I zaczęły się dla mnie trudne badania. Diagnoza niestety była dla mnie przerażająca jak koszmar, przed którym trzeba się bronić rękami i nogami: stuprocentowa niepłodność!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Adam i Violetta wzięli ślub po roku od chwili poznania się. Marzenia i plany zakochanych wydawały się oczywiste: małżeństwo, dzieci i wspólny, wymarzony dom – Mogła być nawet lepianka w „szczerym” polu, ale ważne, żebyśmy byli w niej razem – wspomina i żartuje Violetta.
Zawsze dodawała, że jeśli się modlimy o dobrą żonę czy męża, założenia rodziny, to Jezus naprawdę poważnie traktuje te nasze prośby. Jednych wysłuchuje od razu. A innych, co jest Bożą tajemnicą, nawet po wielu latach, ponieważ dla każdego ma swój plan.
Czytaj także:
Sparaliżowany chłopiec zaczął się ruszać. Cud za wstawiennictwem św. Szarbela?
I czasami bywa tak, że naprawdę mocno wkracza w nasze życie osobiste, ale nie po to, aby nas „zagarnąć” dla siebie – jak myślą lub komentują niektórzy. Ale po to, aby przez konkretne osoby, czy później małżeństwa, szczególnie zadziałać nie tylko dla ich dobra, ale też dla dobra wielu innych osób. Czego czasami nie jesteśmy w stanie zrozumieć, bo chcielibyśmy mieć zwyczajne życie pod hasłem: Panie Boże, chciałbym mieć normalne życie, tak jak wszyscy inni.
Chcemy być rodzicami, a nie możemy
A propos tej „normalności” – kontynuuje Adam – chcieliśmy od razu, najlepiej po 9 miesiącach, mieć dziecko od chwili ślubu. A tu mijają miesiące, kilka lat i nie jesteśmy rodzicami!
Na początku lekki niepokój czy nawet niedowierzanie. Potem stres, a nawet kłótnie między nami. Moja żona, jak to kobieta, poszła pierwsza na specjalistyczne badania. Okazało się, że Violetta jest zdrowa i nie ma absolutnie żadnych przeszkód, aby być mama. Natychmiast po tej wiadomości domyśliłem się, że to ja mam poważny problem.
I zaczęły się dla mnie, „faceta”, trudne badania. Diagnoza niestety była dla mnie przerażająca jak koszmar, przed którym trzeba się bronić rękami i nogami: stuprocentowa niepłodność! „Stu – zaakcentował lekarz specjalista, abym – cytuję jego słowa – „nie miał żadnych złudzeń”. Nie 99,9 tylko 100 procent. Żadnego cienia nadziei.
Rozpacz i wewnętrzna walka z Bogiem
I moje pytania: Dlaczego mnie to Boże spotkało? Dlaczego? Przecież zawsze byłem Ci wierny, moja żona też. Dlaczego taki cios. Sto razy, dlaczego?
“W moje serce – zwierza się Adam – zaczęła się wkradać rozpacz, I zaczęła się też moja wewnętrzna walka przed Bogiem. Pomyślałem sobie, że choćby nie wiem co, to się nie poddam i będę się modlił, abym jednak został tatą!”.
Te wewnętrzne zmagania trwały wiele miesięcy: wzloty i upadki. “Ja też doświadczałam cierpienia męża – dodaje Violetta. – Jedynie, co mogłam mu ofiarować w tym trudnym czasie, to bezwarunkowa miłość”.
Czytaj także:
Dzięki Szarbelowi nasza miłość przetrwała. Imię świętego nosi nasz syn. Świadectwo
Spotkanie ze św. Szarbelem
“Chciałem wytrwać w modlitwie, pomimo oczywistych faktów – opowiada Adam. – Któregoś razu dowiedziałem się od znajomych, że odbywają się msze święte z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała, ze specjalnym błogosławieństwem relikwiami oraz namaszczeniem chorych olejem Św. Szarbela. Nie znałem wtedy historii libańskiego świętego, ale to mi nie przeszkadzało, aby wierzyć w jego pomoc.
Nie wiem dlaczego – ale to pewnie łaska Boża – z wielka ufnością i zawierzeniem pojechałem sam na tą mszę. Przy końcu mszy poszedłem do księdza, który namaszczał olejem chorych. Ksiądz Jarek przez moment się zdziwił, że i ja, „zdrowy mężczyzna” proszę o to błogosławieństwo i w „ułamku sekundy” powiedziałem jednym zdaniem: chce być tatą, a mam diagnozę stuprocentowej bezpłodności i nie mogę nim być! Ksiądz okazał mi współczucie. Przez dłuższą chwilę modlił się nade mną, a przy końcu pobłogosławił mnie olejami Św. Szarbela, mówiąc: Bądź dobrej myśli, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Jezus jest blisko mnie
Miałem głębokie przeświadczenie, niezależnie od tego czy zostanę wysłuchany, czy nie, że Jezus jest blisko mnie, cierpiącego i zwyczajnie po ludzku tęskniącego za ojcostwem. Minęły 3 miesiące i pewnego dnia moja żona zaczęła mieć typowe objawy kobiety spodziewającej się dziecka”.
“Szybko kupiliśmy test ciążowy i okazało się, że TAK, będziemy rodzicami” – dodaje uśmiechając się Violetta.
“Radość była wielka – wspomina Adam. – Śmiesznie to może zabrzmi, ale ja po prostu skakałem z radości! Nasz syn Karol Charbel – drugie imię na część św. Szarbela, urodził się zdrowy i cały. I jest pięknym podarunkiem od Boga. Warto mieć marzenia i o nie dzielnie walczyć” – mówią Violetta i Adam.
Czytaj także:
„To jest cud Boży”. Kolejne uzdrowienie za przyczyną św. Szarbela?