Kiedy Sofia Khan usłyszała, że jej nienarodzone dziecko ma rozszczep kręgosłupa, uznała, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie aborcja. Nigdy jednak nie przypuszczała, że dziecko urodzi się żywe…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
W Wielkiej Brytanii aborcja na żądanie jest dozwolona do 24. tygodnia, w przypadku choroby dziecka także później. Sofia była już w 25. tygodniu ciąży, a przy obecnym poziomie rozwoju medycyny wcześniaki urodzone na tym etapie mają spore szanse na przeżycie.
Rozszczep kręgosłupa i późna aborcja
Sofia i Shekeel mają już dwuletniego synka i wiadomość o drugiej ciąży przyjęli bardzo pozytywnie. W piątym miesiącu, podczas rutynowego badania, okazało się, że ich synek cierpi na rozszczep kręgosłupa, co w tym przypadku, według lekarzy, mogło okazać się wadą letalną. Przez jakiś czas szukali innego rozwiązania, ale ostatecznie uwierzyli, że w ten sposób będą mogli oszczędzić sobie i jemu cierpienia.
Do ostatniej chwili Sofia miała jednak wątpliwości i dopadało ją poczucie winy. Personal szpitala, mimo to, nie przestawał jej zapewniać, że wszystko będzie dobrze i aborcja pójdzie zgodnie z planem.
Dziecko się poruszyło
Dostała zastrzyk w brzuch, który miał zatrzymać bicie serca jej dziecka i doprowadzić do jego śmierci. Lekarze dwukrotnie wykonali jeszcze USG i potwierdzili, że chłopiec jest już martwy. Sofia w towarzystwie męża i szwagierki została przetransportowana do szpitala, w którym czekała na wywołanie porodu.
Tam jednak poczuła, że jej dziecko nadal się rusza. Powiedziała o tym pielęgniarce, ale ta uznała, że to absolutnie niemożliwe i odmówiła wykonania kolejnego USG.
Dziesięć godzin później urodziła swojego synka. Zarówna ona, jak i personel szpitala byli w szoku, kiedy usłyszeli jego płacz.
„Chciał, żebym zobaczyła jego twarz”
„Myślałam, że wariuję. Myślałam, że wydaje mi się tylko, że moje dziecko płacze, bo tak bardzo chcę, żeby było żywe” – mówi Sofia w rozmowie z „The Sun”. Położna nie wiedziała, co robić, przerażona biegła z dzieckiem przez korytarz. Kiedy wróciła, spytała Sofii, co teraz planuje. „Nie wiedziałam, o co im chodzi. Przytuliłam synka i powiedziałam mu, że bardzo go kocham” – wspomina kobieta.
Chłopczyk zmarł po godzinie i nie otrzymał żadnej specjalistycznej pomocy. Szpital przeprosił i przekazał wyrazy współczucia rodzinie, ale zapewnił, że cała procedura została przeprowadzona poprawnie.
„Nie sądzę, żeby kiedykolwiek to mnie opuściło. Codziennie myślę o moim małym chłopcu” – mówi Sofia. – On chciał, żebym zobaczyła jego twarz” – dodaje.
Mam nadzieję, że w przyszłości położne będą słuchały matek. Instynkt matki ma wielką moc.
Źródło: The Sun
Czytaj także:
Zwolniona z apteki w święto Matki Bożej. Świadectwo farmaceutki pro-life
Czytaj także:
Widzieć oboje pacjentów. Kiedyś wykonywał aborcje, teraz prowadzi klinikę pro-life
Czytaj także:
Aborcja nie jest OK. Mamy na to co najmniej 7 argumentów