separateurCreated with Sketch.

Ten chłopiec miał umrzeć. Nikt go nie chciał. Dziś rośnie w kochającym domu

RYAN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

7-letni Ryan mógł umrzeć. Tak się jednak nie stało. Adoptowali go cudowni ludzie ze Stanów Zjednoczonych. Dzięki ich serdeczności, trosce i ogromnej determinacji chłopiec przeszedł metamorfozę i otrzymał szansę na nowe życie.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

David i Priscilla Morse w 2015 roku adoptowali 7-latka, który ważył niewiele ponad 3 kilogramy. Nikt ze względu na stan zdrowia chłopca nie chciał się podjąć zadania, by stworzyć mu prawdziwy dom i obdarzyć go miłością i opieką. Ryan był wygłodzony i walczył o to, by przetrwać. Istniało zagrożenie, że nie doczeka nawet zakończenia całej procedury adopcyjnej. David i Priscilla udali się po chłopca aż do ośrodka w Bułgarii, a następnie umieścili go w szpitalu Vanderbilt w Stanach Zjednoczonych. Opiekowali się nim przez cały czas.

Mały otrzymał od lekarzy profesjonalną pomoc, której nikt wcześniej nie był w stanie mu zapewnić. Zdiagnozowano u niego porażenie mózgowe, skoliozę, małogłowie. Chłopiec cierpi też na karłowatość. Po roku, dzięki determinacji jego nowych rodziców, dziecko ważyło już ponad 10 kilogramów. Było karmione przez rurkę. Rozpoczęto też proces rehabilitacyjny korygowania stóp. Ryan uśmiecha się i zaczyna mówić. Małżeństwo, adoptując Ryana, miało już dwójkę swoich własnych dzieci oraz adoptowaną w 2012 roku dziewczynkę o imieniu McKenzie, pochodzącą z Rosji.


CLAIRE CULWELL
Czytaj także:
Jedno z bliźniąt przeżyło aborcję. I ma coś ważnego do powiedzenia

 

Dlaczego właśnie Ryan?

Któregoś dnia David przeglądał profile na Facebooku. Wówczas zobaczył post jednej z organizacji adopcyjnej, a tam zdjęcie chłopca z Bułgarii. To co zobaczył, wstrząsnęło nim. David i Priscilla już dawno zdecydowali, że pragną zaadoptować dzieci, którymi się nikt nie interesuje, po które nikt nie przychodzi, a które przebywają w sierocińcach. Gdy zdecydowali się na adopcję Ryana, wszyscy wokół powtarzali, że nie dają mu wielkich szans na życie. Mimo wszystko postanowili to zrobić. Priscilla przyznaje, że opieka nad dziećmi ze specjalnymi potrzebami  to duże wyzwanie. Ona jednak czuje się błogosławiona każdego dnia, że może tworzyć dom i otoczyć miłością dzieci, które tak tego potrzebują. Dla niej ludzie są najważniejsi, a ratowanie czyjegoś życia w ten sposób to sprawa priorytetowa.

 

 

Osobiste przeżycia Priscilii

Podjęta przez nią i jej męża decyzja związana jest z przeżyciami osobistymi kobiety. Sama była adoptowana, a para, która ją adoptowała, stworzyła jej pełne ciepła i miłości życie. Miała również przybranego brata, który w wyniku choroby zmarł w wieku 9 lat. Rodzice zaś mimo tego dbali o niego i otaczali go zawsze szczególną opieką. Priscilla zdecydowała, że i ona chciałaby podobnie kiedyś postąpić. Ryan, mimo że miał umrzeć, to wciąż żyje. Na początku jego włosy były rzadkie i wypadały. Dziś są gęste i błyszczące, a chłopiec często się uśmiecha.

Zaczyna też powoli komunikować się z innymi. Otrzymał nową szansę na życie. David ma nadzieję, że umieszczając na profilu facebookowym informacje i zdjęcia z postępów Ryana, zachęci innych do przyjmowania dzieci ze specjalnymi potrzebami do swoich domów, a także wspierania wszystkich rodzin, które na taką adopcję się zdecydowały. Według Priscilli i Davida każdy zasługuje na to, by mieć kochającą się rodzinę. Z nadzieją patrzą w przyszłość. Miłość potrafi bowiem czynić cuda!

 


ADOPCJA Z UGANDY
Czytaj także:
Adoptowali dziewczynkę z Ugandy. Gdy poznali jej historię, odesłali ją. Dlaczego?



Czytaj także:
Najsłodsza córeczko, nie myśl, że cię opuściłam…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!