Ks. Dolindo Ruotolo jest znany przede wszystkim jako autor potężnej modlitwy „Jezu, Ty się tym zajmij!”. Jednak świętość mistyka z Neapolu wydała o wiele więcej niezwykłych owoców.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Doświadczeniem nadzwyczajnego wstawiennictwa i przykładu życia kapłana z Kampanii dzieli się ks. Pasquale Rea w książce „Ksiądz Dolindo na Górze Błogosławieństw”. Proboszcz neapolitańskiej parafii, w której znajduje się grób ks. Dolindo, zaznał niesamowitego działania swojego duszpasterskiego poprzednika. Poznaj niezwykłe świadectwo kapłana oraz jego parafian!
Jak ks. Dolindo zmienił moje życie?
Wszystko zaczęło się w trakcie Wielkiego Jubileuszu roku dwutysięcznego, kiedy jako proboszcz neapolitańskiego kościoła Świętego Józefa i NMP z Lourdes, w którym znajduje się grób księdza Dolindo, odprawiłem po raz pierwszy mszę świętą w jego intencji. Była to środa, 19 stycznia – pamiętna data, która naznaczyła moją kapłańską posługę. Kościół parafialny był wypełniony wiernymi, wielu z nich było czcicielami księdza Dolindo, którzy przybywali nieraz z bardzo daleka. Od tamtego dnia nieustannie zastanawiałem się, kim był ten neapolitański kapłan, tak bardzo kochany przez lud. W tym samym roku, starając się lepiej zapoznać z postacią księdza Dolindo, pojechałem na pielgrzymkę do Jerozolimy. Zabrałem ze sobą jego autobiografię.
Pewnego dnia znalazłem się na Górze Błogosławieństw, wzniesieniu, z którego, jak wiemy, Jezus mówił do serc zgromadzonego tłumu o królestwie niebieskim. W tym miejscu przepełnionym spokojem czułem, jakbym się niemal unosił, lekki niczym bryza, w oczekiwaniu na niespodziewane wydarzenie, które spotkało mnie niedługo potem… Pamiętam dobrze, że usiadłem, a promień słońca oświecił moją twarz, zamknąłem oczy i wpadłem w ekstazę.
Wyobraziłem sobie tłum, który otaczał Jezusa, podczas gdy ja byłem odległym, przez nikogo niezauważonym widzem. Czułem, jak w moim sercu rozbrzmiewają piękne nauki Mistrza na temat błogosławieństw. Nagle z bezimiennego tłumu wyłoniła się postać niskiego mężczyzny, który wpatrywał się we mnie dużymi, czarnymi i przenikliwymi oczami. Zdawało się, że czyta w najbardziej intymnej części mojej duszy. Z perspektywy czasu zrozumiałem, że człowiekiem tym był właśnie ksiądz Dolindo, który swoją obecnością już wtedy pomagał mi na mojej kapłańskiej drodze śladami Pana.
Czytaj także:
Dlaczego Jezus się tym zajmuje? O krótkiej modlitwie ojca Dolindo
Szczególna łaska od Pana
Po tej chwili ekstatycznej kontemplacji, którą przeżyłem na Górze Błogosławieństw, wróciłem do pokoju hotelowego. Poczułem silne pragnienie kontynuowania lektury autobiografii księdza Dolindo, tak jakby pomiędzy nami nawiązywała się bardzo intensywna więź, wspólnota duchowa, która wstrząsnęła moją duszą. Chciałem móc go zapytać: „Czego ode mnie chcesz? Dlaczego tak silnie doświadczam Twojej obecności?”. Od tamtego momentu tę skrytą i milczącą obecność czułem już zawsze.
Dopiero po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że jako proboszcz zbierałem owoce jego cennego dziedzictwa, jego pasji głoszenia i świadczenia o Ewangelii na terenie mojej parafii. Uświadomiłem sobie, że poprzez posługę kapłańską księdza Dolindo, który teraz podtrzymywał moją posługę, otrzymałem od Pana szczególną łaskę.
Od tego niezwykłego doświadczenia, które przeżyłem w Jerozolimie, minęło dwadzieścia lat. Teraz, w roku przygotowań do pięćdziesiątej rocznicy narodzin dla nieba kapłana z Neapolu, czuję potrzebę podzielenia się, niczym okruchami wspomnień, tymi skarbami łask. Sprawiły one, że dzięki duchowemu towarzyszeniu ks. Dolindo w moim życiu rozbłysło piękno błogosławieństw.
Czytaj także:
Ksiądz Dolindo: kto naprawdę chciał śmierci Chrystusa?
Niezapomniane świadectwo
Zachowuję w pamięci świadectwo pewnej wiernej, teraz już będącej w podeszłym wieku, która dawno temu przyszła do mnie, by podzielić się wspomnieniem o spotkaniu z księdzem Dolindo podczas uczestnictwa we mszy świętej ze swoją serdeczną przyjaciółką. Przywołuję je tutaj tak, jak zostało mi ono opowiedziane. Kobieta mówiła:
Ojcze, jeszcze teraz noszę w sercu wspomnienie tamtej mszy świętej. Ksiądz Dolindo przed błogosławieństwem końcowym zachęcał każdego z obecnych do wzięcia z koszyka jednego ze świętych obrazków, które przygotował, na których odwrocie widniały ręcznie zapisane modlitwy.
Moja serdeczna przyjaciółka, wziąwszy obrazek od księdza Dolindo, znalazła na odwrocie napis: „Nie żądajcie zwrotu pożyczonych pieniędzy”. Może sobie Ojciec wyobrazić zdziwienie i zaskoczenie mojej przyjaciółki, której to zdanie właśnie dotyczyło. Pożyczyła bowiem pieniądze pewnej ubogiej rodzinie, która nie miała środków finansowych, by zwrócić jej dług. Postanowiła więc zapytać o radę księdza Dolindo po zakończeniu Mszy Świętej. Gdy wróciła po kilku minutach rozmowy na osobności z księdzem Dolindo, powiedziała mi, że kapłan przekonywał ją, by umorzyła dług tej rodzinie. W ten sposób mogła zaświadczyć o miłosierdziu, jakie okazał jej Pan. Moja przyjaciółka dokładnie tak uczyniła, interpretując znak obrazka otrzymanego dzięki księdzu Dolindo jako dzieło Boże (…).
Przytoczona historia jest jedną z wielu, które ukazuje zaangażowanie księdza Dolindo w pełne przeżywanie swojego posłannictwa, aż do najprostszych spraw, jak na przykład wspomniane już rozdawanie świętych obrazków, które na odwrocie nosiły zapisane myśli i modlitwy podpowiedziane mu przez Ducha Świętego. To właśnie dzięki temu wytrwałemu i skrupulatnemu wysiłkowi księdza Ruotolo, Pan mógł działać w życiu wielu chrześcijan i uczyć ich życia 8 błogosławieństwami w codzienności.
*Fragment książki „Ksiądz Dolindo na Górze Błogosławieństw” , Wydawnictwo Esprit 2020
**Tytuł, lead, skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl
Czytaj także:
“Życie wieczne to nie żart”. Jak umierał ks. Dolindo Ruotolo?