„I chcę coś Państwu wyjaśnić – on nie jest zamiast Jezusa. Jest drogą, która prowadzi nas do Jezusa. Za jego wstawiennictwem odzyskują zdrowie ci, wobec których medycyna była już bezradna, w Annaya jest wiele świadectw. To jest dzieło Boga” – dodaje Mazzawi.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dwa lata temu do Polski przyleciał z Libanu Fadi Shehadeh, który opowiadał o świętym Szarbelu i miłości Libańczyków do niego. Dziś, gdy wspominam to spotkanie jestem prawie pewna, że na odchodne mój rozmówca powiedział – do zobaczenia w Libanie! Nie zamierzałam tam lecieć, miałam inne życiowe plany.
Czytaj także:
Chcę być tatą, a nie mogę! Świadectwo Adama i Violetty o „spotkaniu” ze św. Szarbelem
Na specjalne zaproszenie
Latem spotkałam się z Barbarą Karską, kiedyś tłumaczką mojego wywiadu z Fadim, dziś chrześcijańskim coachem i pilotem wycieczek do Libanu. Oczywiście, wszystkim nam we wspólnocie było znane jej świadectwo uzdrowienia za wstawiennictwem świętego Szarbela i miłość do niego.
Słowa, rzucone na odchodne: „Kasia, musisz kiedyś pojechać ze mną do św. Szarbela” nie były dla mnie zaskoczeniem, jednak tak wprost skierowane zaproszenie dało mi do myślenia. Żeby było jasne, uważałam ten pomysł za szalony i nie wiedziałam, w jaki sposób miałby się zrealizować.
Pragnienie czy zachcianka?
Zaczęłam dzielić się tym pomysłem ze znajomymi i czekałam, aż ktoś go w zdecydowany sposób zakwestionuje. Jednak spotykałam się z ciekawością, dodawaniem odwagi i nadzieją na zaniesienie próśb do tego świętego.
Dalej nie wiedziałam, po co sama mam tam jechać. Planowałam urlop w tym samym miesiącu, w którym była pielgrzymka, więc dziwiąc się sobie, wysłałam zgłoszenie. A okoliczności tak się poskładały, że stało się to możliwe.
Pragniemy wiedzieć, że coś, co było niemożliwe, stało się
W październiku wyruszyliśmy i okazało się, że pielgrzymowaliśmy, żeby za coś podziękować lub o coś prosić. Usłyszałam, jak żona wymodliła uzdrowienie męża, jak inni małżonkowie otrzymali propozycję dobrej pracy dla nich obojga, jak dzięki wstawiennictwu tego świętego ktoś inny wyzdrowiał.
Czytaj także:
Siła wspólnej modlitwy i przyjaźń ze św. Szarbelem. Rozmowa z państwem Amaro
Dzień, w którym do Annaya pielgrzymują tysiące ludzi
W 1993 roku Nouhad Al-Chami została uzdrowiona z paraliżu i zoperowana podczas snu przez św. Szarbela. Wówczas też święty ją o coś poprosił:
Zoperowałem cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona. Wielu ludzi oddaliło się od Boga, przestali się modlić, przystępować do sakramentów i żyją tak, jakby Bóg nie istniał. Proszę cię, abyś uczestniczyła we mszy świętej w klasztorze Annaya 22 dnia każdego miesiąca. Na pamiątkę twojego uzdrowienia, do końca ziemskiego życia, w każdy pierwszy piątek miesiąca oraz 22 dnia każdego miesiąca twoje pooperacyjne rany będą krwawić.
„I tak już ponad 20 lat trwają procesje z Najświętszym Sakramentem z Pustelni do Grobu św. Szarbela w Annaya. Uczestniczą w niej tłumy wiernych, by dziękować Bogu za otrzymane łaski i prosić o wstawiennictwo tego świętego” – mówił Maroun Mazzawi, organizator pielgrzymek do Libanu, od 18 lat zamieszkujący w Polsce i krzewiący w naszym kraju kult św. Szarbela.
Kim jest św. Szarbel
„Szarbel jest pustelnikiem, świętym. Nazywany jest najlepszym chirurgiem na ziemi. I chcę coś Państwu wyjaśnić – on nie jest zamiast Jezusa. Jest drogą, która prowadzi nas do Jezusa. Za Jego wstawiennictwem odzyskują zdrowie ci, wobec których medycyna była już bezradna, w Annaya jest wiele świadectw. To jest dzieło Boga” – dodaje Mazzawi.
“Za co go kochacie? – dopytuję naszego libańskiego przewodnika – i kogo zapraszasz do Libanu?”.„Kochamy go dlatego, że prowadzi nas do Boga. My tutaj jesteśmy jak cedry libańskie, nikt nas nie wyrwie, mamy Jezusa i wszystkich świętych. Oprócz Szarbela jest św. Rafka, św. Nimatullah Hardini, bł. Stefan Nehme. A zaprosiłbym tu wszystkich. Choć najbardziej tych ludzi, którzy są oddaleni od kościoła, tutaj mogą poczuć, co to znaczy żywy Kościół”.
Jaki był cel mojej pielgrzymki?
Wszyscy na coś w życiu czekamy. Na mnie duże wrażenie zrobiło sanktuarium w Maghdouche, postawione w miejscu groty, w której Maryja oczekiwała powrotu Jezusa z Tyru i Sydonu. Liban to przepiękny kraj, ziemia święta.
I doświadczyłam tam ogromnego pokoju serca, rozmodlenia, miłości do Boga i drugiego człowieka. Był to czas prawdziwie leczący rany związane z rozwodem, który ostatnio przeżywam. Bóg wlał w moje serce pokój, radość i miłość. I za to Mu dziękuję.
Pisane w dniu 22 października 2018 r.
Czytaj także:
Św. Szarbel: tajemnicze światło nad grobem i olej płynący z ciała mnicha