separateurCreated with Sketch.

Drodzy księża… Co najbardziej przeszkadza wiernym w przeżywaniu mszy świętej?

LUDZIE W KOŚCIELE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Zarzucacie nam, drodzy księża, że nie potrafimy przeżywać i doceniać misterium, które się dokonuje podczas mszy. Jak mamy umieć to robić, skoro nas w nie nie wprowadzacie?

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

"Śmichy-chichy" zamiast wyciszenia

Zdecydowana większość wiernych przychodzi do kościoła co najmniej na 10-15 minut przed rozpoczęciem liturgii. Dla większości z nas, oprócz zajęcia dobrego miejsca, to czas na zatrzymanie się w gonitwie codzienności. Jasne, że myśli gospodyń krążą wokół niedzielnego obiadu, a panów wokół meczu, który zaczyna się już za 1,5 godziny. Czas przed mszą świętą jest jednak dla nas dobrą okazją do wyciszenia tych "zmartwień".

Nie jest to jednak łatwe, kiedy z zakrystii rozlegają się na cały kościół głośne "śmichy-chichy" księży i ministrantów. Nie chcę zgrywać tutaj świętoszka – sam byłem ministrantem i nieraz w takich pogawędkach przed mszą brałem udział. Nauczono nas tylko jednego – zamykania drzwi.

Nie pomaga także wstęp do mszy świętej, który zamiast wprowadzenia w tajemnicę przeżywanego dnia, wyprowadza nas na manowce naszych rozproszeń. Najskuteczniej robią to długie powitania czy komentarze do bieżącej sytuacji geopolitycznej.

Dlaczego rezygnujecie z homilii?

Dla wielu z nas msza święta w niedzielę jest jedyną okazją do słuchania Słowa Bożego głoszonego z ambony. Po odczytanej Ewangelii nie bez powodu nastawiamy uszy na komentarz, który ma pomóc nam wdrażać ją w życie.

Drodzy księża, pomyślcie sobie tylko, jak wielki zawód nas spotyka, kiedy zamiast homilii słyszymy kazanie bez odniesienia do Słowa. Jeszcze gorzej, kiedy słuchamy, jak bardzo ten "zły świat" zastawia na nas swoje sidła. Zupełnie, jakbyśmy w nim nie byli po uszy zanurzeni w codzienności...

Tak samo przykro robi mi się, kiedy słyszę, że Wasze rozważania skierowane są do kogoś innego (ludzi niechodzących do kościoła, niewierzących, wrogów Kościoła itd.), a ja z niezrozumiałego dla mnie powodu dostaję po uszach za coś, czego nie zrobiłem.

Witki mi opadają, kiedy słyszę Was czytających tekst, który nie jest Waszego autorstwa. Nie chcę się nawet domyślać, dlaczego czasami rezygnujecie nawet z kilku zdań homilii. Bo przecież nie ze względu na zaoszczędzenie tych 2-3 minut, prawda?

Sprint przez modlitwę eucharystyczną

Muszę wspomnieć o jeszcze jednym przypadku, który ostatnimi czasy wydaje mi się być coraz częstszy. Płomienna, przemyślana, świetnie wygłoszona homilia, a po niej... sprint "po łebkach" przez modlitwę eucharystyczną.

To jest miejsce, w którym wszyscy moi ankietowani łącznie ze mną wymienili największy problem – Wasze niechlujstwo. Mocne słowo? A jak inaczej nazwać brak dbałości i troski o szczegóły? Ksiądz Michał wspominał o najprostszej instrukcji obsługi Mszału – czarne czytać, czerwone robić. To ważne, żebyśmy jako wierni czuli się bezpieczni w przebiegu liturgii.

Weźcie proszę pod uwagę to, że my także mamy pobożność eucharystyczną. Nas także bolą profanacje Najświętszego Sakramentu i robienie sobie "jaj" z liturgii. Dlaczego jednak tak często musimy tego doświadczać w naszych parafiach?

Zarzucacie nam, drodzy księża, że nie potrafimy przeżywać i doceniać misterium, które się dokonuje podczas mszy. Jak mamy umieć to robić, skoro nas w nie nie wprowadzacie? Jak poznawać głębię liturgii, kiedy umiecie ją sprawować, używając tylko jednej modlitwy eucharystycznej (oczywiście najkrótszej)?

I jak mamy zbudować szacunek do Najświętszego Sakramentu, skoro Wy sami potraficie zaraz po podniesieniu bez ceregieli rzucać go na patenę, a ręce wycierać w poły ornatu? Trudno nam też przełknąć Wasze "dodatki", które często ingerują w tekst modlitw na tyle mocno, że całkowicie wypaczają ich sens.

Stańcie się przezroczyści

Msza święta ma skierować nasze myśli w stronę Chrystusa. Na nim mamy się skupić wszyscy bez wyjątku. Zamiast tracić siły na wymyślanie "wstawek" podczas liturgii, poświęćcie czas na przygotowanie np. Kanonu Rzymskiego.

Nie szukajcie na siłę kontrowersji w Słowie. Nam wystarczy świadectwo Waszego życia według niego. Zaryzykujcie spóźnienie na niedzielny rosół na rzecz spokojnego odczytywania słów i pobożnego wykonywania gestów przy ołtarzu.

Prosimy Was – jeśli nie umiecie, nie czujecie się na siłach, by być dla nas wzorami do naśladowania – bądźcie chociaż niezauważalni, przezroczyści. Pozwólcie liturgii mówić za Was.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Wesprzyj Aleteię!

Jeśli czytasz ten artykuł, to właśnie dlatego, że tysiące takich jak Ty wsparło nas swoją modlitwą i ofiarą. Hojność naszych czytelników umożliwia stałe prowadzenie tego ewangelizacyjnego dzieła. Poniżej znajdziesz kilka ważnych danych:

  • 20 milionów czytelników korzysta z portalu Aleteia każdego miesiąca na całym świecie.
  • Aleteia ukazuje się w siedmiu językach: angielskim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, portugalskim, polskim i słoweńskim.
  • Każdego miesiąca nasi czytelnicy odwiedzają ponad 50 milionów stron Aletei.
  • Prawie 4 miliony użytkowników śledzą nasze serwisy w social mediach.
  • W każdym miesiącu publikujemy średnio 2 450 artykułów oraz około 40 wideo.
  • Cała ta praca jest wykonywana przez 60 osób pracujących w pełnym wymiarze czasu na kilku kontynentach, a około 400 osób to nasi współpracownicy (autorzy, dziennikarze, tłumacze, fotografowie).

Jak zapewne się domyślacie, za tymi cyframi stoi ogromny wysiłek wielu ludzi. Potrzebujemy Twojego wsparcia, byśmy mogli kontynuować tę służbę w dziele ewangelizacji wobec każdego, niezależnie od tego, gdzie mieszka, kim jest i w jaki sposób jest w stanie nas wspomóc.

Wesprzyj nas nawet drobną kwotą kilku złotych - zajmie to tylko chwilę. Dziękujemy!