Nie lękaj się, kiedy wydaje ci się, że zamiast lepiej, jest gorzej. Tak jest, ale to stan przejściowy – to czas walki.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Kiedy przyszła, od razu było widać, że nie jest jej lekko. Zmęczenie i ból rysowały się na jej twarzy. Usiadła i od razu powiedziała:
– Nie wiem, dlaczego on się tak zachowuje. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Miało być wszystko super. Miał się postarać o unieważnienie tamtego małżeństwa, miał się tym zająć, a nic nie zrobił w tym kierunku do tej pory.
Słuchałam i nic nie mówiłam. Wiedziałam, że to jeszcze nie koniec.
– Kiedy poznaliśmy się, to dużo ze sobą rozmawialiśmy i miało być zupełnie inaczej. Kiedy proszę, żeby poszedł ze mną do kościoła, bo bardzo teraz tego potrzebuję, to on nie chce. Powiedz mi, czemu tak jest?
Miało być normalnie
Jola siedziała bardzo przybita. Czułam, że jest jej ciężko. Zastanawiałam się, jakie pytanie byłoby tutaj teraz najlepsze? Każde, które chciałam zadać, było trudne. W końcu zapytałam: A jak ty byś chciała, by było?
– Kurczę, przecież miało być wszystko normalnie. W końcu miał unieważnić tamten związek, przecież byli ze sobą tylko miesiąc i wszystko się popsuło. No i co? Mieliśmy wziąć ślub – miało być normalnie. Chciałbym, abyśmy byli taką zwykłą rodziną – pracujemy, wychowujemy naszego syna, chodzimy do kościoła.
– Jola, a jak myślisz, dlaczego on z tym nic nie zrobił?
– Nie wiem, bo mu się nie chce!
– A dlaczego mu się nie chce?
Wewnętrzne zmaganie
Siedziała długo i widać było, że zmaga się sama z sobą, że złości ją bardzo ta sytuacja.
– Bo taki się zrobił. Nic mu się nie chce. Sprzątać też mu się nie chce, ani nawet pobawić z dzieckiem.
Tylko praca i praca, a jak wróci, to tylko by się położył i spał.
-Powiedziałaś, że chciałbyś, że to ważne, aby z tobą chodził do kościoła.
– No tak.
– A jak pokazałaś mężowi i nadal pokazujesz, że to dla ciebie ważne?
Jola zamarła. Długo nic nie odpowiadała. W końcu cicho wyszeptała:
– Tak, ja też nie chodzę.
– Jolu! Wiem, że to trudne, chcę jednak zapytać, abyś lepiej mogła wszystko zrozumieć: a jak było na początku waszego związku, jakie Pan Bóg miał miejsce w tej relacji?
Zostawiłam Pana Boga
Rozpłakała się. W końcu zaczęła wycierać oczy i powiedziała:
– Masz rację, sama do tego doprowadziłam – szlochając wyrzucała z siebie kolejne słowa. – Tak bardzo chciałam być kochana, ważna, że zostawiłam Pana Boga, że udawałam, że teraz nie jest mi potrzebny.
– A jak jest teraz?
– Teraz bardzo za Nim tęsknię, ale prawda jest taka, że kłócimy się najpierw, tzn. ja się upieram, żebyśmy poszli do kościoła, a jak mąż nie chce, to ja się czuję wściekła, upokorzona i ostatecznie też nie idę.
– A jak myślisz, jak się „czuje” Pan Bóg?
– Boże, przepraszam. W ogóle o tym nie myślałam.
Była oszołomiona i zmęczona. Wiedziała, że gdzieś niechcący zapomniała o Panu Bogu. Wreszcie, kiedy trochę się uspokoiła, zapytała, co powinna zrobić.
Bóg mnie umacnia
Długo jeszcze rozmawiałyśmy i tak naprawdę pochyliłyśmy się nad Sercem Boga. Nad tym jak łatwo jest nam Pana Boga wyrzucić z naszego życia i o tym, jak łatwo w tę pułapkę wpadamy.
Jola głośno zastanawiała się i planowała zmiany w swoim życiu.
Niestety, te zmiany nie zachodzą tak szybko. Właśnie wtedy, kiedy zaczyna się proces przemiany i pojawiają się dobre pragnienia i działania – pierwsza po długim czasie spowiedź święta, dokładnie w tym samym czasie budzą się pokusy.
Nie lękaj się, kiedy wydaje ci się, że zamiast lepiej, jest gorzej. Tak jest, ale to stan przejściowy – to czas walki. Dlatego tym bardziej potrzebujemy wtedy więcej osobistej modlitwy, wsparcia modlitewnego bliskich albo wspólnoty, błogosławieństwa, sakramentów – czyli wytrwałego trwania w łasce.
Nie będzie łatwo, ale „wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”.
Przecież jeśli wybieramy współpracę ze Stwórcą, zawsze ostatecznie zwyciężymy nad Szatanem, który jest tylko stworzeniem. Błogosławieni ci, którzy wytrwają do końca.
Czytaj także:
Miłość to troska o rozwój, a nie samozachwyt
Czytaj także:
W rodzinie siła! To nie slogan, to fakt
Czytaj także:
A gdyby tak umówić się na… „Wywiad z Bogiem”?