„Niedługo mija rok od początku leczenia onkologicznego małej Marysi poza granicami kraju. Dziś wiemy, że leczenie to przyniosło pozytywne skutki: Marysia jest coraz sprawniejsza w swojej niepełnosprawności, a po nowotworze nie ma na razie śladu. To jednak nie koniec walki o pełny powrót do zdrowia tej dzielnej dziewczynki” – informuje Małgorzata Pyzik-Turska.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kwiecień 2018. Malutka Marysia Szlązak ze Świdnika skarży się na ból szyi, zaczyna często wymiotować. Dostaje syropy na refluks, ale wymioty tylko się wzmagają…
W końcu przychodzi czerwiec i przerażająca diagnoza: guz na móżdżku. Rodzice nie mają czasu, żeby się załamać. Działają. Przeżyli już operację serca starszej córki, Alinki, więc ufają chirurgom.
Szybko okazuje się, że guz jest znacznie większy, niż wykazał tomograf – ma 5 centymetrów. Operacja jego usunięcia niesie ogromne ryzyko. Ale jej niewykonanie – jeszcze większe. Marysia może umrzeć.
Bądź wola Twoja
Guz udaje się usunąć, ale po dwóch tygodniach przychodzi kolejna diagnoza: dziewczynka choruje na medulloblastomę, złośliwy nowotwór rozwijający się w móżdżku.
Jej mama Agata powtarza: „bądź wola Twoja”…
Trudne sytuacje nauczyły mnie, że dostając „zadanie z gwiazdką”, otrzymujemy też siły i natchnienie do ich rozwiązywania. Ufam w Boży plan, w Jego prowadzenie i niezmierzoną Mądrość. Wierzę, że to, co nas spotyka, ma jakiś głębszy sens, że niesie jakieś dobro. Że często nie spełnia się nasze wyobrażenie o przyszłości, bo Pan Bóg ma na nią lepszy pomysł. Choć jest ciężko radzić sobie z codziennością, z żalem odnośnie tego, co mogłoby być, gdyby Marysia nie zachorowała, to biorę siłę właśnie z tej wiary i nadziei. Czasami płaczę, szczególnie mocno na początku tej drogi, ale ogólnie mam w sobie tę ufność i zawierzenie. Modlę się tylko o siły, żeby przetrwać to wszystko, co nas czeka, niezależnie od zakończenia choroby Marysi – Agata Szlązak pisze w tekście opublikowanym w Stacji7.
Marysia trafia do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. Tam dochodzi do kolejnych komplikacji. Kilka razy leży na Oddziale Intensywnej Terapii, ma drgawki, infekcje płynu mózgowego, lekarze zakładają i wyjmują jej zastawki mózgowe…
Czytaj także:
„Dzięki Tobie jestem bliżej Boga”. Marysia jest poważnie chora, ale wokół niej dzieją się cuda
Cud Marysi
W międzyczasie odbywa się wielki szturm modlitewny – odprawiane są msze święte, pielgrzymi ofiarują w jej intencji przedreptane kilometry, kolejne osoby dołączają do nowenny pompejańskiej…
Trwa też zbiórka pieniędzy za pośrednictwem portalu siepomaga.pl. Organizowane są kiermasze, aukcje, koncerty, warsztaty… Ktoś zgłasza się do wyremontowania pokoju dziewczynki i jej siostry. Ktoś inny tłumaczy dokumentację medyczną, by mogli skonsultować ją zagraniczni lekarze. Dzieje się cud. Cud Marysi.
„Poruszyło się i uwrażliwiło tak wiele serc. Ludzie chcą czynić dobro, odzyskują wiarę w dobro, wracają do relacji z Bogiem, do codziennej modlitwy, po wielu latach przystępują do sakramentów, uczą się wdzięczności, odświeżają swoje priorytety. Współuczestniczenie w cierpieniu dziecka to specyficzne rekolekcje” – w rozmowie z Aleteią mówi wówczas Agata Szlązak.
W mediach społecznościowych rozprzestrzeniają się hasztagi #kotekMarysi oraz #cudMarysi. Widać wyraźnie, jak pomnaża się wielkie dobro…
Marysia cierpi i zmienia ludzkie serca. Budzi w nich dobro, motywuje do działania, pomagania, modlitwy. Może choroby, cierpienie dzieci ma potrząsać nami, dorosłymi, przypominać o priorytetach życiowych, uwrażliwić na dobro, na innych ludzi? Każe zatrzymać się w codziennym pędzie i zwrócić myśli do Stwórcy, Pana życia i śmierci? Nauczyć doceniać to, co się ma – relacje, możliwości, zdrowie, dobra materialne? Pobudzić do pomagania innym? – zastanawia się Agata Szlązak.
Po nowotworze nie ma śladu
Październik 2018. Marysię udaje się przenieść do szpitala Bambino Gesu w Rzymie. Odwiedzają ją m.in. Pierwsza Dama Agata Kornhauser-Duda czy o. Adam Szustak, pielgrzymujący przez Watykan do Ziemi Świętej. Dziewczynce udaje się także poznać samego Ojca Świętego.
„Dzięki zastosowanej terapii onkologicznej udało się powstrzymać rozwój nowotworu, a ostatnie wyniki badań wskazują na to, że po nowotworze nie ma śladu. Niestety, półtora roku choroby przyniosło jednak spustoszenie w ciele dziecka. Marysia nie widzi, nie porusza się samodzielnie, choć dzięki wzmożonej rehabilitacji coraz lepiej komunikuje się z otoczeniem, jej ręce są coraz sprawniejsze” – informuje Małgorzata Pyzik-Turska.
Dziękujemy!
Jak dodaje, leczenie onkologiczne dzielnej trzylatki się kończy. Czeka ją teraz wzmożona rehabilitacja ruchowa w klinice Palidoro oraz konsultacje okulistyczne w klinice Gemelli w Rzymie.
Bliscy Marysi nie kryją wdzięczności wobec wszystkich darczyńców, którzy wsparli leczenie dziewczynki, osób, które pamiętały o niej w modlitwach, lekarzy, całego personelu medycznego, przyjaciół.
29 sierpnia Marysia przejdzie operację wstawienia zastawki ośrodkowego układu nerwowego. „Lekarze będą starać się także o udrożnienie przepływu w komorach mózgu. Działania te mają na celu zmniejszenie nadciśnienia płynu mózgowo-rdzeniowego i zmniejszenie wodogłowia” – podaje Małgorzata Pyzik-Turska.
Pamiętajmy w naszych modlitwach o Marysi, jej bliskich, lekarzach i pielęgniarkach.
Zmagania dziewczynki (i dalsze cuda Marysi!) możecie na bieżąco śledzić na Facebooku. A jeśli chcecie wspomóc jej rodziców finansowo, zajrzyjcie na stronę kotekmarysi.pl.
Czytaj także:
Franciszek spotkał się z chorą na raka Marysią. “Miłość rodziców osiąga nieosiągalne”
Czytaj także:
Pierwsza dama RP poprosiła papieża o modlitwę za chorą na raka Marysię
Czytaj także:
„Jezu, przytul mnie”. Przejmująca modlitwa 9-letniego Manuela, który umiera na raka