Do listu była dołączona skromna fotografia: siostry miały na sobie charakterystyczne sari, ale o dziwo ze stempelkami pocztowymi! Z drugiej strony zdjęcia widniał podpis…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nie pozwól nigdy, aby ktoś, kto przychodzi do ciebie, odszedł nie stawszy się lepszym i bardziej radosnym. Bądź uosobieniem dobroci Boga. Niech dobroć przebija z twojej twarzy i z twoich oczu, z twojego uśmiechu i pozdrowienia. Dzieci, ubogich i wszystkich cierpiących na ciele i duszy obdarzaj zawsze radosnym uśmiechem. Otaczaj ich nie tylko swoja troską, lecz także poświęcaj im swoje serce – św. Matka Teresa z Kalkuty.
Maitri znaczy przyjaźń i współczującą miłość
Dobro rodzi dobro, wciąż na nowo powtarzamy i pragniemy je zauważać i doceniać. Co do tych słów nigdy nie miała wątpliwości Matka Teresa z Kalkuty. Dostrzegała światełko tam, gdzie już dla wszystkich panowała głęboka ciemność i ściana z napisem: Nie ma wyjścia! Ile zmagań, codziennych trudności musiała pokonać: każdy dzień, jak zadanie i wyzwanie!
Czytaj także:
„Jeśli są ubodzy na Księżycu, to tam też pojedziemy”. Doskonałe myśli św. Matki Teresy z Kalkuty
Usłyszałam o Kalkucie, o misjonarkach miłości i niezwykłej Matce Teresie, kiedy byłam w pierwszej klasie liceum. Przyjaciele mojej rodziny i mnie zaprosili na spotkanie Maitri, które od lat wspiera i pomaga najuboższym z ubogich na całym świecie. Byłam pod wielkim wrażeniem zaangażowania Ali Tybory i Lilki Joniec Trzcińskiej: Boża energia „raziła” wszystkich.
Ala w kilku zdaniach opowiedziały, o co chodzi, jak pomóc skutecznie i konkretnie dzieciom i ubogim w każdym wieku. Maitri znaczy dosłownie przyjaźń, z sanskryckiego określa miłość współczującą i nie stawiającą nikomu barier.
Przygotowywano pomoc dla Indii, dla Kalkuty, siostrom misjonarkom miłości i dziełu stworzonym przez Matkę Teresę. Na pierwszym, roboczym spotkaniu usłyszałam, że najlepsze, co możemy ofiarować komuś, to dać coś, co jest dla nas najcenniejsze! Nie to co nam zbywa lub mamy w nadmiarze.
Nasz „team” miał się zmobilizować i poprosić o pomoc: rodzinę, przyjaciół i wszystkich wokół, aby zorganizować, przygotować paczki z butami i bawełnianymi bluzeczkami. Ja w dobrej wierze pomyślałam, że oddam swoje ulubione skórzane sandałki, „rzemyki”, które pomimo przebytych wielu kilometrów, też na pielgrzymkowym szlaku, były w dobrym stanie.
W tym czasie dostałam też od cioci Zosi z Warszawy bluzki, największy hit z modnym nadrukiem, a co najważniejsze: sto procent bawełny! Bez wahania wszystko zapakowałam. To było „coś” od serca – pomyślałam sobie – i na czym mi „nie zbywało”.
Czytaj także:
Schody, na których siadało Miłosierdzie. To tam zaczynała Matka Teresa [FOTO]
Matka Boża Częstochowska w drodze do Kalkuty
Do całej mojej przesyłki dołączyłam w pudełku ikonę Matki Bożej Częstochowskiej, ponieważ od dzieciństwa wiedziałam, że Ona jest ważna, zawsze pomoże, zwłaszcza chorym, bezdomnym i ubogim.
Kiedy pojawił się dzień zbiórki darów w jedno miejsce, a co najważniejsze pakowania w szare kartony, przyniosłam swój węzełek z butami i bluzeczkami. Zaczęliśmy pakować kartony i powiedziałam Ali, że mam fajne sandały i je przekazuję. Ala uśmiechnęła się serdecznie i powiedziała dyplomatycznie, że „dodaj te sandały do kupionych tenisówek, aby wszystko razem wyglądało na używane buty, w ten sposób, po przekroczeniu Indii, siostry zapłacą mniejsze cło”.
Jako nastolatka wchodząca w dorosłe życie nie mogłam zrozumieć, dlaczego starając się pomóc, mamy jeszcze my lub misjonarki miłości płacić wielkie cło! Nie do pojęcia zupełnie, myślałam. My, którzy nie mamy pieniędzy, nie wspominając już o siostrach, które funkcjonują „co łaska”.
Nie rozumiałam też, że nie oddaje się używanych butów w podarunku, nawet gdyby były w naszych oczach najfajniejsze. Na szczęście nasz „team” zrozumiał moje intencje i wspominamy z uśmiechem moją gafę do dzisiaj.
Sari z pocztowymi stemplami
Kilkanaście wielkich kartonów z darami postanowiliśmy jeszcze dodatkowo zabezpieczyć, owijając je dokładnie w białe, bawełniano-lniane płótna. Paczki były bardzo ciężkie i z ledwością, na raty, przynieśliśmy je na pocztę.
Pani z okienka przyjęła paczki, stawiając na białym płótnie pieczątki. Szkoda, pomyślałam sobie: za dużo przecież tych stempli. Ale cóż, mówi się trudno. Zastanawiałam się, ile czasu kartony będą podróżowały.
Po dwóch miesiącach Ala powiedziała mi, że otrzymała list z Kalkuty od Misjonarek Miłości. Miłe serdeczne podziękowania i pozdrowienia. Do listu była dołączona skromna fotografia: Siostry miały na sobie charakterystyczne sari, ale o dziwo ze stempelkami pocztowymi! Z drugiej strony zdjęcia widniał podpis:
Płótna, którymi owinięte były wszystkie kartony bardzo nam się spodobały. Naturalne, przewiewne, wymarzone na upały. Nie chciałyśmy, aby się zmarnowały, dlatego uszyłyśmy z płócien sari. Dziękujemy za Wasz dar serca dla najuboższych z ubogich: Niech ich wdzięczność i miłość zawsze towarzyszy Wam w życiu.
Czytaj także:
Wyjątkowe myśli i zdjęcia Matki Teresy z Kalkuty