Franciszkanin zmarł, dożywszy sędziwego wieku, jednak słowami i czynami dawał świadectwo świętości. Wspominał, że kiedyś ujął ręce ojca Pio i pocałował je, pytając, czy stygmaty są bolesne. O. Pio odpowiedział: „Cóż, Bóg nie dał mi ich jako rozkoszy”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ojciec Giuseppe Ungaro zmarł w maju 2019 roku. Według konwencjonalnych obliczeń włoski franciszkanin miał 99 lat. Jednak – jak sam lubił podkreślać – jego życie zaczęło się już 9 miesięcy przed narodzeniem. Według tego wyliczenia miał w chwili śmierci ukończone 100 lat. W 2018 r. otrzymał pieczęć miasta Padwy w uznaniu za poświęcenie swojego życia w służbie innym.
Czytaj także:
Dotknąłem „miejsca” obecności Boga. Świadectwo franciszkanina, badacza autentyczności Grobu Pańskiego
W ciągu 10 dekad swojej ziemskiej wędrówki o. Giuseppe poznał osobiście przynajmniej sześciu świętych. Swoimi wspomnieniami z tych spotkań podzielił się z o. Mario Conte, jednym z współbraci zakonnych, który napisał o tym w 2016 r. (choć od tego czasu, po kanonizacji Pawła VI, do grona poznanych osobiście przez o. Ungaro świętych doszedł jeszcze jeden).
Wśród świętych, których poznał, trzech było papieżami. Franciszkanin zawarł znajomość z Janem XXIII, gdy ten był jeszcze patriarchą Wenecji, zaś o. Giuseppe został przydzielony do pracy w tamtejszej bazylice Santa Maria Gloriosa dei Frari.
O świętym papieżu mówił w wywiadzie udzielonym w czasopiśmie Posłaniec św. Antoniego: „Znaliśmy się dobrze. Często przychodził na obiad do naszego klasztoru w Wenecji”. Paweł VI i Jan Paweł II z kolei odwiedzili bazylikę św. Antoniego w Padwie, gdzie o. Giuseppe mieszkał przez prawie 50 lat.
Franciszkanin poznał także trzech wielkich świętych z własnej rodziny zakonnej.
Leopold Mandić to święty kapucyn z Chorwacji, znany jako apostoł sakramentu pojednania, opisywany przez o. Giuseppe jako „człowiek wielkiej pokory, wrażliwości na innych i wielkiej mądrości”. O. Giuseppe był pod wrażeniem spędzonych razem chwil: „W każdą środę przychodził do grobu św. Antoniego, a następnie udawał się prosto do konfesjonału, gdzie przez wiele godzin udzielał sakramentu pojednania”.
Św. Maksymilian Kolbe jest dobrze nam znanym męczennikiem, zamęczonym przez hitlerowców w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Ojciec Kolbe także był franciszkaninem, stąd ich ścieżki życiowe często się krzyżowały. O. Giuseppe opisał jedno z tych spotkań w następujący sposób: „O. Kolbe właśnie wrócił z Japonii i był bardzo smutny z powodu upokorzenia, którego tam doświadczył. Pomimo to zachował wielką wiarę i wielką miłość do Matki Bożej. To właśnie o. Maksymilian zachęcił mnie, abym złożył Matce Bożej ślub rzucenia palenia i tego dnia rzuciłem nałóg na zawsze”.
Czytaj także:
Św. Leopold Mandić – męczennik konfesjonału: Nie potrafiłem wzbudzić żalu u penitenta [Wszyscy Świetni]
Św. ojciec Pio z Pietrelciny – o. Giuseppe spotkał się z nim podczas II wojny światowej, w okresie, kiedy pełnił funkcję proboszcza w regionie Sabaudii, w środkowych Włoszech. Połączyła ich osobista relacja, a raz o. Giuseppe udał się do świętego do konfesjonału. O. Giuseppe wspominał, że kiedyś ujął ręce świętego i pocałował je, pytając, czy stygmaty są bolesne. O. Pio odpowiedział: „Cóż, Bóg nie dał mi ich jako rozkoszy”.
Czy również sam o. Giuseppe może zostać uznany za świętego?
Z pewnością ciężko pracował. W wieku 99 lat nadal budził się codziennie o 3.30 rano na modlitwę i adorację, a następnie odprawiał mszę świętą i odwiedzał rodziny potrzebujące pomocy duchowej lub czysto ludzkiej, w tym byłych skazańców. Jak mawiał: „Każdy mężczyzna i każda kobieta ma swoją własną godność. I trzeba jej bronić. I w każdym człowieku jest obecny Jezus”.
Podczas uroczystości wręczenia franciszkaninowi pieczęci miasta Padwy burmistrz miasta tak opisał o. Giuseppe:
„Gdy go poznałem, byłem całkowicie zafascynowany. W chwilach, kiedy wszyscy tak po ludzku przeżywamy trudności, o. Giuseppe przypomina nam, że każdy z nas może być misjonarzem na swojej ziemi; że aby czynić dobro, nie musimy rządzić światem, i że wokół nas jest jakże wielu ludzi, którzy potrzebują naszej pomocy. Mówi nam, że możemy czynić dobro dyskretnie i pokornie, nie dlatego, że ubóstwo powinno być ukryte jak coś obraźliwego, ale przede wszystkim dlatego, że musimy szanować godność tych, którzy doświadczają ubóstwa we własnej skórze”.
O. Giuseppe, łagodny i pobożny franciszkanin, odszedł do domu Ojca 22 maja 2019 roku, pięć dni przed obchodami swoich setnych urodzin, ale prawie dziewięć miesięcy po rozpoczęciu 100 lat życia, łącznie z czasem w łonie matki. Niech dostąpi wieczności w niebie, gdzie będzie mógł wstawiać się za nami i inspirować nas do rozpoznawania zarówno świętych wokół nas, jak i tych, którzy potrzebują właśnie nas, aby samemu stać się świętymi!
Czytaj także:
Chłopiec uzdrowiony z nowotworu za wstawiennictwem św. ojca Pio