Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Dzikie zwierzątko” – tak mówili o czternastoletniej Marii niemal wszyscy znający ją ludzie. Dziewczynka od urodzenia była niesłysząca i niewidoma, nikt nie potrafił się z nią porozumieć. Któregoś dnia jednak na drodze Marii pojawiła się bardzo uparta siostra zakonna.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Rodzice dziewczynki nie wiedzieli jak jej pomóc, jak się nią opiekować, skoro nawet na próbę uczesania włosów czy założenia sukienki reagowała szałem. Miała ośmioro rodzeństwa, z których sześcioro cierpiało na różnego rodzaju upośledzenia, część była głucha, a część głuchoniema. Pod koniec XIX wieku we Francji trudno było o specjalistyczną pomoc – dzieci, które miały trudności w komunikowaniu się często uważano za chore psychicznie.
Historia Marii. „Uwięziona dusza”
Tato Marii postanowił umieścić córkę w Larnay Institute – placówce, w której siostry zakonne zajmowały się niesłyszącymi dziewczynkami. Początkowo wahały się, czy powinny przyjąć „takie” dziecko – przecież do tej pory opiekowały się tylko dziećmi głuchoniemymi, a nie głuchoniemymi i niewidomymi jednocześnie. Maria od początku sprawiała duże problemy, nie chciała jeść przy stole, bawić się z innymi, kiedy coś ją przestraszyło, uciekała na drzewa. Jedyną, która miała do niej cierpliwość, była siostra Małgorzata, która nazywała ją „uwięzioną duszą” potrzebującą pomocy.
Dziś spotkałam duszę.
Małą duszyczkę, taką kruchutką.
Duszę uwięzioną, która błyszczała poprzez kraty swego więzienia.
Dziewczynka tkwi w świecie ciemności i ciszy.
Jak porozmawiać z nią?
Wysłuchać jej?
Razem.
Jak to jest żyć w całkowitej ciemności i ciszy? – zapisuje w pamiętniku.
Czytaj także:
Helen Keller. Kobieta, która żyła w ciszy i mroku
Jak się porozumieć?
Inne wychowanki ośrodka komunikują się w języku migowym, ale jak nauczyć go dziewczynkę, która nie widzi? Mijają miesiące, w trakcie których siostra Małgorzata całą swoją energię skupia na Marii, a efekty wydają się nie nadchodzić.
Powoli dziewczynka zaczyna jednak akceptować swoja nową opiekunkę. Rozpoznaje ją, dotykając każdorazowo jej twarzy, śpi obok jej łóżka, chce się do niej przytulać. Mimo tego nadal najbardziej błahe sytuacje doprowadzają ją do wybuchów złości. Przeraża ją wszystko, co nowe, a siostra Małgorzata nie wie, jak mogłaby objaśnić otaczający ją świat.
Ulubionym przedmiotem Marii nie jest żadna zabawka, ale scyzoryk. Po wielu próbach w końcu uczy się jak ma „zamigać”, gdy chce go dostać. Siostry zakonne są wniebowzięte, wierzą, że za tym sukcesem pójdą kolejne, ale w najśmielszych marzeniach nie przypuszczają, jak wielkie się one okażą.
Poznawanie świata
Rozwój Marii gwałtownie przyspiesza. Teraz sama „pyta” o to, jak nazywają się kolejne przedmioty, uczy się je pokazywać. Rodzice, którzy przyjeżdżają odwiedzić ją w ośrodku, nie mogą się nadziwić postępom córki. W czasie spotkania dowiadują się, że poznała też pojęcia abstrakcyjne, miga do nich słowa „kocham cię”.
Uczy się czytać wypukłe litery, coraz lepiej wychodzi jej pokazywanie, co ma na myśli. Nie jest już dłużej „uwięzioną duszą”. Siostra Małgorzata opowiada jej o Bogu, którego nie można dotknąć, bo jest wszędzie. Najtrudniejsza rozmowa wciąż jednak dopiero na Marię czeka.
Siostra Małgorzata, będąca dla dziewczynki odpowiednikiem matki, jest ciężko chora, lekarze nie dają jej wielkich nadziei. Domyśla się, że Maria bardzo źle zareaguje na tę wiadomość, boi się, żeby nie straciła wszystkiego, co do tej pory wypracowała.
Owoce, które nadeszły
Co znaczy słowo „śmierć”? Jak wytłumaczyć je w języku migowym? Na te pytania nie ma właściwej odpowiedzi. Pozostaje spędzanie razem ostatnich chwil i obietnica Marii, że nadal będzie się pilnie uczyć i słuchać swoich opiekunów.
Siostra Małgorzata odchodzi. W pożegnalnym artykule katolicki magazyn „The Sacred Heart Review” pisze, że „sam fakt jej egzystencji jest dowodem na istnienie Boga”.
Maria dożywa 36 lat. Staje się opiekunką dla innych dziewczynek przybywających do ośrodka. Nikt z taką cierpliwością jak ona nie potrafi czekać, aż „zamigają” swoje pierwsze słowo.
Tę historię opowiada film „Historia Marii” w reż. Jean-Pierre Améris, Francja 2014.
Czytaj także:
Nie widział żony i dzieci od 4 lat. Wzruszające spotkanie na lotnisku