separateurCreated with Sketch.

Są adoptowani, szukają zaginionego rodzeństwa i rodziców. Warto to robić?

ADOPCJA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 05.10.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Gdzie są teraz ludzie, którzy sprowadzili mnie na świat? Dlaczego mnie oddali/dlaczego im mnie odebrano? Czy moje rodzeństwo jest do mnie podobne? W grę wchodzą także uczucia rodziców adopcyjnych.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Czy osoba adoptowana, która nie wie nic o swoich biologicznych rodzicach i rodzeństwie, może ich odnaleźć po latach? Wielu się to udało dzięki mediom społecznościowym, np. grupom na Facebooku.

 

Blondynka i szatynka

Dwie młode kobiety na jednym zdjęciu. Jedna to wysoka blondynka z długimi włosami. Druga jest niższa i ma krótkie, ciemne włosy i okulary. Zupełnie niepodobne do siebie, ale ponoć identycznie się uśmiechają – tak przynajmniej twierdzą komentatorzy pod wpisem jednej z nich na Facebooku. Podobny uśmiech to nic dziwnego, bo są siostrami. Zrobiły sobie to zdjęcie podczas pierwszego po 33 latach spotkania. Zostały adoptowane jako małe dziewczynki i odnalazły się dzięki grupie „Adoptowani/Rozdzieleni – wspólnie odnajdziemy Twoją Rodzinę”.

Na Facebooku działa kilka polskojęzycznych grup poświęconych poszukiwaniu biologicznych rodzin. Do największej: „Adoptowani poszukujący swoich bliskich” należy aż 32,6 tys. osób. Są też grupy założone przez osoby, które komercyjnie zajmują się pomocą w poszukiwaniu bliskich.

 

Jedyne zdjęcie

Wpisy czyta się ze ściśniętym gardłem. Ktoś pisze np. że zna tylko datę i miejsce urodzenia. Ktoś inny wie jedynie, że prawdopodobnie ma pięcioro rodzeństwa. Opatrują te informacje starymi, pogniecionymi zdjęciami i piszą np.: „Siostra miała 6 lat, kiedy ją zabrali do domu dziecka. Na jedynym zdjęciu, które jej zrobiono, kiedy z nami mieszkała, ma około dwóch lat”.

Zdarzają się sytuacje, że ktoś zapisał się do grupy w dniu, w którym jako dorosły już człowiek dowiedział się, że został adoptowany, np. po śmierci rodziców adopcyjnych albo po niefortunnej uwadze sąsiadki. Zdarzają się nawet historie z wątkiem kryminalnym, np. poszukiwanie siostry, która została porwana ze szpitala tuż po urodzeniu.

Grupy zostały założone po to, żeby ich członkowie pomagali sobie nawzajem i udostępniali takie wiadomości. Jeśli ktoś przekaże dalej post i poprosi o to samo swoich znajomych, wiadomość może dotrzeć do setek albo nawet tysięcy ludzi. Może ktoś wtedy przypomni sobie np., że w latach 80. mieszkał obok kobiety o podanym nazwisku, która miała troje dzieci w opisanym wieku? Zdumiewające, ale czasami ta metoda się sprawdza. W końcu ponoć żeby skontaktować się z dowolną osobą na świecie, wystarczy łańcuszek sześciu osób.

 

Jak szukać rodziców?

Takie grupy to też miejsce wsparcia. Uczestnicy dzielą się informacjami, opowiadają o swoich doświadczeniach, proszą o rady. Można tam znaleźć szczegółowe informacje o tym, jak szukać swoich korzeni. Pierwszy krok to wizyta w urzędzie stanu cywilnego i wnioskowanie o odpis zupełnego aktu urodzenia.

Bardzo ważne jest tu słowo „zupełny” – a nie „skrócony”. Osoby adoptowane mają w skróconym akcie jedynie nazwisko rodziców adopcyjnych oraz imię i nazwisko, które mu oni nadali; a w zupełnym akcie urodzenia są wszystkie dane. Każdy obywatel ma prawo również do odpisu aktu urodzenia swoich rodziców (oraz dziadków i ich kolejnych przodków), rodzeństwa (o ile nie zostało ono adoptowane) i dzieci. Odpis kosztuje 17 złotych.

Wtedy można zacząć dalsze, zwykle znacznie trudniejsze, poszukiwania – w urzędach, parafiach, starych książkach telefonicznych, ośrodkach adopcyjnych itp. Szczegółowe rady można znaleźć np. na stronie www.laczymywiezi.pl. Odnalezienie biologicznej rodziny można też komuś zlecić, co kosztuje zwykle kilka tysięcy złotych.

 

Nie spodziewać się za wiele

Inna sprawa, czy warto to robić? Wiele osób adoptowanych uważa, że tylko ten, kto nie został oderwany od swoich korzeni, może się nad tym zastanawiać. Gdzie są teraz ludzie, którzy sprowadzili mnie na świat? Dlaczego mnie oddali/dlaczego im mnie odebrano? Czy moje rodzeństwo jest do mnie podobne? W grę wchodzą także uczucia rodziców adopcyjnych.

Niekiedy cała sprawa kończy się szczęśliwie, jak w przypadku sióstr z początku tej historii albo w przypadku kobiety, która po odnalezieniu rodziców odkryła, że są oni dobrymi, kochającymi, pracowitymi ludźmi, którym odebrano dziecko z powodu przejściowych problemów materialnych.

Jednak niekiedy finałem poszukiwań jest wizyta w rozpadającej się szopie, w której biologiczny ojciec leży pijany na stercie śmieci i nawet nie pamięta, że 20 lat temu urodziło mu się dziecko. Ten, kto szuka krewnych, musi pamiętać, żeby nie spodziewać się za wiele. „Nie odebrano nas rodzicom bez powodu” – zauważył jeden z członków grupy „Adoptowani poszukujący swoich bliskich”.


NEBOT BAYANO
Czytaj także:
Adoptowali sześcioro siostrzeńców, których rodzice zginęli. “Kroczymy drogą miłości”


TONIO TAVARES DE MELLO
Czytaj także:
Adoptował 42 niepełnosprawnych dzieci, które przeżyły aborcje

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!