Kasper de Bufalo nie cierpiał wystąpień publicznych i każde wywoływało u niego objawy nerwicowe. Mimo to nazywano go nowym św. Pawłem, a pierwsze kazania głosił już jako dwunastolatek.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Podróżowanie, szczególnie po tym, jak cztery lata spędził na wygnaniu, przenoszony z więzienia do więzienia, to była dla niego udręka. Jednak wsiadał na wóz i jechał wszędzie tam, gdzie potrzebne były misje ludowe. Całe życie był słabego zdrowia, jednak nigdy się nie oszczędzał i to ostatecznie sprawiło, że zmarł, mając zaledwie 51 lat. Choć w Polsce jest obecne założone przez niego zgromadzenie, on sam nie jest szerzej znany. Czas to nadrobić.
Złote dziecko rzymskiej ambony
Urodził się w Wiecznym Mieście w 1786 roku. We Francji zbliżała się rewolucja, Europa wchodziła w czas intensywnych przemian, a mały Kasper fascynował się jedynie Bogiem i pomocą potrzebującym. Sutannę otrzymał już jako dwunastolatek i pierwsze kazania głosił do swoich rówieśników na ulicach Rzymu. Oficjalnie wszedł na ambonę, mając 14 lat. Do dziewiętnastego roku życia angażował się w niewyobrażalną prawie liczbę działań charytatywnych, głosząc ubogim i pracując w szpitalach.
Marzył o zostaniu misjonarzem, może dlatego święcenia przyjął w kościele św. Wincentego a Paulo, w 1808 roku. Od razu został kanonikiem. Przez następne dwa lata pracował głównie dla ludzi z ubogich dzielnic miasta, nie tylko pomagając im materialnie, ale także starając się poprawić ich stan duchowy.
Banita i więzień
W 1810 roku Rzym zajął Napoleon. Deportował papieża i zmuszał kapłanów do złożenia ślubowania posłuszeństwa sobie. Kasper odmówił. Trafił najpierw na północ, do Piacenzy, następnie do Bolonii. Tam po dwóch latach uwięziono go i próbowano znów wymóc zmianę zdania. Rok później przewieziono go do Imoli i tam zmuszano do złożenia przysięgi. Gdy to okazało się bezskuteczne, trafił do fortecy z Lugo a potem wywieziono go na Korsykę.
Te cztery lata musiały być dla niego traumatyczne – kiedy w 1814 roku wrócił do ukochanego Rzymu, cierpiał na paniczny lęk przed ciemnością. Zawsze zostawiał sobie zapaloną świecę, kiedy szedł spać. Bał się podróży, cierpiał na bóle głowy, miał problemy z żołądkiem. Mimo to nadal pościł i starał się umartwiać. Głównie tym, że pozostawał wierny swojemu powołaniu do bycia misjonarzem.
Misjonarze Krwi Chrystusa
Jeszcze jako dziecko Kasper został uzdrowiony za wstawiennictwem św. Franciszka Ksawerego. Kiedy po powrocie z wygnania powierzono del Bufalo misje ludowe, stwierdził, że pójdzie w ślady bliskiego sobie świętego i zostanie jezuitą. Jednak jego kierownik duchowy poradził mu, żeby raczej założył własne zgromadzenie. Tak powstali Misjonarze Krwi Chrystusa, zajmujący się głoszeniem do ubogich, prostych i pogubionych moralnie.
Tu trzeba wspomnieć, że Kasper głosił do bardzo specyficznej grupy ludzi. Po wojnach napoleońskich Państwo Kościelne roiło się od rozbójników, nawet całe miasta stały się siedzibami band. Z tego względu np. papież podjął decyzję o zburzeniu Sonnino – Kasper uprosił ułaskawienie dla tej miejscowości, obiecując, że pójdzie tam głosić i nawróci mieszkańców. Co zresztą mu się udało.
Jeździł sam a potem ze swoimi misjonarzami w góry, szukał band i głosił do nich. Dzięki łasce Ducha Świętego i darowi słowa udawało mu się przemówić do ich serc. Wielu z nich wracało do normalnego życia i utrzymywania się z pracy, a nie okradania ludzi. Kilka lat przed śmiercią Kasper wraz ze św. Marią de Mattias założył też zgromadzenie żeńskie, kontemplacyjne – Adoratorek Krwi Chrystusa.
Cholera
W 1837 roku w Rzymie wybuchła epidemia cholery. Kasper po raz kolejny poszedł do najbardziej potrzebujących. Zaraził się od nich, a ponieważ jego organizm był wycieńczony dotychczasową pracą, nie dał sobie rady z chorobą.
Zmarł w święto Świętych Młodzianków, czyli 28 grudnia 1837 roku, pozostawiając po sobie świadectwo onieśmielającej gorliwości o sprawy Boże i wielkiej miłości do Baranka, który swoją krwią obmywa nasze grzechy. Kanonizowano go w 1954 roku.
Czytaj także:
5 świętych, których ciała nie uległy rozkładowi
Czytaj także:
Dusze czyśćcowe według 13 mistyczek: są smutne i cierpią
Czytaj także:
Ta starożytna modlitwa za wstawiennictwem św. Józefa podobno nigdy nie zawodzi