Tytuł brzmi trochę jak zachęta do umierania? Tak, chodzi o śmierć! Śmierć sposobu myślenia, który prowadzi nas do szybkiej… śmierci. Śmierci w wielu wymiarach. Zrozumie to każdy, kto jechał zatłoczonym pociągiem, w łączniku między wagonami.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Pociąg, czyli co?
Masz przed sobą długą drogę. Pociąg jest zatłoczony. Miejsc brak i stoisz w łączniku między wagonami. Odpocząć nie możesz. Usiąść nie możesz. Poczytać nie możesz. Pooglądać widoków nie możesz. Porozmawiać ze współpasażerami nie możesz. Ale przecież jedziesz szybko, skutecznie, no i we właściwym kierunku. Do stacji docelowej. Niby wszystko gra, ale tak naprawdę nie tak, jak grać powinno. Niby jakość życia w krajach rozwiniętych rośnie, a przecież badania pokazują, że satysfakcja z życia od dziesięcioleci maleje…
Przystanek na stacji
Kiedyś często jeździłem metrem. Zawsze przerywałem rozmowę, wsiadając do wagonu w czyimś towarzystwie. Można ją było wznowić, dopiero wysiadając na dalszej stacji. Życie jest jak jazda pociągiem, w którym nie sposób usłyszeć, co naprawdę ma nam do powiedzenia druga (może nawet bardzo bliska) osoba, co jest dla niej ważne, o co jej chodzi. Usłyszeć można ją dopiero, jak się wysiądzie. Ale wysiąść z pociągu trzeba nie tylko po to, żeby usłyszeć drugiego.
Jazda w tunelu
Koncentracja na działaniu i celu, jaki ma się osiągnąć, jest jak jazda tunelem. Czy w pracy, czy w domu – skupiasz się na czymś tak bardzo, że nie widzisz nic. Ani widoków, ani innych ludzi, ani własnych potrzeb. Gdy trzeba przeżyć intensywny dzień albo zarwać noc, bardzo praktycznie jest wyłączyć poczucie głodu, zmęczenia, strachu, obecności drugiego. Takie przeżywanie codzienności jest prowokowaniem chorób: ciała, umysłu lub duszy. Wołaniem organizmu, by zatrzymać pociąg.
Nie chodzi o zatrzymanie
Pociąg życia ma jechać dalej. Ale nie koniecznie w ten sposób. Przy czym kosmetyczne zmiany nic nie dają. Można się łudzić, że on zwalnia, że miejsca mam więcej, a hałas trochę się zmniejsza. To jednak za mało. Nasze funkcjonowanie to cały ekosystem, w którym żyjemy, a niewielkie zwolnienia nie dają satysfakcjonujących efektów. Z tego pociągu trzeba wysiąść – na dwa sposoby, trzeci zostaje na koniec.
Wysiadanie z pociągu
Można wysiąść z pociągu i zmienić go na inny: skromniejszy, wolniejszy, i mniej zatłoczony. Zmieniając cały ekosystem, w którym zawieszona jest nasza codzienność, możemy zmienić jakość i tempo życia. Mniej relacji, mniej spraw, mniej dóbr. Mądre mniej prowadzi do mądrego bardziej. Jednak zmiana pociągu nie jest dla każdego, nie każdy jest na nią gotowy. Dlatego w grę wchodzą regularne postoje. Wysiadanie z pociągu na każdej możliwej stacji.
Stacje postojowe
Nie każdy może zmienić pociąg. Mało komu mieści się w głowie, że jest to możliwe. A przeciążenie jest doświadczeniem powszechnym. Ludzie różnych wrażliwości, duchowości, przekonań, wyznań i opcji. Ponad podziałami ciągle spotykam kogoś, kto regularnie i gdy tylko może, wysiada z pociągu. Wstaje wcześniej niż jego bliscy, zatrzymuje się w drodze do/z pracy, ukrywa się w kącie mieszkania, zostaje dłużej w samochodzie.
Medytacja to chyba jedyny sposób, żeby na spokojnie zobaczyć, co dzieje się: ze mną, we mnie i wokół mnie w pędzącym świecie. Ponazywać emocje i doświadczenia. To jedyna możliwość, żeby zrobić przegląd tego, co było i zobaczyć, gdzie lub w co chcę iść. Zanim przyjdzie czas na trzeci sposób.
Trzeci sposób
Trzeci sposób wysiadania z pociągu przećwiczy każdy z nas. Tylko raz, na koniec. Na stacji docelowej albo wcześniej. Skład nie będzie się oglądał na jednego pasażera mniej. Ktoś zamacha nam chusteczką, a wszystko pojedzie dalej. Tylko od nas zależy, czy zakończymy tę podróż napełnieni: rytmem podskakującego wagonu, hałaśliwym dudnieniem i zaduchem? A może ze zwyczajnym pięknem codziennych widoków, utrwalonych pod powiekami i echem głosu najbliższych w uszach?
Czytaj także:
Pesymizm to nie tylko negatywne myślenie. Jak to zmienić?
Czytaj także:
Jakie myślenie o „radzeniu sobie” hamuje nasz rozwój?