„Wymagał pomocy w najdrobniejszych czynnościach, nie był w stanie się nakarmić, jego oczy przestały funkcjonować…” Przeczytajcie historię małżeństwa, które znałam osobiście.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Urodzili się w tym samy roku, jeszcze przed wojną. Oboje w jednym, malutkim miasteczku położonym w dolinie. Poznali się, kiedy mieli po 20 lat. Ona pracowała jako pielęgniarka w szpitalu. Oczarowała go swoim uśmiechem i pięknym kokiem zawsze upiętym z wielką starannością, z którego ukradkiem wysuwały się zadziorne kosmyki i opadały na śnieżnobiałą szyję. On przystojny, podkochiwały się w nim wszystkie dziewczyny w miasteczku.
„Włoch” – tak o nim mówili, bo rzeczywiście, miał w sobie coś włoskiego. Kruczoczarne włosy i zawadiacki uśmiech. Śpiewał… Boże, jak on śpiewał! Uwielbiał operę i często słychać było arie, którymi oczarowywał ludzi naokoło. Miał też takie dziwne promyki, iskierki w oczach… Z początku nikt nie wiedział, że te iskry nie wróżyły nic dobrego.
Mój mąż zaczął pić i zdradzać
Dni mijały, a oni się zaręczyli i pobrali. Późnej urodziły się im dwie wspaniałe córki. Niestety, nagle coś się zaczęło psuć. Życie nie jest bajką… W pewnym momencie stało się piekłem dla kobiety z misternie upiętym kokiem. Jej mąż, który obiecywał przed ołtarzem miłość aż po grób, zaczął ją zdradzać. Dom stał się dla niego tylko dodatkiem do życia, hotelem, gdzie przychodził, kiedy chciał i robił, co chciał. Później było jeszcze gorzej, zaczął pić, a na koniec bić swoich najbliższych.
I wtedy właśnie ona postanowiła zapewnić swoim dzieciom bezpieczny i spokojny dom. Podjęła bolesną decyzję o rozstaniu, wiedziała, że musi chronić siebie i córki. Jednak mimo krzywdy, jaką wyrządził jej mąż, nigdy nie przestawała go kochać. Nawet na chwilę. Mimo że on nie sprawdzał się w najważniejszej roli ojca i męża. To ona wzięła na siebie trudy utrzymania rodziny. Brała dodatkowe godziny, żeby zapewnić co tylko mogła swoim pociechom. Odmawiała sobie wszystkiego…
W końcu udało się: córki wyrosły, skończyły studia i wyprowadziły się do innych miast. Ona została, tam były jej korzenie, tam było wszystko, co znała i tam była osoba, którą cały czas kochała… Dni i lata przemijały, a mężczyzna żył jakby był nieśmiertelny. Ciągle pił, a od rodziny bliżsi mu byli koledzy od flaszki. Dodatkowo zaczął chorować, ale nie dbał o siebie. Aż nadszedł ciepły majowy dzień, w którym organizm nie wytrzymał… Mężczyzna trafił do szpitala, udar dokonał spustoszenia. Lekarze orzekli, że to cud, że żyje.
Czytaj także:
Napisała list do kochanki swojego męża. Co się wydarzyło?
I że cię nie opuszczę…
Po długim pobycie w szpitalu, mimo największych starań, nie był w stanie sam mieszkać, wymagał pomocy w najdrobniejszych czynnościach, nie był w stanie się nakarmić, jego oczy przestały funkcjonować. Najprostsza czynność stała się szczytem nie do zdobycia. Wszyscy przyjaciele go opuścili i wtedy pojawiła się ona… kobieta, która go zawsze kochała, ślubowała mu, że go nie opuści aż do śmierci – dotrzymała słowa. Zgodziła się nim zająć, gdyby nie ona, trafiłby do domu opieki. Tylko ona jedna wie, jak trudne było to zadanie, którego się podjęła.
Mężczyzna, niegdyś brylujący w towarzystwie, teraz stał się bezradny jak małe dziecko, nie poznawał nikogo, niesprawny umysłowo i fizycznie. Był całkowicie od niej zależny… A ona przyszła i dała mu tyle miłości i dobra, ile tylko zdołała. Kobieta podjęła się zadania ponad ludzkie siły, nikt nie zliczy bezsennych nocy, które spędziła przy jego łóżku czuwając, te wszystkie razy, kiedy zmieniała mu pampersy i kiedy karmiła go. To cud, że znalazła tyle siły i to wytrzymała, dostała wtedy ogromny dar od Boga, dostała tyle odwagi i mocy, aby stawić czoło.
Czytaj także:
Zdradziłem swoją żonę. Z… nią samą
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący…
W czasie choroby w mężczyźnie zaczęła zachodzić zmiana, co jakiś czas, nagle w przebłyskach świadomości dostrzegał, jakie zło wyrządził swojej rodzinie, jak krzywdził najbliższych. Zaczął żałować, później powoli przyszedł czas na nawrócenie. Pojednał się ze Stwórcą. Przyjął komunię świętą i sakrament chorych. Miesiące mijały, a starszy człowiek zaczął słabnąć, w końcu przyszła wiosna i przyniosła ze sobą ciepłe pocałunki, które wiatr składał na policzkach starszej pani, jakby chciał jej podziękować za to, co robi…
Pewnego takiego dnia mężczyzna bardzo źle się poczuł i został zawieziony do szpitala. Jego stan drastycznie się pogarszał, nic się nie dało zrobić… Odszedł, zgasł cichutko… Tak jak zdmuchnięta powiewem wiatru świeca. Miał lekką śmierć. Kiedy się nawrócił, żałował i odpokutował winy, został zabrany do miejsca, gdzie rzeczy tego świata przestają mieć znaczenie… Mężczyzna podczas choroby dostał ostatnią szansę, dostał ją od Boga, ale to jego żona poświęcając siebie, wiedziona ogromną i bezinteresowną miłością, pomogła mu w nawróceniu. To ona go uratowała, kierując się dobrym sercem i uczuciem, które może góry przenosić!
Czytaj także:
To jedno proste pytanie uratowało moje małżeństwo