Na wieść o śmierci papieża jego archidiakon zapewne zareagował smutkiem i modlitwą, nie spodziewając się, że ten zgon oznacza rewolucję w jego własnym życiu.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Choć nosił imię wskazujące na drapieżnika („Lew”), to był mistrzem nie tyle w rozszarpywaniu przeciwnika, co w negocjacjach. Zapewne ta cecha właśnie sprawiła, że papież Celestyn I uczynił go swoim archidiakonem, a jego następca Sykstus III w 440 r. wysłał Leona do Galii, by tam pośredniczył w rozmowach i zakończył spór między Aecjuszem, dowódcą wojsk prowincji, oraz Albinem, jej namiestnikiem. Na wieść o śmierci papieża jego archidiakon zapewne zareagował smutkiem i modlitwą, nie spodziewając się, że ten zgon oznacza rewolucję w jego własnym życiu.
Papież-elekt bez święceń
Choć pełnił odpowiedzialne funkcje i był znany także poza Rzymem (zachował się dedykowany mu tekst Jana Kasjana, który działał na terenie dzisiejszej Francji), nie miał wymaganego stopnia święceń. Wyborcom to jednak w żaden sposób nie przeszkadzało i uznali, że tylko Leon jest godnym następcą Sykstusa III.
Wrócił więc do Wiecznego Miasta, a tam najpierw go wyświęcono na prezbitera, potem na biskupa i ogłoszono papieżem. Przez następne ponad dwie dekady służył Kościołowi i ten zwrot w jego przypadku nie jest retoryczną wydmuszką – czasy były złe, ale Leon potrafił się z nimi zmierzyć z iście lwią odwagą i siłą. Jednocześnie nie zapomniał, że Kościół to przede wszystkim wierni, a ci oprócz dusz mają też ciała, które potrzebują coś zjeść, w coś się ubrać i gdzieś mieszkać.
Lew, przez którego przemówiła Skała
Kościół V wieku był wewnętrznie rozrywany kolejnymi herezjami. Główny spór dotyczył dwóch natur w Chrystusie. Wciąż wracał arianizm ze swoim przekonaniem, że Jezus był tylko człowiekiem, czemu do pewnego stopnia wtórował nestorianizm, twierdzący, że w Jezusie Bóg tylko mieszkał jak w świątyni. Narodził się monofizytyzm, który ustami Eutychesa nauczał, że natura ludzka w Jezusie zmieszała się z Boską, tak że nie da się ich rozróżnić. Popularny był też manicheizm, widzący świat jako pole walki dwóch równie silnych bogów: dobrego i złego. Wreszcie szerzono poglądy pelagiańskie, mówiące, że do zbawienia nie potrzeba nam łaski, własny wysiłek wystarczy.
Po tym krótkim przeglądzie nietrudno zrozumieć, jak bardzo ówcześni chrześcijanie byli zagubieni, jeśli chodzi o to, w co mają wierzyć. Leon postanowił uporządkować tę stajnię Augiasza. Dla Kościoła na Zachodzie najbardziej problematyczne były ostatnie dwie z wymienionych tu herezji, więc od nich zaczął, Kościołom wschodnim pozostawiając rozprawienie się z pozostałymi trzema.
Jasno określił, w czym manichejczycy i pelagianie zaprzeczają zdrowej nauce Kościoła, po czym zadbał, by te definicje dotarły do wiernych. Stało się to za pomocą kazań papieża i biskupów. Wykluczono też ze wspólnot kościelnych osoby, które wolały zostać przy błędach.
Kościołom na Wschodzie średnio szło z porządkowaniem doktryny, więc Leon I w 451 r. zwołał do Chalcedonu sobór, na który wysłał swojego delegata (tak narodziła się praktyka posyłania legatów papieskich). Kiedy dyskusje soborowe nie przynosiły żadnego rozstrzygnięcia, odczytano list papieża, w którym jasno i precyzyjnie wyłożył on naukę o dwóch naturach w Chrystusie. Podobno ojcowie soborowi mieli zareagować okrzykiem: „Przez Lwa przemówiła Skała!” – „Przez Leona przemówił Piotr!”.
Hunowie i Wandalowie
W tamtych latach oprócz teologicznej bieżączki były jeszcze przemarsze wojsk, a dokładnie najpierw atak Hunów, pod dowództwem Atylli, a potem Wandalów Genezeryka. Tu talent dyplomatyczny Leona, wzmocniony niewątpliwie Bożą łaską i modlitwą wiernych, zabłysnął w pełni. Atyllę udało mu się nakłonić do odwrotu, a od Wandalów wytargował, że mogą rabować, ile dusza zapragnie i ręce uniosą, ale zostawią w spokoju ludność i nie podpalą miasta.
Kiedy opuścili Rzym, papież zorganizował materialną pomoc dla mieszkańców, a nawet zdołał zbudować kilka nowych kościołów. Zostawił też po sobie, oprócz wdzięcznej pamięci tych, których wspierał, olbrzymią liczbę pism i kazań. Nic dziwnego więc, że jednym z nielicznych papieży, którym nadano przydomek „Wielki”.
Czytaj także:
Św. Sylwester I: papież od wolnych niedziel, zwierząt domowych i sylwestra
Czytaj także:
Ksiądz, który chodzi nawet do szkoły rodzenia. „Posługa jest przepiękna i jestem za nią wdzięczny”