Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
35 aborcji dziennie...
W życiu lekarza były takie czasy, gdy dokonywał 30, a nawet 35 aborcji dziennie. Pracował przez 5 dni w tygodniu.
Na studiach, w czasach reżimu komunistycznego, wpajano mężczyźnie, że dziecko jest rodzajem podczłowieka. Uczono studentów medycyny, że życie zaczyna się dopiero po urodzeniu dziecka, a konkretnie wtedy, gdy zapłacze ono po raz pierwszy. Bardzo często wykładowcy porównywali dziecko do wyrostka robaczkowego i przekonywali, że jego usunięcie z łona matki nie jest morderstwem, a pozbyciem się pewnego zlepka tkanek.
Książki, które studiował Stojan, przekazywały właśnie takie kłamstwa. Gdy mężczyzna rozpoczął praktykę lekarską, nawet badania USG, które wykonywał u kobiet ciężarnych, nie były w stanie zmienić jego myślenia. Ruszające się w łonie mamy dziecko uznawał za zlepek tkanek, a nie człowieka.
Cudowne ocalenie
Pewnego dnia mężczyzna był świadkiem rozmowy lekarzy. Doktor Ignatović wspominał jedną z ciężarnych pacjentek, która przyszła do niego, gdy zdecydowała się na abortowanie swojego dziecka. Zabieg usunięcia ciąży nie poszedł po myśli lekarza – nie potrafił on podwinąć szyjki macicy. Gdy obecni w pokoju medycy wymieniali swoje wspomnienia, Stojan zrozumiał, że mężczyźni rozmawiają o... jego matce. Jeden z ginekologów zastanawiał się nad losem tej kobiety i jej dalszym życiem. Stojan nie wytrzymał i powiedział, że to właśnie on jest tym dzieckiem, którego nie udało się im zabić. Zapadła cisza, a zebrani w pokoju zaczęli z niego w ciszy wychodzić.
Jego matka już nie żyła. Swoje życie i to, kim jest, zawdzięczał... "nieudanej aborcji". Niestety, to doświadczenie, jakże osobiste i dotkliwe, nie było dla niego na tyle ważne, by on sam zaprzestał dokonywania zabiegów usunięcia ciąży.
Aborcje przez ponad 26 lat
W przeciągu kilku lat stał się "najlepszym aborcjonistą" w Belgradzie. Wyprzedził nawet swojego „mistrza”, dr Ignatovića, którego nieudolności zawdzięczał swoje życie. Z zamiłowaniem cytował niemieckie hasło: „Übung macht Meister” („Trening czyni mistrza”).
Szacuje się, że przez ponad 26 lat Stojan wykonał od 48 tys. do nawet 62 tys. aborcji.
Miał wielką szansę zobaczyć to, co niewidoczne dla innych oczu: wnętrze macicy, żywe dziecko w łonie swojej mamy, które ssało kciuk i poruszało nóżkami i rączkami. Elementy ludzkiego, małego ciała codziennie leżały martwe na jego stole.
"Jestem Tomasz z Akwinu"
Wszystko zaczęło się stopniowo zmieniać od nocy, w czasie której Stojan miał niezwykły sen. Powtarzał się on każdej nocy, wciąż ten sam. Śniło mu się, że idzie po rozświetlonej słońcem łące. Otaczały go piękne kwiaty. Wokół niego latały motyle. Było ciepło i przyjemnie. Łąka w pewnej chwili zapełniła się biegnącymi po niej dziećmi. Były roześmiane, zadowolone, grały w piłkę. Były w różnym wieku, miały od 3 do 20 lat. Szczególnie jeden chłopiec i dwie dziewczynki wydawały mu się wyjątkowo znajome. We śnie lekarz próbował się do nich zbliżyć i pragnął z nimi porozmawiać. One zaś zaczęły krzyczeć i uciekły. Tej sytuacji przyglądał się tajemniczy mężczyzna w czarnym habicie. Nie powiedział ani słowa. Milczał.
Każdej nocy doktor Adašević budził się przerażony i nie mógł potem zasnąć. Sny ciągnęły się miesiącami. Zaczął nawet przyjmować leki na sen, ale one nie przynosiły ulgi.
Podczas kolejnej nocy, gdy przyszedł podobny sen, lekarz zdecydował, że będzie chciał dogonić dzieci. Zaczął za nimi biec. Złapał jedno z nich. Dziecko zaczęło krzyczeć: „Ratunku! Morderca! Ratujcie mnie od mordercy!”. W pewnej chwili mężczyzna w czarnym habicie zmienił się w orła, który odciągnął przerażonego malca.
Stojan obudził się, serce waliło mu w klatce piersiowej, nie mógł opanować lęku. Postanowił, że pójdzie do psychiatry i poprosi o leki. Martwił się coraz bardziej o swój stan zdrowia i równowagę psychiczną. Obiecał sobie, że przy okazji kolejnego snu zapyta mężczyznę w habicie, kim jest. Tak też zrobił. Mężczyzna odpowiedział: „Nazywam się Tomasz z Akwinu”. W zasadzie lekarzowi niewiele to mówiło. Nie słyszał o nikim takim.
Zakonnik kontynuował rozmowę: „Dlaczego nie zapytasz, kim są te dzieci? Nie poznajesz ich?”. Adašević milczał. Nie poznawał ich. Były to dzieci, które zostały przez niego zabite. „Przecież ja nigdy nie zabijałem narodzonych dzieci” – przekonywał zakonnika dr Stojan. „Zabiłeś go 20 lat temu, kiedy miał zaledwie 3 miesiące” – odpowiedział św. Tomasz z Akwinu. Okazało się, że ten jeden chłopiec i dwie dziewczynki to dzieci jego znajomych, którzy poprosili go kiedyś o dokonanie aborcji.
Oderwane kończyny
Adašević przyrzekł sobie, że więcej nie będzie zabijał dzieci. Nazajutrz w szpitalu czekał na niego jego kuzyn wraz z żoną. Chcieli usunąć swoje dziewiąte dziecko. Stojan odmówił. Kuzyn jednak nalegał na zmianę decyzji. Doktor postanowił, że zrobi to jeszcze raz, już ostatni. Na ekranie USG widział rączki maleństwa, profil twarzy. Dziecko ssało swój paluszek. Chwycił więc szczypcami rękę dziecka. Nerw z oderwanego ramienia został położony na stole, na którym była plama jodu. Kończyna zaczęła się ruszać.
Nie powstrzymało to jednak Stojana przed dalszym zabijaniem już okaleczonego maleństwa. Włożył szczypce do macicy kobiety i tym razem wyjął nóżkę, która spadła ze stołu i także zaczęła się poruszać. Zdecydował, że zmieli elementy ciała, by powstrzymać ich poruszanie się.
Modlitwa do Boga
Gdy sięgnął szczypcami po raz kolejny, wyjął serce, które wciąż biło. Wtedy dopiero zrozumiał, że właśnie zabił człowieka! Poruszony tym, co się stało, zapomniał o pacjentce.
Kobieta zaczęła się wykrwawiać. Stojan żarliwie zaczął się modlić i prosić Boga, by udało się mu uratować życie tej kobiety. Udało się błyskawicznie oczyścić wnętrze macicy.
Od aborcjonisty do działacza pro-life
To wydarzenie zmieniło diametralnie jego myślenie. Zwierzchnicy w szpitalu, w którym pracował, nie potrafili zrozumieć jego decyzji. Jego dzieci nie przyjęto na studia medyczne. Atakowano go również w mediach. Rozpoczął się dla niego trudny czas. Był nawet bliski powrotu i poproszenia o przydzielenie mu ponownie możliwości dokonywania aborcji. Ponownie jednak przyśnił mu się św. Tomasz z Akwinu i powiedział: „Jesteś moim dobrym przyjacielem, idź dalej!”.
Stojan postanowił walczyć. Zaangażował się w ruch pro-life. Udało mu się nawet dwukrotnie namówić jugosłowiańską telewizję do emisji filmu Niemy krzyk Nathansona. Mimo że borykał się z problemami finansowymi, nie zmienił już swojego myślenia.
Głośno mówi o tym, że aborcje są działaniem szatana, który nienawidzi człowieka. Swoje świadectwo nawrócenia opublikował w wielu czasopismach i gazetach.
Korzystałam z: catholic.org; michaeljournal.org.