Zuzia ma 7 lat i cierpi na rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną – pęcherzowe oddzielanie się naskórka. Choroba powoduje rany na całym ciele i ból porównywalny z oparzeniami. O takich dzieciach mówi się „dzieci motylki”, bo ich skóra jest tak wrażliwa jak skrzydła owadów.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pierwszoplanowych bohaterów tej opowieści jest czworo, ale statystów – tysiące.
1Zuzia
Gdyby ktoś spojrzał na Zuzię w radosnej chwili jej życia, uwaga skoncentrowałaby się na rozbrajającym uśmiechu i mądrym spojrzeniu. Dopiero później dostrzegłby, że pogodnej i drobnej dziewczynce towarzyszy rzadka i wyjątkowo dokuczliwa choroba.
Po latach nieustannej walki jedynym ratunkiem dla Zuzi jest innowacyjna terapia u prof. Jakuba Tolara w USA, polegająca na przeszczepie szpiku i komórek macierzystych. Stawka jest wysoka, lecz daje nadzieję na życie bez bólu. Barierą jest astronomiczny koszt leczenia – 6 mln złotych!
2Sylwia – mama Zuzi
Wielbicielka mocnej kawy, o wyjątkowo silnych nerwach. Ma na swoim koncie kilkanaście wyeksploatowanych ekspresów. Zawód wyuczony: księgowa. Zawód wykonywany: pielęgniarka. Spiritus movens wszelkich dobrych działań w życiu najbliższych. Jej motto: „Co masz zrobić jutro, zrób jutro, a dziś spędź czas z córeczkami”.
3Sebastian – tata Zuzi
Umysł ścisły, z zawodu informatyk, który jest osobistym pielęgniarzem córki i najlepszym powiernikiem w rodzinie. Wrażliwy, cierpliwy, zdeterminowany, aby wyrwać Zuzię ze szponów choroby. Jest strażnikiem bólu i aż nazbyt dobrze wie, jakie ruchy i codzienne sytuacje przyniosą córce kolejne rany.
4Alicja – siostra Zuzi
Młodsza o rok, zdrowa dziewczynka, jest „żywym srebrem”, przyjaciółką, kompanem do zabawy i… kłótni. Troskliwa i kochająca istota, którą lata dorastania w cieniu choroby siostry uodpornią na dramat cierpienia.
Jej życie i pozorna normalność zostaną wywrócone do góry nogami, kiedy po wyjeździe do Stanów rozpoczyna naukę w pierwszej klasie amerykańskiej szkoły, kilka tysięcy kilometrów od domu, w dodatku bez znajomości języka.
W szpitalu w Minneapolis dostaje przydomek Superdonor – czyli superdawca. To ona staje się dawcą szpiku i komórek macierzystych dla Zuzi, a później… fragmentów skóry dla nowych rączek siostry.
Statyści
Marzenia Zuzi o życiu bez bólu wydają się nierealne; poza zasięgiem medycyny i możliwości finansowych. Siłą dziewczynki jest jej rodzina i tysiące, często anonimowych pomagaczy, którzy zbierają pieniądze na leczenie i przesyłają dowody swojego wsparcia.
Dzięki nim transport lotniczy do Minneapolis jest możliwy. Prof. Tolar nie daje gwarancji sukcesu i wie, że aby osiągnąć cel, rodzice będą musieli przetrwać wiele. Nadchodzi wielki dzień przeszczepu. Radość z szansy na nowe życie miesza się ze strachem, ponieważ procedura zaczyna się od chemioterapii. O życiu lub śmierci Zuzi zdecydują najbliższe dni…
Kiedy wydaje się, że najgorsze już minęło, a reżyser filmu jest w drodze do Polski, nadchodzi dramatyczna wiadomość: „Zuzia umiera…”.
„Efekt Motylka”
Na szczęście wbrew logice i medycynie Zuzia jeszcze raz zawalczyła. Żyje i ma się lepiej. Terapia zaczyna działać.
Pierwsze w życiu siniaki czy możliwość zjedzenia parówki stają się symbolem wielkiego szczęścia. Mija rok od przeszczepu i dziewczynka znowu musi się zmierzyć z wyzwaniem, którym jest zaawansowana rekonstrukcja jej dłoni. Nie kryje radości z posiadania nowych paluszków, których nie miała od wielu lat z powodu choroby.
Trzy lata od przeszczepu wizyta u prof. J. Tolara potwierdza sukces terapii, wskazując na nowe wyzwania stające przed nastoletnią Zuzią i jej rodzicami.
Jej życie dziś już nie jest koszmarem pełnym ran i bólu, ale oryginalne powiedzenie z dziecięcych czasów „jak się nie da, to się da!” pozostaje nadal aktualne.
Film dostępny będzie od 30 października vod.tvp.pl. W jego powstanie zaangażowało się wielu znakomitych twórców, m.in. autor muzyki i laureat Oscara – Jan A.P. Kaczmarek oraz Kamil Przełęcki, producent filmu „Katyń” w reż. Andrzeja Wajdy.
Czytaj także:
„Czasem siadam i ryczę, ale ten krzyż niosę”. Był bunt, żal, w końcu moment pogodzenia się z chorobą
Czytaj także:
Choroba – czas łaski czy przekleństwo?
Czytaj także:
3 rzeczy, które zmieniły się we mnie, gdy myślałam, że moje nienarodzone dziecko jest ciężko chore