Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdyby nie on, umarłaby z zimna i głodu
Po opuszczeniu obozu Edith wsiadła do wagonu pociągu wiozącego węgiel. Zabrakło jej sił. Wysiadła więc na stacji w Jędrzejowie (województwo świętokrzyskie). Z braku sił upadła. Leżała tam zmarznięta, zawszona i głodna, ubrana jedynie w cienki pasiak. Nikt nie patrzył w jej stronę, a ona nawet nie mogła się ruszyć. Tylko jeden człowiek zatrzymał się, by jej pomóc.
Jak podkreślała później w wypowiedziach, był przystojny i energiczny. Zapytał dziewczynkę, co robi w takim miejscu. Ona zaś odpowiedziała, że próbuje się dostać do Krakowa. Łzy napłynęły jej do oczu, kiedy Karol Wojtyła zapytał ją o imię. Dawno nikt po imieniu się do niej nie zwracał. Do tej pory była jedynie numerem. Zniknął na chwilę. Wrócił po kilku minutach z ciepłą herbatą, chlebem i serem.
Warto wspomnieć, że w czasie okupacji Karol Wojtyła przygotowywał się do kapłaństwa. Papież powracając do tamtego trudnego czasu wojny wspominał, że studia odbywały się częściowo w krakowskim kamieniołomie Solvay oraz podczas tajnych kompletów w Pałacu Arcybiskupim.
1 listopada 1946 roku z rąk kardynała Adama Sapiehy Karol przyjął święcenia kapłańskie.
Niósł ją na rękach, oddał jej swój płaszcz
„Spróbuj wstać” – powiedział do niej mężczyzna. Niestety, nie potrafiła. Była wycieńczona, osunęła się na ziemię. Kleryk wziął ją więc na ręce i niósł przez trzy kilometry do stacji, skąd odjeżdżał pociąg do Krakowa.
W wagonie bydlęcym jechali też inni Żydzi. "Ostrzegli ją", że być może kleryk zechce ją umieścić w klasztorze. Wojtyła okrył Edith płaszczem. Dziewczynka bardzo się bała.
Gdy pociąg się zatrzymał, wysiadła i schowała się za zbiorniki z mlekiem. Wojtyła wołał ją polską wersją jej imienia: „Edyta, Edyta”. Ona zaś na zawsze zachowała w pamięci jego imię i nazwisko.
Trudne lata wojny
Edith była nieufna, mimo młodego wieku wiele w życiu już przeszła. Tułała się z rodziną po różnych miejscach. Po wybuchu wojny udała się z bliskimi na Kresy Wschodnie, a następnie do Krakowa. Jej ojciec musiał się ukrywać. Zwracał uwagę swoją semicką urodą. Edith nie wyglądała na Żydówkę. Zdobyła fałszywe dokumenty i starała się żyć normalnie. Któregoś dnia wyszła z domu i nie wróciła już do niego.
Została aresztowana. Ona i jej siostra Judith trafiły do getta. Tam na jednej z ulic dostrzegły ojca. Niestety, niebawem cała rodzina została wywieziona do obozu koncentracyjnego w Płaszowie. Rozdzielono ich. Edith pojechała pociągiem w zupełnie inną stronę niż jej bliscy. Skład zatrzymał się w Skarżysku-Kamiennej. Tam podzielono wszystkich na grupy.
Zierer dobrze znała język niemiecki i dostała przydział do pracy w fabryce amunicji. Pracowała ponad siły. Przymierała głodem, a wymagania Niemców rosły.
W 1943 roku przywieziono ją do obozu w Częstochowie. Tam również wykorzystywano żydowskich więźniów do pracy przy produkcji amunicji.
W 1945 roku obóz wyzwolili Rosjanie. Edith chciała wówczas odnaleźć swoich bliskich. Była zupełnie sama, chociaż jeszcze o tym nie wiedziała. Rodzice zginęli w Dachau, jej siostra zaś w Auschwitz. Pomógł jej kleryk Wojtyła.
Doskonale zapamiętała jego nazwisko. Przez całe życie była mu wdzięczna za ocalenie. Oboje byli sami. Młody kapłan już stracił matkę, ojca i brata. Edith podobnie. Gdy w 1978 roku usłyszała, że Wojtyła został papieżem, bardzo się ucieszyła i rozpłakała. Kobieta mieszkała wówczas w Izraelu. Wyjechała z Polski w 1951 roku. Miała swoją rodzinę, była żoną, matką, pracowała jako technik dentystyczny. Napisała list do Jana Pawła II i podziękowała mu za ocalenie życia.
Mów głośniej, jestem staruszkiem
Papież pamiętał o niej i zaprosił ją do Watykanu. Do pierwszego spotkania doszło po wielu latach, w 1998 roku. „Dziecko, mów głośniej” – poprosił wówczas Ojciec Święty. „Jestem staruszkiem” – dodał. Pobłogosławił kobietę i powiedział do niej: „Wróć, moje dziecko”.
W 2000 roku papież podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej odwiedził Instytut Yad Vashem. Złożył tam wieniec kwiatów. Kobieta wypowiedziała do Ojca Świętego słowa: „Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat”. Ta dewiza widnieje na medalu przyznawanym Sprawiedliwym wśród Narodów Świata, czyli tym, którzy ratowali Żydów w czasie Holocaustu.
Edith pisała do papieża, on odpisywał. Nigdy się już jednak nie spotkali. Zierer odeszła w 2014 roku.
Źródła: catholicismpure.wordpress.com; nytimes.com