Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W czasach zarazy celibat daje niesamowitą wolność. Cóż bowiem ma do stracenia zakonnik? Księża i zakonnicy mogą znaleźć się na pierwszej linii frontu. Pierwsi mogą oddać własne życie, bo śmierć jest dla nich tylko zyskiem!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W ostatnich dniach dyskutuje się o jednym i jednocześnie nie dyskutuje się o innych rzeczach. Wydaje się to zrozumiałe, bo każda sytuacja kryzysowa wymaga wzmożonej uwagi i solidarności, o której w „zwykłych czasach” zapominamy. Mimo wszystko, chciałbym podzielić się moim doświadczeniem „czasu zarazy” i celibatu, który czasami również „zarazą” bywa nazywany.
Czytaj także:
Spowiedź drive? Pobożność w czasach zarazy – koniecznie obejrzyj te zdjęcia!
Jeszcze kilka miesięcy temu dyskusja o celibacie wśród duchownych rozgrzewała niektórych do czerwoności. Celibat miał być jedynie kościelnym wymysłem, nieludzką niewolą ciała, a ostatecznie miał prowadzić do nadużyć seksualnych i grzechów o jakich świat nigdy nie słyszał. Ostatecznie próbowano uszczęśliwić na siłę wszystkich księży, siostry i zakonników i zaproponować im normalne życie w towarzystwie żony, dzieci i wnuków.
Niestety, takie myślenie dobrze sprawdza się w wygodnych czasach, gdy pośród ludzi (także pośród duchownych) króluje filozofia życia: „Odpoczywaj, jedz, pij i używaj!”. Dopiero gdy na świecie na masową skalę zaczęli umierać ludzie z powodu małego wirusa, nagle wszystko stanęło do góry nogami.
Człowiek poczuł się bezradny i kruchy. Ulice opustoszały, uczniowie całe dnie spędzają przed komputerem, a swobodny przepływ towarów i usług okazał się śmiertelnym niebezpieczeństwem, mimo iż wszyscy zapewniali, że to największe osiągnięcie europejskiej wolności gospodarczej.
Czytaj także:
Lot nad Wrocławiem z…. Najświętszym Sakramentem! Duszpasterskie pomysły na walkę z koronawirusem
W takich okolicznościach celibat okazuje się szczególnie potrzebny. Kochający mąż, ojciec czy dziadek w sytuacjach możliwego zagrożenia w pierwszym rzędzie pomyślą o zabezpieczeniu swojej rodziny. Z troską będą strzegli swoich dzieci i sen z powiek spędzać im będzie myśl o możliwych konsekwencjach choroby ich najbliższych.
Rzecz przeciwna ma się w przypadku celibatariuszy i zakonników. W czasach zarazy, wojny i zagrożenia celibat daje niesamowitą wolność, której inni mogą tylko pozazdrościć. Cóż bowiem ma do stracenia zakonnik? Nie posiada ani rodziny, ani majątku, o który musiałby się zatroszczyć i przekazać innym. Swoje życie może oddać służbie tym, którzy w czasie kryzysu cierpią najbardziej.
Księża i zakonnicy mogą znaleźć się na pierwszej linii frontu w walce o cudzą wolność i życie. Pierwsi mogą iść do chorych i zarażonych. Pierwsi mogą stanąć na linii frontu w obronie ojczyzny. Pierwsi mogą oddać własne życie, bo śmierć jest dla nich tylko zyskiem!
Kiedyś epidemia minie. Wtedy, zanim będziemy chcieli kogoś „uszczęśliwić” zniesieniem celibatu, pamiętajmy o tym, że wartość celibatu docenia się dopiero w obliczu epidemii, wojny i śmierci.
Czytaj także:
6 księży zmarło, a 20 zaraziło się koronawirusem. W tylko jednej diecezji