Warto troszczyć się o to, żeby naprawdę być tu i teraz. W innym wypadku istnieje poważne ryzyko, że nasze wirtualne alter ego stanie się bardziej nami niż my sami.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wśród najważniejszych zmian ostatnich dziesiątek lat przede wszystkim należy wymienić szybki rozwój technologiczny, który umożliwił niemal nieograniczoną czasem i miejscem komunikację pomiędzy ludźmi. Nigdy wcześniej też przepływ informacji nie był tak obciążony ich ilością. Współcześnie człowiek jednego dnia otrzymuje i przetwarza ich więcej niż kiedyś przez całe swoje życie. Wśród wielu zalet kryje się jeden niepokojący szczegół…
Dwa światy
Fakt a informacja o fakcie to dwie różne rzeczy. Nikomu raczej nie trzeba uświadamiać, że relacja z różnych zdarzeń zawsze jest nacechowana subiektywnym elementem relacjonującego. Nie można od razu nazywać tego manipulacją, ale warto pamiętać o tym. Zazwyczaj też nie ma się możliwości sprawdzenia, czy faktycznie tak było, jak o tym piszą lub mówią, zatem łatwo z góry dać wiarę niektórym informacjom, które przyjmuje się później jako pewnik.
Biorąc to pod uwagę, nietrudno dostrzec, że żyjemy obecnie w dwóch rzeczywistościach: pierwotnej, czyli faktycznej – tej, w której istnieją fakty oraz rzeczywistości wtórnej, czyli wykreowanej – tej, która zostaje stworzona przez krążące informacje o faktach.
Jednym z przykładów na takie dwie rzeczywistości są media społecznościowe. W prosty sposób odpowiadają one na podstawową potrzebę człowieka, który często tworzy o sobie swoje własne wyobrażenie (alter ego) – zamiast być takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, preferujemy bycie takimi, jakimi chcielibyśmy się stać. Social media ułatwiają zasmakowanie tego stylu. Niemal każdy zna taką osobę, której łatwiej jest pisać za pomocą wszelakich internetowych komunikatorów niż porozmawiać. (Kiedyś dzwoniłem do pewnego księdza, by umówić się z nim na spotkanie. Był bardzo zaskoczony, że dzwonię. „Wszyscy dzisiaj piszą do mnie SMS” – powiedział.)
Czytaj także:
Dlaczego 2019 może skończyć się bez Aleteia.pl?
Bez konsekwencji
Dlaczego tak się dzieje? „Rozmowa” przez komunikator daje więcej czasu na przemyślenie odpowiedzi. Można umiejętnie zagrać, założyć maskę i udawać kogoś innego. Nie widać też twarzy i reakcji drugiej osoby, co sprawia, że łatwiej przekazać bardziej problemowe treści. Z tego samego powodu również prościej jest kogoś zaatakować.
Taką falę ataku i nienawiści doskonale widać w komentarzach pod postami na gorące tematy. Sieć wirtualna umożliwia wyrażenie frustracji, gniewu i hejtu prawie bez żadnych konsekwencji, a często można to zrobić anonimowo. W większości wypadków jednak autorzy takich opinii nie wyraziliby ich, gdyby stanęli twarzą w twarz z ich adresatem.
Rzeczywistość wirtualna pozwala na zakosztowanie innego życia niż to realne, dziejące się naprawdę. To dlatego stanowi taką wielką pokusę, w którą wpada coraz więcej ludzi. Czy rzeczywiście internet pomaga w komunikacji między ludźmi? Jeśli pojmujemy komunikację tylko jako przepływ informacji to zdecydowanie tak, ale jeśli pojmujemy je jako złożone relacje wytwarzające między ludźmi więzy o trwałym charakterze, to wprost przeciwnie.
Być tu i teraz
Rozbieżność między rzeczywistością faktyczną a wykreowaną ma doniosłe skutki nie tylko dla pojedynczych osób, ale także dla społeczeństwa jako całości. Umiejętne posługiwanie się informacjami w ramach socjotechniki pozwala na łatwą i szybką manipulację dużymi społecznościami. A jak dołoży się do tego jeszcze to indywidualne podejście opisane wyżej… Okazuje się wtedy, że świat wirtualny otwiera wiele dróg możliwości do sterownia ludźmi poprzez zidentyfikowanie ich potrzeb, a następnie umiejętne obracanie nimi. Trudno zobrazować jak bardzo negatywne konsekwencje może to nieść ze sobą.
Świat internetu i jego wykreowanej rzeczywistości już nie tylko kusi, ale wręcz dobija się do życia każdego człowieka. Żeby temu przeciwdziałać, nie trzeba jednak skomplikowanej walki lub całkowitego odcięcia.
Wystarczy po prostu ograniczyć funkcjonowanie w sieci do niezbędnego minimum, a bardziej troszczyć się o to, żeby naprawdę być tu i teraz. W innym wypadku istnieje poważne ryzyko, że nasze wirtualne alter ego stanie się bardziej nami niż my sami.
Czytaj także:
Obijasz się w pracy? To całkowicie normalne!
Czytaj także:
Jest pewna grupa społeczna, której social media wychodzą na zdrowie
Czytaj także:
Dzień offline – dlaczego warto wprowadzić go do kalendarza?