O czym może myśleć człowiek, wiedząc, że przeżywa ostatni dzień swojego życia? Mając ponadto świadomość, że następnego dnia śmierć przyjdzie w straszliwych męczarniach, w wielkim upokorzeniu, w osamotnieniu…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Miłość do końca
W takiej sytuacji jest Jezus. To Ostatnia Wieczerza. Spożywana z uczniami Pascha dla Jezusa jest „godziną przejścia z tego świata do Ojca”.
Kilka chwil wcześniej umył uczniom nogi, uświadamiając im, że prawdziwie kocha tylko ten, kto służy. Aż do oddania życia.
Umył też nogi swojemu zdrajcy. Jan zapisał: „Umiłował swoich, którzy mieli pozostać na świecie; tę miłość okazał im aż do końca”.
Czytaj także:
Bóg nigdy nie rezygnuje z tych, których kocha [komentarz do Ewangelii]
Pociecha
I oto Ten, który następnego dnia zawiśnie jako skazaniec na szubienicy krzyża, w ostatni wieczór swego życia… pociesza swych uczniów. To nie własny los, ale ich życie jest przedmiotem Jego troski.
Widzi ich smutnych, pełnych lęku. Zaczynają rozumieć, że to, co wielokrotnie im zapowiadał, a czego wtedy nie byli w stanie pojąć, właśnie zaczyna się spełniać. Przeraża ich myśl o tym, co ma nastąpić. Przeraża to, że mogą zdradzić i zaprzeć się Mistrza.
„Niech nie trwoży się wasze serce” – słyszą. Zachęca ich do ufności Ojcu. „W domu mojego Ojca jest wiele mieszkań; gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Teraz idę tam, aby przygotować wam miejsce”.
To, co się wydarzy, ma sens. Bóg nie przestał czuwać nad historią, która się toczy. Spełnia się w niej Jego zbawczy plan. Czy nie o tym właśnie mówił im Jezus, zapowiadając swoją śmierć i zmartwychwstanie?
Jego słowa nasycone są miłością i przyjacielską serdecznością. Oprócz zachęt, pouczeń i wspomnień uczniowie słyszą też Jego najskrytsze zwierzenia. Objawia im tajemnicę swej więzi z Przedwiecznym Ojcem. I zaprasza, by wraz Nim spojrzeli w przyszłość.
Droga do życia
Apostołowie mają świadomość zbliżającej się śmierci Mistrza. Ale nadzieja ich nie sięga jeszcze zmartwychwstania. Słowa Tomasza, jak zawsze szukającego racjonalnych, dających pewność argumentów, dobrze pokazują ich rozterkę: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz, jak więc możemy znać drogę?”.
Odpowiedź Jezusa pozwala ludziom patrzącym z lękiem w mroczną, niepewną przyszłość dostrzec światło nadziei: „Ja jestem drogą i prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie”.
Biorąc pod uwagę semicki styl wypowiedzi, zachowany w greckim tekście Ewangelii, słowa Jezusa znaczą: „Ja jestem drogą prawdziwą do życia…”.
Stać się uczniem Pana, stać się chrześcijaninem – to wejść na prawdziwą drogę. To wyruszyć z Jezusem ku Ojcu. By mieć życie w obfitości. Życie, mocniejsze niż śmierć. Bez lęku. On, Zmartwychwstały, poprowadzi.
Czytaj także:
Czasem musimy przeżyć szok, by usłyszeć słowa Jezusa [komentarz do Ewangelii]