rodzinie, której członkowie byli bardzo zadowoleni z moich narodzin. Gdyby moja matka była jedną tych kobiet, które chcą zabić swoje dzieci przed narodzeniem, ja nie byłabym się urodziła. Chciałabym im powiedzieć, aby ich nie zabijali, bo na pewno ktoś chciałby zaadoptować te dzieci. Jestem pewna, że w naszym domu z radością przyjęto by jedno z tych niechcianych dzieci.
Alexia z uwagą śledziła to, co mówił i pisał papież. Na przykład kiedy w Polsce rozpoczął się stan wojenny i Jan Paweł II poprosił o modlitwę za swoją ojczyznę, przyozdobiła dom białymi i czerwonymi kwiatami i tak jak papież stawiała w oknie zapaloną świeczkę na znak solidarności z Polakami.
Droga krzyżowa
Kiedy Alexia miała 14 lat, zaczęła się skarżyć na ból w plecach. Okazało się, że ma złośliwy nowotwór. Przeszła cztery poważne operacje oraz wiele bolesnych zabiegów, które jednak nie poprawiły jej stanu. Musiała nosić uciążliwe aparaty ortopedyczne. Miała coraz mniejszą ruchomość, a w końcu została zupełnie sparaliżowana. Te ostatnie 10 miesięcy życia – do 5 grudnia 1985 roku – stały się dla dziewczyny prawdziwą drogą krzyżową.
Alexia od pierwszej diagnozy całkowicie zaakceptowała swoją chorobę i postanowiła ofiarować cierpienia Bogu w intencji różnych osób i Kościoła. Uznała, że w jej ręce trafił prawdziwymi skarb i rozdawała go z wielką hojnością. Chciała wyzdrowieć, ale jeszcze bardziej chciała tego, co chce Jezus. Wiele osób było zadziwionych jej szczerą pogodą ducha, spokojem i odwagą.
Camino to nie Alexia
Jak na standardy dzisiejszej, skrajnie zlaicyzowanej Hiszpanii (tylko 3% Hiszpanów deklaruje się jako praktykujący katolicy), jest w swoim kraju dość znana. Paradoksalnie, do spopularyzowania jej postaci bardzo się przyczynił niesprawiedliwy film z 2008 roku „Camino”, luźno bazujący na jej biografii, ale dedykowany w napisach końcowych właśnie Aleksji González-Barros. Film pokazuje 11-letnią dziewczynkę o imieniu Camino jako ofiarę religijnej obsesji jej matki i psychopatycznych księży z Opus Dei.
*Korzystałam m.in. z: książki Miguela Angela Monge „Aleksja: radość i heroizm w chorobie” i strony alexiagb.pl

Czytaj także:
Piękna Gemma Galgani. Poznajcie świętą, która „kłóciła się” z Jezusem