separateurCreated with Sketch.

Potrzebujemy być usłyszani – to jedna z naszych podstawowych potrzeb

SŁUCHANIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Ma sens szukać ludzi, którzy nas słyszą i którym sami możemy podarować swoje słuchanie.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Ból bycia nieusłyszanym miewa różne oblicza. Bywa poczuciem braku wpływu na rzeczywistość. Przyjmuje postać „samotności w tłumie” (dzisiaj często także „samotności w sieci”). Ubiera się czasem w przekonanie, że „coś jest ze mną nie tak” albo że „nigdzie nie pasuję”. Bywa bardzo głośny: wypowiada pretensje i narzekania. A niekiedy przeciwnie – ukrywa się w ciszy czterech ścian. Powoduje tyle cierpienia, bo to jedna z podstawowych potrzeb człowieka: być usłyszanym.

 

Wpływ na swoje życie

Dziecko, którego rodzice od pierwszych chwil starają się zrozumieć, o co mu chodzi, wzrasta w poczuciu, że jest w stanie porozumieć się ze światem. Kiedy płacze – zjawi się ktoś, kto je utuli. Kiedy opowie o swoich potrzebach, po drugiej stronie znajdzie się adresat, który ten komunikat wrażliwie przyjmie. Tak rozwija się przekonanie o wpływie na swoje życie i otoczenie: gdy ludzie wokół słyszą, jak dziecko komunikuje „nie”, „boję się” albo „chcę”.

Jeśli tego typu interakcji nie ma, potrzeba bycia słyszanym pozostaje niezaspokojona, a własny świat uznajemy za nieważny. Podobnie dzieje się, gdy doświadczyliśmy wielu sytuacji trudnych i takich, które nas przerastają, ale nie mogliśmy o nich nikomu opowiedzieć i zostały zamknięte w naszych „piwnicach”, a ból emocjonalny po nich pozostał.

 

Ludzie niewysłuchani

Ludzie niewysłuchani to ci, którzy dużo krzyczą (pisałam o tym kiedyś), mając nadzieję, że może skala głosu da im upragniony odbiór. To też ci, którzy wiele narzekają, nie mając innego języka na opowiadanie o swoich potrzebach.  Łatwiej żalić się na pogodę albo ciężkie czasy, niż powiedzieć: „smutno mi”, „boję się” albo „tak mi ciężko” – i zrobić miejsce na wypowiedzenie tego, co osobiste.

Z bólem niewysłuchania oswojeni są też ludzie, którzy prawo głosu wydzielają sobie oszczędnie z powodu wielu doświadczeń, gdy czyjeś słuchanie nie zakończyło się usłyszeniem, ale czymś zupełnie innym: osądem, oceną, zbyciem. Dlatego wybierają mówienie zdawkowo i naokoło, zmniejszając jeszcze bardziej szansę na to, że ktoś usłyszy, co naprawdę chcieliby wyrazić. Przychodzą pożyczyć szklankę cukru, gdy chcieliby posiedzieć z kimś przy kawie. Piszą SMS-y: „Co u ciebie?”, gdy chcieliby wspomnieć, co u nich.

 

Empatia zamiast oceny

Nasza kultura nie wspiera słuchania. „I’m fine” to poprawna odpowiedź na większość pytań o to, co słychać. Również ludzie wierzący najczęściej nie wyróżniają się gotowością usłyszenia drugiego, bo słuchaniu bardzo nie służy ocena, doradzanie i wiedzenie lepiej. Na: „jestem załamany” – nie pomaga: „pomodlę się za ciebie”, a do: „wkurzyłem się strasznie” – naprawdę nie pasuje odpowiedź: „gniewać się to grzech, lepiej się pomódl za tę osobę”. Naprawdę nie jesteśmy w stanie usłyszeć drugiego człowieka, gdy patrzymy na niego z góry. Jest to możliwe tylko przez empatię i zaciekawienie się, o czym ważnym ktoś próbuje nam powiedzieć.

Myślę, że ludzie robią to wszystko również z lęku przed własną bezradnością. I z przekonania, że na tym polega słuchanie drugiego człowieka: na dawaniu recept, pocieszaniu albo „stawianiu do pionu”. Tymczasem słuchanie jest o czymś innym. O dopytaniu: „O czym jest to, co mi opowiadasz?”, „Co w tym jest dla ciebie ważnego”. Słuchanie potrzebuje przejęcia się doświadczeniem kogoś, kto powierza nam kawałek siebie. Dowody na to, że słyszymy, są bardzo skromne w swej formie. „Widzę, jakie to dla ciebie trudne”. „Boli cię ta sytuacja”. „Słyszę smutek w twoim głosie”. I na to wszystko nie mamy żadnej złotej rady, a jedynie słowa: „jestem tu z tobą” i „czego potrzebujesz?”.

Jeśli czujesz się nieusłyszana lub nieusłyszany, zachęcam cię, byś nie nabierała (i nie nabierał) przekonania, że to, co w tobie potrzebuje wypowiedzenia, jest nieważne. Czasem potrzebujemy poszukać dobrego adresu, gdzie będziemy mogli zanieść swoje kruche kawałki i ważne historie. Nie będzie to ktoś, kto dziesięć razy udowodnił, że nie słyszy. Ma sens szukać ludzi, którzy nas słyszą i którym sami możemy podarować swoje słuchanie. W Porozumieniu bez Przemocy służą temu „empatyczne dwójki” (o których napiszę następnym razem). Słuchanie to jednak droga dostępna dla każdego, kto gotowy jest zaczynać od empatii zamiast oceny.


POPE FRANCIS
Czytaj także:
Franciszek: Nie obawiajmy się dyskutowania z Bogiem


PORADNIKI KOBIECE
Czytaj także:
Kwadrans dla duszy. Lektura duchowa to konieczny element duchowego rozwoju

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.