separateurCreated with Sketch.

Przeżyła katastrofę lotniczą i spędziła 11 dni sama w dżungli

PRZEŻYŁA 11 DNI W DŻUNGLI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Kamila Marczak - 31.10.18
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Juliene Koepcke jako jedyna przeżyła katastrofę samolotu, który trafiony przez piorun runął na ziemię z wysokości około 3,2 km.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Urodziła się 10 października 1954 roku w Limie. Jej tata był zoologiem, a mama ornitologiem. Ona sama także chciała studiować biologię. Cud sprawił, że mogła spełnić swoje marzenie.

Juliene jako jedyna przeżyła katastrofę samolotową, która wydarzyła się 24 grudnia 1971 roku. Miała wtedy 17 lat.

 

To miał być spokojny świąteczny lot

Kilka godzin przed lotem ukończyła szkołę średnią. Podróżowała wraz ze swoją mamą z Limy (Peru) do wschodniego miasta Pucallpa. Tam prowadził badania jej tata i rodzina chciała spędzić święta Bożego Narodzenia wspólnie.

W czasie lotu rozpętała się burza. Mimo starań pilota, by przebić się przez nią, piorun uderzył w silnik. Na pokładzie wybuchł pożar. Wszystko trwało dosłownie kilka sekund. Wśród pasażerów zapanowała panika i słychać było przerażające krzyki. Juliene pamięta jedynie ostatnie słowa swojej mamy: “To już koniec, to już koniec!”. Po kabinie latały bożonarodzeniowe prezenty.

Lot miał trwać jedynie godzinę. Maszyna upadła w dół, dosłownie w środek peruwiańskiego lasu deszczowego. Kobieta miała złamany obojczyk i wiązadła w kolanie, głęboką ranę na łydce, doznała wstrząsu mózgu.

Linia lotnicza, którą podróżowały kobiety nie miała zbyt dobrej opinii, ale Juliene i jej mama chciały jak najszybciej dotrzeć do celu. Zwłaszcza, że kilka wcześniejszych lotów było odwołanych ze względu na złe warunki atmosferyczne.


FILIP ŁOBODZIŃSKI
Czytaj także:
Tego nie da się oswoić – Filip Łobodziński o śmierci córki

 

Katastrofa samolotu. Źródło koszmarów

Koepcke niewiele pamięta z tego zdarzenia. Jedynie to, że straciła przytomność i obudziła się następnego ranka. Nie potrafiła po tym nadal odtworzyć podstawowych faktów. Nie widziała zbyt dobrze na jedno oko, ponownie straciła przytomność. Po odzyskaniu świadomości wyruszyła na poszukiwanie swojej mamy. Niestety, bezskutecznie. Udało się jej potem dowiedzieć, że mama przeżyła katastrofę, ale niedługo potem zmarła w wyniku rozległych obrażeń.

W pewnym momencie Juliene natknęła się na strumień wody. Przypomniały jej się wtedy słowa jej taty, który mówił: “jeśli widzisz wodę, idź nią w dół. Mały strumień płynie do większego, a potem jeszcze do większego, aż w końcu znajdziesz jakąś pomoc. Tam jest cywilizacja”. Juliene tak zrobiła. Rozpoczęła swoją podróż po dżungli. Musiała przetrwać wilgotne i chłodne noce bez ognia, w strugach deszczu. Na prawym ramieniu zrobił się jej ropień i zagnieździły się w nim robaki. Wyciągnęła z rany około 30. Rany były tak bolesne, że nie mogła spać. Użyła benzyny, by wyleczyć ranę zainfekowaną przez robactwo.

Czasem szła wzdłuż wody, czasem płynęła.

 

Czekając na pomoc

Po 4 dniach natknęła się na 3 pasażerów, którzy byli przywiązani do siedzeń. Wszyscy byli martwi. Wśród nich znajdowała się torba z cukierkami. Dla Juliene był to posiłek na kilka następnych dni. W pewnej chwili Koepcke zauważyła nad sobą samoloty ratunkowe i śmigłowce. Jej próby zwrócenia uwagi nie zostały jednak zauważone przez załogę. Samoloty nie mogły dostrzec wraku, a tym bardziej ludzi, ze względu na gęstość lasu. Wszyscy myśleli, że ona już nie żyje.

Dziewiątego dnia kobieta natknęła się w lesie na chatę. Postanowiła w niej odpocząć. Była przekonana, że w niej umrze, bo nikogo nie spotka. Nagle usłyszała ciche głosy. W chacie mieszkali trzej Peruwiańczycy. “Pierwszy człowiek, którego widziałam, wyglądał jak anioł” – powiedziała Juliene w jednym z wywiadów. Mężczyźni też byli przerażeni. Pomyśleli, że widzą boginię wody, postać z lokalnej legendy, która jest hybrydą delfina i blond białej kobiety. Pozwolili jej zostać na noc. Następnego dnia zabrali ją statkiem do lokalnego szpitala. Po jego opuszczeniu Koepcke spotkała się ze swoim tatą i pomogła władzom w lokalizacji wraku samolotu i identyfikacji martwych ciał.

 

Juliene Diller

Kobieta spędziła w dżungli 11 dni. Z 91 pasażerów tylko ona ocalała. Przez wiele lat towarzyszył jej głęboki strach przed lataniem. Teraz już minął, chociaż Juliene każdą informację o katastrofach samolotowych bardzo przeżywa.

W 1980 roku rozpoczęła studia biologiczne na jednym z uniwersytetów w Niemczech. Uzyskała stopień doktora. Wróciła jednak do Peru, by tu prowadzić badania naukowe. Wyszła za mąż i dziś nazywa się Juliene Diller. Wystąpiła w filmie dokumentalnym “Skrzydła nadziei”. Swoje przeżycia opisała w książce “Kiedyś spadłam z nieba”.


MŁODA DZIEWCZYNA POMOGŁA NIEWIDOMEMU
Czytaj także:
Tylko 15-letnia Clara potrafiła porozumieć się z głucho-niemym pasażerem samolotu


BOHATERSKI OPERATOR
Czytaj także:
Bohaterski kontroler lotów pozostał na stanowisku do końca

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!