Jestem zwolennikiem świadomego korzystania ze środowiska. Zauważam jednak pewien niebezpieczny trend. Gloryfikację natury, jako czegoś z samego założenia dobrego, najlepszego.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Cudowna pogoda, wychodzimy więc na plac zabaw. Huśtawka w cieniu brzozy skrzypi leniwie, jest tak przyjemnie, wiosennie. Zachwycam się cudownością natury i ciepłem słońca. Słyszę niespodziewanie szamotaninę nad głową – odwracam się w tym kierunku i widzę w koronie drzewa srokę. Słychać pisk.
Widzę, jak sroka jednym twardym uderzeniem dzioba zabija pisklaka z obecnego tam gniazda. W powietrzu pojawia się puszek piórek, a sroka sprawnie obrabia posiłek, precyzyjnie rozrywając martwego pisklaka kawałek po kawałku. Ta chwila przejmuje mnie pewną grozą. Jest piękna i okrutna zarazem. Taka właśnie jest natura.
Eko i bio – rzeczywiście najlepsze?
Żeby było jasne – jestem zwolennikiem świadomego korzystania ze środowiska. Uczę dzieci od małego, że śmieci zawsze wrzucamy do kosza, segregujemy i tak dalej. Zauważam jednak pewien niebezpieczny trend. Gloryfikację natury jako czegoś z samego założenia dobrego, najlepszego.
Kosmetyki – najlepsze tylko te naturalne. Kuracja – tylko ziołowa, z naturalnych wyciągów i naparów. Produkty spożywcze bio, ciuchy i zabawki dla dzieci tylko eko. Gdybyśmy rzeczywiście traktowali slogany typu „powróćmy do źródeł, do natury” serio, należałoby powrócić do szałasów bez bieżącej wody i prądu. Niezbyt wysokich standardów higieny, a przede wszystkim do bardzo trudnego, niebezpiecznego życia na co dzień.
Nie dajmy się zwariować
Mimo więc szczytnych ideałów przyświecających ekologii, istnieje ryzyko przekształcenia ekologii w kolejną ideologię. A każda ideologia jest niebezpieczna. Eko-szaleństwo bazuje na fałszywych założeniach.
Człowiek jest tu agresorem, tym „złym” oprawcą, zagrożeniem, w przeciwieństwie do Matki Natury (spójrzmy na same konotacje emocjonalne tego sformułowania) – samego dobra, bezbronnej ofierze, której należy się ochrona i gloryfikacja. To bardzo romantyczny mit, ale tylko mit. Nie jest prawdą, że to co naturalne jest zawsze „z natury” dobre, a to co sztuczne – musi być szkodliwe.
HIV i pneumonia
Mamy pewną tendencję do idealizowania rzeczy, których dobrze nie znamy. I tak z perspektywy miejskiej dżungli, komfortowych mieszkań na zamkniętych osiedlach, „wsi spokojna wsi wesoła” jawi się sielsko-anielsko. Zupełnie zapominamy, że osiedla te człowiek buduje, chroniąc się również przed tą naturą. Przed dzikimi zwierzętami czy trudnościami komunikacyjnymi. Ba, naturalne są przecież katastrofy: głód, trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu.
Natura to także wirus HIV i kleszcze przenoszące boreliozę lub odkleszczowe zapalenie mózgu. I o ile czosnek owszem, może wspomóc nasz układ odpornościowy, to właśnie te „straszne, sztuczne” antybiotyki sprawiły, że ludzie nie umierają już masowo na zapalenie płuc, oraz choć zabrzmi to dosadnie, że nie posiadamy dzieci „na ilość”, żeby choć kilkoro z nich dożyło dorosłości. Może łatwiej byłoby nam żyć z nią w pełnej zgodzie, gdyby tak usilnie nie dążyła do dominacji nad nami.
Natura więc jak najbardziej może i powinna budzić respekt. Nie dlatego jednak, że jest taka idealna, harmonijna, cudownie rajska – oczywiście w przeciwieństwie do świata kreowanego ludzką ręką. Wręcz przeciwnie – dlatego że jest piękna, surowa, okrutna, a człowiek w zderzeniu z nią często bywa bezradny i bezbronny. Opisana przeze mnie na początku scena z placu zabaw doskonale to obrazuje. Surowe piękno i okrutna bezwzględność, bo nomen omen, taka jest jej natura.
Czytaj także:
Dlaczego robienie przerw jest ważne dla zdrowia psychicznego i duchowego?
Czytaj także:
Na zdrowie czy wręcz przeciwnie? Suplementy diety
Czytaj także:
Śpisz dłużej niż 8 godzin? Szkodzisz swojemu zdrowiu!