W świecie, w którym łatwiej jest oceniać niż być ciekawym drugiego człowieka, empatia ma działanie leczące i buduje mosty prawdziwej bliskości.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wysłuchani i przyjęci
Czasem wydaje się nam, że doskonale wiemy, jak wejść w buty drugiego człowieka – i naprawdę chcemy być dla innych, gdy słyszymy, że w ich życiu wydarza się coś trudnego. Możemy jednak się mylić odnośnie tego, co dla drugiego jest wspierające i zamiast dawania empatii – niechcący wejść w z butami do czyjegoś serca. Ono zaś jest tak delikatne, że twarde podeszwy sprawiają mu ból. Dlatego by stanąć w twoich butach, potrzebuję najpierw zdjąć moje.
Wierzę, że najpiękniejsze momenty między ludźmi wydarzają się wtedy, gdy czują się zrozumiani, wysłuchani i przyjęci. To jakiś nieodzowny element budowania własnego wewnętrznego „domu”, zacisza własnego serca, w którym dzięki takim doświadczeniom możemy uczyć się kochać samych siebie i ufać innym. Wysłuchanie pozwala także tworzyć głębokie i trwałe więzi – bo te powierzchowne nie wystarczają nam do życia.
Mimo najlepszych intencji, jakie nami kierują, nie wszystkie interwencje poprawiają samopoczucie osoby, którą chcemy podnieść na duchu. Zresztą – może właśnie idea „pocieszania” jest przereklamowana i wcale nie o to chodzi człowiekowi, który ufa nam na tyle, że odkrywa przed nami jakiś bolesny kawałek siebie.
Gdyby próbować to jakoś uporządkować, w skali od obojętności („nie obchodzi mnie to, co przeżywasz”) do empatii istnieją mniej i bardziej pomocne strategie wysłuchiwania drugiego człowieka:
-
„Strasznie boli mnie głowa” – „A mnie dzisiaj od rana łupie w krzyżu”
Ktoś, kto na wieść o tym, że jest mi źle, odpowiada litanią własnych bolączek, pokazuje, że nie ma przestrzeni na wysłuchanie drugiego człowieka. Może tak być z różnych powodów – na przykład sam czuje się niewysłuchany lub nie umie zaopiekować się swoimi potrzebami i szuka na zewnątrz ludzi, którzy potwierdzą, że jego sprawy są czymś ważnym.
Człowiek, który jako pierwszy się zwierzył, czuje jednak doskonale brak miejsca dla własnej historii i odchodzi z poczuciem osamotnienia.
-
„Jest mi bardzo smutno” – „A, to obejrzyj sobie komedię” (względnie: „Daj spokój, przecież inni mają gorzej”)
Pouczanie albo udzielanie rad może wynikać z potrzeby bycia skutecznym i pomocnym, ale w rezultacie takich zachowań osoba, która powierza nam jakiś ciężar, odnosi wrażenie, że jej przeżycia zostały zbagatelizowane, a ona sama jest gorsza, słaba, niezdolna do pokierowania własnym życiem. By unikać takich postaw, przydaje się zgoda na to, że nie musimy dla innych być centrum poradnictwa, ponieważ (o ile ktoś wprost o to nie prosi) ludzie naprawdę tego od nas nie potrzebują.
-
„To było straszne przeżycie” – „Wiem, co czujesz, też tak miałem/miałam kiedyś”
„Wiem, co czujesz” bywa ogromnie wspierające, jeśli oznacza: „nie jesteś sam”. Może dodawać otuchy i być prawdziwym obdarowaniem kawałkiem siebie, o ile nie będzie… zamknięciem drugiemu ust. Warto pamiętać, że w rozmowach na trudne tematy poruszamy się po terenach, które najczęściej ktoś dopiero porządkuje w sobie, próbując nam o nich opowiadać. „Wiem, co czujesz” – będzie pomocne jako wstęp do kontaktu, nie jako wyczerpanie tematu.
-
„Spotkało mnie coś trudnego” – „Jak się z tym czujesz?”
Otwierające, niosące ulgę pytania mają w sobie echo podstawowej ciekawości, która umożliwia bliskość między ludźmi: jak to jest być tobą? Wszystko, co rodzi się z tego zaciekawienia i przejęcia, przybliża nas do prawdziwie empatycznego reagowania. Dopytując i sprawdzając („słyszę, że musi być ci z tym naprawdę smutno”, „czy dobrze rozumiem, że ta sytuacja bardzo cię niepokoi?”), dajemy drugiemu przestrzeń do podzielenia się swoim światem.
Jeśli nie wiemy, czy to dobry moment – zawsze możemy zapytać i o to: „czy chcesz o tym rozmawiać, czy wolisz, byśmy zajęli się czymś innym?”. Od takiej postawy jest już bardzo blisko do pytania: „Czego potrzebujesz?”, które otwiera, pomaga zbierać własny świat z kawałków i buduje bliskość. Można się poczuć wtedy i kimś ważnym, i zaopiekowanym, a zarazem sprawczym, zdolnym do zabrania głosu we własnej sprawie.
W świecie, w którym łatwiej jest oceniać niż być ciekawym drugiego człowieka, empatia ma działanie leczące i buduje mosty prawdziwej bliskości.
Czytaj także:
Ćwiczenie empatii: 4 proste, codzienne sposoby
Czytaj także:
Chłopiec w twoim mężu, dziewczynka w twojej żonie
Czytaj także:
Płaczące dziecko – manipuluje czy potrzebuje?