Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Z dr Annąmarią Orla-Bukowską, antropologiem społecznym i adiunktem w Instytucie Socjologii UJ, o jej wizycie w Guadalupe rozmawia Małgorzata Bilska.
Małgorzata Bilska: Dużo podróżujesz. Niedawno w ramach wymiany uczelnianej byłaś w Meksyku i odwiedziłaś sanktuarium Maryjne w Guadalupe. Coś cię tam zaskoczyło?
Annamaria Orla-Bukowska: Przystanek metra o nazwie Guadalupe, który jest przy sanktuarium. Znajduje się ono w mieście Meksyk, stolicy kraju, która ma 20 mln mieszkańców. Tyle, ile Nowy Jork.
Guadalupe to największe sanktuarium katolickie świata. W Krakowie mamy przystanek Łagiewniki-Sanktuarium. Tyle, że tramwajowy. (śmiech)
To prawda. Wykładałam gościnnie na UNAM, Universidad Nacional Autónoma de México. Dziekan, prof. badań historycznych Jorge Traslosheros, bardzo chciał oprowadzić mnie osobiście po Guadalupe. Jest ateistą, ale w swoim gabinecie ma na ścianie obrazek Matki Bożej z Guadalupe (prezent od byłej studentki), a na biurku obok komputera – Jej figurkę (kupił ją sam).
Cały czas mówił mi o Janie Pawle II. Chwalił go, że jak zaczął pielgrzymować dookoła świata, to najpierw przyjechał do Meksyku. Polska była drugim krajem. Sprawdziłam i rzeczywiście – w styczniu 1979 r. Jan Paweł II był na Dominikanie i w Meksyku.
Pierwsza pielgrzymka była do Ameryki Południowej, skąd pochodzi papież Franciszek. Symbolicznie. Prof. Traslosheros jego także podziwia?
Ma mieszane uczucia, ponieważ Franciszek jest jezuitą…
No tak, jezuici przybyli z konkwistadorami. Nawracać Indian.
Tak. Sanktuarium to ogromny ośrodek, taka Częstochowa razy dziesięć. Zajechaliśmy na wielki, podziemny parking. Do klasztoru prowadzi szeroki bulwar. Mnóstwo ludzi. Jakaś kobieta poruszała się na klęczkach w stronę nowej bazyliki.
Są dwie. Pierwotny kościół (barok meksykański) jest stary, chyli się do ziemi. Można go zwiedzać i byliśmy tam, ale z roku na rok przyjeżdża coraz więcej osób i nie byłoby to bezpieczne. W latach siedemdziesiątych XX w. postawiono nowy kościół i przeniesiono do niego ikonę. Jest okrągły, wielki i współczesny.
Sanktuarium to cały kompleks budynków. Z prawej strony jest jeszcze kolejna kapliczka, nad bazyliką stoi następny kościół. Jest nawet kapliczka dla ludzi z ruchu Anonimowych Alkoholików. W każdej kapliczce i kościele znajduje się replika obrazu Matki Bożej z Guadalupe.
Ale też – co mnie uderzyło – figura czy obraz Jana Pawła II. I wszędzie wisi obraz Jezusa Miłosiernego z napisem „Jesús, en Ti confio”. Na jednym znalazłam „Jezu ufam Tobie” po polsku, było to bardzo wzruszające! Widziałam osoby, które klęczały i modliły się przed tymi obrazami, więc kult Bożego Miłosierdzia jest tam żywy.
Obraz Maryi nie został namalowany ludzką ręką, a płótno, na którym widnieje wizerunek, dawno powinno się rozpaść. Maryja przyszła do rdzennych mieszkańców Ameryki i przybrała postać podobną do nich. Ma indiańskie rysy twarzy i karnację. To najstarsze (1531), uznane objawienie Maryjne.
Moment, w którym Matka Boża objawia się Indianinowi Juanowi Diego jest w sztuce ludowej przedstawiany w różny sposób. W jednym regionie robi się „drzewa życia”. Wyglądają tak, jak drzewo z Edenu, ale z mnóstwem figurek: Adama, Ewy, węża itd. Prawie zawsze jest też na drzewkach Matka Boska z Guadalupe i Juan Diego.
Obraz natomiast jest cudowny. Mój przewodnik (niewierzący) opowiadał, że ktoś kiedyś podłożył bombę koło ikony. W gablocie, w nowej świątyni, jest krucyfiks z metalu – cały pogięty w wyniku wybuchu. Tak silny był ładunek, tak wysoka temperatura. Krzyż był blisko ikony i ona powinna była się spalić. Nic jej się nie stało.
Obraz wisi bardzo wysoko, a między nim a ołtarzem jest otwarta przestrzeń. Jeżeli ktoś chce zrobić ikonie zdjęcie, musi zejść poniżej poziomu, gdzie odprawiają msze. I wejść na jeden z trzech równoległych, ruchomych chodników, którymi podjeżdża się równolegle do ściany z obrazem.
Rodzaj taśmociągu?
Z jednej strony to jest dobre, bo nie trzeba przepychać się łokciami. Wszyscy jadą razem, trzymając aparaty i telefony, co jest bardzo śmieszne. Ale i bardzo praktyczne. Moja mama narzekała, że na Jasnej Górze grupa zawsze przechodziła przed obrazem tak szybko, a wszyscy tak się pchali, że w ogóle nie mogła się skupić na obrazie.
A ty miałaś czas, żeby pogawędzić z Maryją?
Kiedy weszliśmy, trwała msza. Co najmniej 40 minut byłam z Maryją, siedziałam przed nią... Potem weszłam na ruchomy chodnik i zrobiłam zdjęcie. Czułam, że jestem przed „naszą” Matką Boską.
Jezus wcielił się w konkretne ciało i naród, jednak nie ma w Nim Żyda ani poganina, kobiety ani mężczyzny itd. Wcielił się w człowieka. Maryja również jest wzorem człowieka. Może najbardziej to widać na obrazie w Guadalupe, który leczy nas z wyobrażeń o jej słowiańskiej urodzie. W Maryi nie ma Meksykanki, Polki, Amerykanki, Niemki, Japonki, Libanki czy Kenijki.
Wydała mi się nasza w sensie „moja” – nas wszystkich. Nie – nasza polska. Maryja przyszła do Azteków, bo byli biedni, najbiedniejsi, pozbawieni władzy. Nie do jezuitów. Nie do kolonizatorów. Nie do Hiszpanów. Nie do inkwizytorów.
Tak samo jak w Fatimie wybrała dzieci nie z bogatego domu, tylko ze wsi. Kiedyś Bóg wysłał do zwyczajnej dziewczyny Archanioła Gabriela. Ona też była uboga.