separateurCreated with Sketch.

Płakał, gdy nie mógł przyjąć Komunii św. 18-latek, który zmarł w „zapachu świętości”

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Silvia Lucchetti - 23.06.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Jego życie było naznaczone cierpieniem – opuszczony przez najbliższych i chory na dystrofię mięśniową, ale zakochany w Eucharystii. Rohan Kemu - niezwykły 18-latek.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Rohan cierpiał na poważną dystrofię mięśniową. Stracił swoją mamę, mając zaledwie 3 lata. Został z ojcem, nałogowym alkoholikiem, który nieustannie stosował wobec niego przemoc. W końcu sąsiedzi poprosili siostry z domu opieki, by się nim zajęły.

Jak wspomina Nirmala Carvalho portalowi Asia News, „chłopiec początkowo, z powodu traumatycznych doświadczeń, jakie przeszedł, był zamknięty na wszelką formę kontaktu z drugim człowiekiem. Paniką reagował na męskie głosy, jakie do niego dochodziły, a które przypominały mu brutalnego ojca”.

Z czasem – jak wspomina ojciec Godfrey Malu, diakon z parafii Matki Bożej Morza w Uttan w Indiach – gdy dorastał w domu z innymi podopiecznymi, również niepełnosprawnymi, nauczył się cieszyć życiem, być szczęśliwym i zawsze uśmiechniętym.

Kiedy rozpoczął lekcje katechezy, poznał Pana Jezusa, a moment przyjęcia Pierwszej Komunii był dla niego ogromną radością.

Jego miłość do Eucharystii była tak wielka, że kiedy nikt do niego nie przychodził z Komunią św., był bardzo niespokojny i płakał. Bardzo lubił oglądać mszę w telewizji po łacinie. Ale przede wszystkim lubił uczestniczyć w niej na żywo.

Pod poduszką przechowywał wizerunki ojca Pio i Jana Pawła II. Byli to jego ulubieni święci, do których modlił się w chwilach swojego największego cierpienia.

Miał bardzo zaraźliwy uśmiech. Do tego stopnia, że lekarze mimo kiepskich rokowań podjęli się ryzykownej operacji i leczenia chłopca.

Siostra Julie Pereira, przełożona domu, w którym przebywał, tak go wspomina: „Przez te 15 lat, które u nas spędził, był dla nas wszystkich niezwykłym prezentem. Opiekując się nim czuliśmy, jakbyśmy dotykali ciała samego Chrystusa. To była wielka radość i łaska”.

Przez ostatnie 20 dni swego życia młody Rohan miał nieustanną gorączkę. Siostra Pereira trzymała go przez cały ten czas w swoich ramionach, nie wypuszczając go nawet na chwilę.

„Siedziałam z nim w ramionach i odmawiałam Koronkę do Bożego miłosierdzia. Czułam wtedy obecność Jezusa, który mówił do mnie: "To Ja jestem. To, co trzymasz w ramionach, to Moje ciało. Czyń to na Moją pamiątkę. Wszystko, co zrobiłaś dla niego, zrobiłaś dla Mnie".

Rohan nauczył nas żyć, mimo ogromnego cierpienia, z jakim się mierzył. Cały swój ból ofiarował Chrystusowi. Nauczył nas kontemplacji Boga i modlitwy. Im bardziej cierpiał, tym bardziej szczera była jego modlitwa. Nawet w czasie swojej agonii uczył nas, czym jest modlitwa”.

Rohan zmarł 4 czerwca 2020 r. w Uttan. Do końca towarzyszyły mu siostry zakonne z domu, w którym przebywał. Jak wspominały, po jego śmierci czuły w powietrzu zapach świętości. Ojciec Godfrey, który towarzyszył mu przez ostatnich 8 lat życia, tak go wspomina:

„Rohan jeszcze przed swoimi narodzinami był wybrany przez Boga, by być przykładem cierpliwości i miłości Bożej. Kiedy na niego patrzyłeś, Twoje serce wypełniało współczucie, ale kiedy widziało się jego entuzjazm, mimo wszystkich jego ograniczeń, człowiek czuł się zawstydzony”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.