separateurCreated with Sketch.

Ważny apel Mai Bohosiewicz. Mamo, odłóż ten telefon!

MATKA UZALEŻNIONA OD TELEFONU
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Znana aktorka, Maja Bohosiewicz zwróciła uwagę na ważny problem. Napisała o tym, jak to smartfon sam wskakuje jej do ręki. Pytając, czy to nawyk czy już uzależnienie, wywołała falę komentarzy.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Telefon to przedłużenie naszych rąk. Nie ma co biadolić, ale w takim świecie żyjemy. Po prostu. Komputer, internet, smartfon, cała elektronika to nieodłączny element naszej codzienności. Ale mam wrażenie, że przez tę powszechność gdzieś rozpłynęły się nam granice, za którymi to już nie jest normalne użytkowanie, ale… właśnie – co konkretnie? Czy uzależnienie to nie za mocne słowo?

 

Maja Bohosiewicz: Telefon sam wskakuje mi do ręki

Na problem uwagę zwróciła znana aktorka, Maja Bohosiewicz. W jednym z ostatnich postów na Instagramie napisała o tym, jak to smartfon sam wskakuje jej do ręki. I wywołała falę komentarzy.

To straszne, ale telefon to przedłużenie mojej ręki. Staram się go odkładać, ale on jakoś wskakuje do dłoni. Ostatnio siedzieliśmy w restauracji i zwyczajem położyliśmy telefony na stosiku, zajęliśmy się rozmową a naszą uwagę skupiła para ze stolika obok. Dziadkowie z na oko 11-letnią wnuczką. Klik klik klik klik, grała w w kulki, babcia scrollowała coś, dziadek patrzył w okno. Zmiana warty. Klik klik klik klik wnuczka w kulkach, teraz dziadek zawiesił się nad ekranem, a babcia ze smutkiem westchnęła. Pomyślałam, biedni ludzie! Co za beznadzieja. No i potem zrobiłam rachunek sumienia. Bez winy nie jestem. Chociaż od jakiegoś czasu staram się przejść lekki detoks. Czujecie też, że to nie nawyk a uzależnienie?

 

Internetowo-telefoniczny detoks

Moja praca wymaga bycia online. Po prostu. Dlatego nawet jeśli mam wyłączony komputer, co jakiś czas zerkam w telefon, żeby „tylko sprawdzić”, czy przyszedł jakiś ważny mail albo pojawiła się niecierpiąca zwłoki sprawa.

Po „x” latach pracy na wysokich obrotach poczułam się zmęczona. Co więcej, nie chciałam, żeby moje dziecko z dzieciństwa najbardziej zapamiętało mamę z nosem w telefonie. Dlatego już dawno temu narzuciłam sobie żelazne reguły, od których nie ma przebacz. O tym, co mi dało odstawienie elektroniki na kilka dni pisałam TUTAJ.

To było rok i kilka miesięcy temu. I co mogę wam powiedzieć po tym czasie? Tak mi się spodobały efekty, że jeszcze bardziej zaostrzyłam reguły! 😉 Przez ostatnie 16 miesięcy w piątek wieczorem wyłączaliśmy wszystko. Absolutnie wszystko, nie było zmiłuj. Włączamy z powrotem w poniedziałkowy poranek. I co? I jestem wolnym, wypoczętym, świadomym człowiekiem, który spędził wartościowy czas z bliskimi.

 

Zadie Smith o użytkownikach sieci: niewolnicy

Ostatnio byłam na urlopie. Jeszcze długo przed tym, zanim wybraliśmy z mężem miejsce wypoczynku, wiedziałam jedno – nie biorę telefonów (ani służbowego, ani prywatnego). Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Spędziłam blisko miesiąc bez żadnych informacji z Polski i ze świata, bez przeglądania śmieciowych postów, które niewiele wnoszą w moje życie, bez tego całego ustrojstwa, które podstępnie zjada czas, bo przecież „zerknę tylko na chwilę”. Jestem żywym przykładem na to, że dało się przeżyć miesiąc bez tego wszystkiego, a nawet więcej, to był jeden z najfajniejszych miesięcy w moim (naszym rodzinnym) życiu!

Może mój radykalizm będzie dla kogoś przesadą, wymysłem, ekstrawagancją… Spoko, rozumiem. Nie zamierzam polemizować, ani nawet namawiać. Pokazuję jedynie, jakie widzę korzyści. A profity zbieram nie tylko ja, ale i moje dziecko. Bo kiedy jesteśmy razem, to koncentruję się na nim, bez zerkania w ekran.

Post Bohosiewicz zachęcił dużo kobiet do refleksji, zrobienia rachunku sumienia. Wiele z nich deklarowało, że będą wyłączać telefony np. na niedziele. Inne zauważały, że przecież to hipokryzja, jeśli powtarzamy dzieciakom „odłóż tablet”, „nie baw się telefonem przy stole”, a same mamy nosy przyklejone do telefonów.

Tak, wiem – nie jest to łatwe, bo media społecznościowe wsysają. Jak mówiła w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów Extra” moja ukochana Zadie Smith, robią z nas niewolników:

Internet jest targiem, na którym niewolnicy sami sprzedają się coraz bardziej okrutnym właścicielom.

Zdjęcie tej pętli z szyi jest możliwe. Udanego czasu bez internetu!


FORTNITE BATTLE ROYALE
Czytaj także:
Gra Fortnite: nie daj złapać w pułapkę siebie i swojego dziecka


MĘŻCZYZNA, ROZWÓD
Czytaj także:
Uwaga! To zabija relacje. Nie próbujcie tego w domu!


ZDJĘCIE W KAWIARNI
Czytaj także:
To zdjęcie mną wstrząsnęło! Już wiem, jakich zdjęć nie warto robić…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!