Smutne statystyki
Trudno dokładnie podać liczbę ciąż, które kończą się przedwcześnie (choćby ze względu na to, że czasami dzieje się to jeszcze zanim kobieta zorientuje się, że jest w stanie błogosławionym). Jak podaje się w specjalistycznej literaturze, jest to granica mniej więcej 10-20% wszystkich poczęć.
Nawet jeśli przyjmiemy ten minimalny próg, oznacza to, że aż 10 na 100 ciąż kończy się poronieniem. Kiedy pomyślimy, że w zeszłym roku w Polsce urodziło się ponad 380 tys. dzieci, dość łatwo można oszacować, ile tysięcy zmarło przedwcześnie. To jest ogromna liczba! I choć statystyki to dla nas same cyferki, każda z nich to pojedyncze ludzkie życie.
Szpital szpitalowi nierówny?
Jak podaje portal poronienie.pl, zbierający szczegółowe informacje o prawach rodziców po poronieniu, w szpitalach w różny sposób (nie) informuje się o tym, że mogą pochować utracone dziecko. Są szpitale, które:
– informują rodziców o prawie do pogrzebu, robiąc to z pełnym szacunkiem dla zaistniałej tragedii.
– poza podaniem suchej informacji w formie zrzeknięcia się praw do pochówku, nie informują o niczym więcej.
– wystawiają dokumenty dopiero po pytaniu rodziców o pochówek.
– wystawiły dokumenty po tym, jak rodzice, znalazłszy informacje na stronach naszego serwisu o przysługujących im prawach, poszli z wydrukami ze strony do administracji, uzyskując to, do czego mieli prawo.
– nie informują i nie wystawiają żadnych dokumentów, oskarżając rodziców o naginanie prawa (…).
Nasze doświadczenia: zero informacji i brak wiedzy szpitala
My w naszej drodze po poronieniu początkowo kompletnie nieuświadomieni w tym przykrym temacie, nie zostaliśmy w szpitalu zupełnie poinformowani o naszych prawach. Wróciliśmy tam jednak i dzięki interwencji mojego męża (i informacjom odnalezionym na stronie dominikanów*) w trudach i znojach udało nam się uzyskać potrzebne dokumenty.
Kiedy ze łzami w oczach zapytałam pielęgniarkę zajmującą się tymi sprawami, dlaczego nikt nas od razu nie poinformował o prawie do pochówku, odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: „Wie pani, teraz ktoś częściej byłby oburzony, że my coś sugerujemy, niż wdzięczny za takie sugestie”.
Nasi przyjaciele byli w podobnej sytuacji. Zaznajomieni już z naszym przypadkiem, zapytali od razu o procedury. Młoda lekarka, choć bardzo miła, przyznała, że zupełnie nie ma o nich pojęcia, ale się dowie. Jakiś czas po nich otrzymaliśmy telefon od innych znajomych, którzy także stracili ciążę i pytali nas, jak przebić się przez czynności prawne.
Wiedza może boleć – więc lepiej nie mówić?
Skoro z jednej strony w szpitalu nie informuje się rodziców o ich prawach, bo „nie wypada”, a z drugiej strony pracownicy okazują się niedoinformowani, skąd młodzi ludzie mają wiedzieć, jak odnaleźć się w tak trudnej sytuacji?
Moja mama, która straciła ciążę jakieś 30 lat temu (był to już 20. tydzień), wspominała ze smutkiem, że wtedy w ogóle nie było możliwości pochowania tak małego dziecka. Choć prawo dzisiaj jest już w tej kwestii inne, to pod względem informowania rodziców o nim wciąż niewiele się zmieniło – większość szpitali milczy.
Ponadto, kiedy tracimy dziecko, nasze emocje są tak silne, że czasami przesłaniają racjonalne myślenie. Bywa, że trudno wtedy myśleć o przykrych procedurach. Jeśli nie możemy liczyć na pracowników szpitali, warto szukać tej wiedzy gdzieś indziej. Najlepiej dużo wcześniej. Pytanie tylko: gdzie?
Świadomość praw do podstawa
Każdy rodzic powinien być w szpitalu w delikatny sposób poinformowany o możliwościach tego, co stanie się z ciałkiem ich dziecka – choćby przez wręczenie broszury ze spisanymi tam prawami. Moim zdaniem wiedza ta propagowana powinna być również przez Kościół, choćby na przedślubnych spotkaniach w poradni małżeńskiej. Wiele par przed doświadczeniem straty dziecka nie ma żadnej wiedzy na ten temat.
Utrata ciąży jest naprawdę częstym zjawiskiem – stąd silna potrzeba dzielenia się wiedzą o prawie do pochówku oraz uwrażliwiania i edukowania personelu medycznego w tym zakresie. Wówczas o wiele więcej rodziców miałoby możliwość godnego pożegnania swojego dziecka.
Warto jeszcze na koniec podkreślić, że ostateczna decyzja o tym, co stanie się z ciałkiem dziecka, leży w rękach rodziców. Nikt nikogo nie potępia za wolę, aby procedurą zajął się sam szpital. Poronienia zdarzają się na różnym etapie ciąży, przebiegają inaczej, a rodzice są w różnych sytuacjach. Mimo wszystko warto mieć świadomość swoich praw w tak ważnej sprawie.
Czytaj także:
Prawo do godnego pochówku mają wszyscy. Nawet dzieci zmarłe przed narodzeniem
Czytaj także:
Bliźniaczki wspierały się po poronieniach. Potem jednocześnie urodziły córki
Czytaj także:
8 sposobów, jak pomóc kobiecie po poronieniu