„Byłem u psychiatry, ale nawet to mi nie pomogło. Musiałem dopiero odkryć, że od cierpienia i kompletnej autodestrukcji uratować może mnie tylko Bóg” – wychodzenie z kryzysu wspomina pięściarz Tyson Fury.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy w listopadzie 2015 Tyson Fury pokonał Władimira Kliczkę, wydawało się, że ma świat
u swoich stóp. Brytyjski pięściarz staczał się jednak w otchłań depresji. Choroba w połączeniu z problemami z alkoholem i narkotykami sprawiła, że upadł niemal na dno. Od popełnienia samobójstwa uratował go impuls. 12 lutego nakładem wydawnictwa SQN ukaże się autobiografia „Króla Cyganów”. Publikujemy jej fragmenty, w których sportowiec opowiada o depresji, a także o wierze w Boga.
Tyson Fury o depresji. „Od cierpienia może uratować tylko Bóg”
Byłem bardzo bliski skończenia ze sobą. Dzisiaj wspominam tamten dzień z poczuciem wielkiej ulgi i z niedowierzaniem, jak to możliwe, że człowiek może się doprowadzić do aż takiego stanu. Depresja dosłownie wysysała ze mnie życie, a dzisiaj dziękuję Bogu, że mi go nie odebrała. Gdybym nie wierzył, tamtego dnia popełniłbym samobójstwo. Moje dzieci nie miałyby ojca, który prowadziłby je przez życie, a moja niesamowita żona, Paris, zostałaby pozbawiona męża, który – choć w sposób bardzo ułomny − kocha ją z całego serca.
Zacząłem korzystać z profesjonalnej pomocy, ale i tak czekała mnie długa droga. Na Boże Narodzenie 2016 miałem nie tylko dość boksu, ale w ogóle życia. Ulżyło mi, że doczekałem do końca roku, ale z nowym nie zrobiło mi się ani trochę lepiej. Budziłem się w nocy z płaczem. Wiedziałem, że to choroba, ale nadal nie umiałem zrozumieć, dlaczego to wszystko mi się przydarza. Moje dzieci patrzyły na mnie i pytały Paris: „Co się dzieje z tatusiem?”.
Gdy teraz o tym pomyślę, serce mi pęka. Znajdowałem się w bardzo głębokim dołku. Ważyłem 170 kilogramów i miewałem myśli samobójcze. Potrzebowałem pomocy. Byłem u psychiatry, ale nawet to mi nie pomogło. Musiałem dopiero odkryć, że od cierpienia i kompletnej autodestrukcji uratować może mnie tylko Bóg.
Tyson Fury przezwycięża kryzys. „Jestem innym człowiekiem i zawdzięczam to Bogu”
Ja sam padłem na kolana i błagałem Boga, ponieważ nic innego nie mogło mnie uwolnić od rozpaczy, w jaką wpadłem. On odpowiedział na moje modlitwy, poczułem, jak z moich ramion znika wielki ciężar, a potem Bóg zadecydował, że czeka mnie jeszcze jeden rozdział kariery bokserskiej. Przestałem pić i balować, nawiązałem współpracę z trenerem Benem Davidsonem i zacząłem długą podróż do tego, by znów stać się takim pięściarzem, jakim uważałem, że mogę być. Co jeszcze ważniejsze, zamierzałem stać się takim człowiekiem, jakim chciałem być.
Zapanowałem nad depresją i lękami, przez które tak cierpiałem, a wszyscy dookoła mnie w kolejnych miesiącach zauważali różnicę – stawałem się coraz silniejszy. Moje małżeństwo wróciło do normalności, a ja znowu mogłem być tym, kim jestem naprawdę. Nie jestem doskonały, absolutnie nie – nadal zdarza mi się, że zupełnie bez powodu pogarsza mi się nastrój, nadal przytrafiają mi się różne niemądre rzeczy, ale jestem zupełnie innym człowiekiem i zawdzięczam to Bogu. Nie chciałem już więcej grać kogoś innego, nie zamierzałem więcej wkładać maski, chciałem tylko być sobą – być dobrym mężem i ojcem, a także dobrze wykorzystać w ringu talent, który dostałem od Boga. Musiałem też jasno powiedzieć sobie, że czasami sam nie dopuszczałem do siebie prawdy o własnym zachowaniu oraz o tym, że z depresją walczę od zawsze.
Chciałbym przekazać wszystkim wiadomość, że jeśli ja mogę wygrać tę walkę, to może to zrobić każdy, jeśli tylko zgłosi się po pomoc. Trzymam też kciuki, aby cierpiący bliscy, którzy przyglądają się, jak dziwnie zachowuje się ich ukochana osoba, wytrwali przy niej tak samo, jak Paris wytrwała przy mnie. Nawet z największego mroku istnieje wyjście.
Tyson Fury: Codziennie czytam fragment Biblii
Z punktu widzenia zachowywania równowagi psychicznej olbrzymie znaczenie ma dla mnie trening, ale oprócz tego zainstalowałem w telefonie aplikację zliczającą dni, w których czytałem Biblię. Codziennie mam tam do lektury jeden fragment i jeśli się z nim nie zapoznam, licznik się zeruje i muszę zaczynać od nowa.
Codzienne czytanie Biblii jest dla mnie bardzo ważne i istotnie poprawia mi nastrój. Jednym
z elementów kultury Travellersów jest bogobojność, razem z rodzicami zawsze chodziliśmy do kościoła. Mój wuj Ernie był kaznodzieją, a ja od najmłodszych lat fascynowałem się Pismem Świętym, które zawiera rozwiązania wszystkich problemów świata oraz wytyczne co do tego, jak powinno funkcjonować społeczeństwo. Przez całe życie wiara była dla mnie filarem i odegrała kluczową rolę w mojej walce o zdrowie psychiczne.
Często słuchałem kazań Erniego, a potem siadaliśmy i prowadziliśmy długie dyskusje na tematy zaczerpnięte z Biblii. Był dobrym pedagogiem i dużo się od niego nauczyłem. Zdaję sobie sprawę, że popełniałem w życiu naprawdę duże błędy, ale wiem również, co to przebaczenie Boga. Światu ta wiedza też by się przydała, bo dzisiaj dominuje w nim skłonność do krytykowania i oceniania innych, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Wiele osób popada od tego w stany depresyjne i dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych, którzy nie umieją radzić sobie z tego rodzaju krytyką.
*Tyson Fury, Bez maski. Autobiografia, SQN 2020
Czytaj także:
Depresja w świecie sportu – to dla nas ważna lekcja
Czytaj także:
10 rzeczy, które możesz zrobić dla bliskiego z depresją
Czytaj także:
Ekskluzywny Menel o depresji: to się leczy, można z tego wyjść!