separateurCreated with Sketch.

Św. Ignacy Loyola uczy modlitwy, która nie kończy się na słowach

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ta książeczka nie jest po to, aby ją czytać. Jak to się dzieje, że przez setki lat sięgają po nią rzesze duchownych i świeckich?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Czym może dziś zachwycać święty Ignacy Loyola, który zmarł na początku II połowy XVI wieku? Z pewnością tym, co po sobie zostawił w małej książeczce, która nie jest w dodatku po to, aby ją czytać. Podobnie jak zestaw ćwiczeń gimnastycznych czy przewodnik z mapą dla pielgrzyma, jest po to, aby prowadzić, krok po kroku, ku dojrzałym decyzjom.

Książeczka zawiera ćwiczenia duchowe i szczegółowe instrukcje, jak je wykonywać. Pomaga utrzymać właściwy rytm wewnętrznej gimnastyki. Jak to się dzieje, że przez setki lat sięgają po te ćwiczenia rzesze duchownych i świeckich?

Ponadczasowa metoda modlitwy

Wszystko, co autentyczne, istnieje poza czasem, pomimo mijających lat i tysiącleci. Dotyczy to również Ćwiczeń duchownych pozostawionych przez Ignacego Loyolę i przeznaczonych dla ludzi, którzy chcą pogłębić swoją relację z Bogiem i odnaleźć własne miejsce w Kościele.

Jeżeli ktoś doświadczył Bożej miłości tak bardzo jak Ignacy, to czy miało to miejsce w zeszłym stuleciu czy czterysta pięćdziesiąt lat temu, to zawsze inspiruje. Jego świadectwo jest nadal aktualne, a droga jaką podążał, fascynuje wielu współczesnych nam ludzi.

Ignacy-rycerz czy Ignacy-mistyk fascynuje do dzisiaj nie tylko jezuitów. Jego modlitwa medytacyjna oparta na Piśmie Świętym okazała się ponadczasowa. Jego rachunek sumienia, który jest bardziej badaniem wewnętrznych poruszeń niż tradycyjną buchalterią, pomaga ćwiczyć wolę i odkrywać pragnienia serca.

Ignacjańska medytacja zmienia wyobraźnię w miejsce spotkania z Bogiem, uczy obserwowania oczyma duszy wydarzeń z życia Chrystusa i odsłania przed człowiekiem to, co w życiu ważne.

Podczas modlitwy to Bóg pyta

Ignacy-mistyk uczy bardzo praktycznej modlitwy. Jej punktem wyjścia jest zawsze osobiste doświadczenie, które pogłębione refleksją, przynosi konkretny owoc: przemyślaną decyzję. Jeśli nie wprowadzimy jej w życie, modlitwa pozostanie niedokończona.

Nie da się uporządkować życia bez dokonywania konkretnych zmian w naszych przyzwyczajeniach, w patrzeniu na otaczającą nas rzeczywistość, w trosce o relacje. Temu, by zmiany nastąpiły, między innymi służą rekolekcje ignacjańskie.

Podczas modlitwy nie ja oczekuję decyzji ze strony Pana Boga i nie ja zadaję Mu pytania. To On mnie pyta i czeka na moje odpowiedzi. Chce zobaczyć je w moim życiu, a nie tylko usłyszeć.

Szukać i znajdować Boga we wszystkim

Stwierdzenie „dobrze jest, jak jest” stanowi przeciwieństwo ignacjańskiej modlitwy. Ale nie jest też w duchu ignacjańskim szukanie tego, co złe, słabe czy mogące nam zagrażać. Nawet rachunek sumienia jest dla Ignacego szukaniem okazji, prężeniem duchowych muskułów, a nie użalaniem się nad własnymi słabościami.

Chodzi o to, aby szukać i znajdować Boga we wszystkim, by skupiać się na tym, co dobre i szlachetne, i żeby to dobro umacniać, rozwijać, rzucając wyzwanie naszym ograniczeniom.

Pamiętam moje pierwsze rekolekcje ignacjańskie odprawiane w milczeniu. Trwały miesiąc, a towarzyszący mi kierownik duchowy był dla mnie niczym zwierciadło, w którym śledziłem swoje odbicie, z początku rozmyte, z czasem bardziej wyraźne. Towarzyszyła mi świadomość, że moje życie nie będzie już takie samo jak w dniu rozpoczęcia tej duchowej gimnastyki. I takie samo nie było.

Czy stało się bardziej uporządkowane? Powiem wprost: zmieniło się przede wszystkim moje rozumienie uporządkowanego życia.

Ćwiczyć ducha codziennie

Poukładane po chrześcijańsku życie nie oznacza stabilizacji, lecz ciągłe bycie w drodze, z jedną nogą wzniesioną ku górze do kroku, którego nie da się przewidzieć. Przekonałem się, że nie można mieć stuprocentowej pewności, nawet w sprawie własnego powołania.

Nie ma żadnych pewnych planów na przyszłość. Trzeba w pełni zaufać Bogu, który jest nieprzewidywalny. Dlatego, by dobrze służyć Bogu, należy ćwiczyć ducha codziennie, uwrażliwiać serce na Jego wezwania i być gotowym, by je podjąć.

Ignacy Loyola był mistrzem w służeniu nieprzewidywalnemu Bogu. Zawsze był gotowy przerwać w połowie zapisywane zdanie i iść zupełnie gdzie indziej, niż wydawało mu się wcześniej, że pójdzie.

Taki był Ignacy, którego uroczystość obchodzą jezuici każdego roku dnia 31 lipca. I przynajmniej ta data jest przewidywalna.