separateurCreated with Sketch.

Panie, obudź się i ratuj! Czyli jak działa cudowna modlitwa ks. Dolindo

MODLITWA DOLINDO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Esprit - 10.11.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dlaczego Pan milczy w obliczu naszej rozpaczy? Czy ludzkie cierpienie jest Mu obojętne? A może to my nie umiemy się dobrze modlić?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Każdy z nas doświadcza w swoim życiu trudności, problemów, a czasem nawet wielkich kryzysów. Gdy wokół szaleje burza i czujemy się bezradni, wołamy Boga o pomoc… a On zdaje się nas nie słuchać. Dlaczego Pan milczy w obliczu naszej rozpaczy? Czy ludzkie cierpienie jest Mu obojętne? A może to my nie umiemy się dobrze modlić? O potężnej modlitwie, która ratuje w najgorszych nieszczęściach, pisze autorka biografii ks Dolindo Ruotolo, Joanna Bątkiewicz-Brożek w swojej najnowszej książce Jezu, ratuj!.

Krzyk, który poruszył mury Kościoła

Jest rok 1918, noc z 10 na 11 marca. Niemiecki sterowiec Zeppelin LZ 104 wyrusza z bazy Jambol (Bułgaria). Cel: port w Neapolu, wybrzeże w Bagnoli oraz fabryka w Pozzuoli, główny dostawca amunicji wojennej. Nad miastem unosi się gęsta mgła. Nikt nie przeczuwa zbliżającego się dramatu. Około 1.30 w nocy dowództwo armii niemieckiej wydaje nakaz bombardowania z wysokości czterech tysięcy ośmiuset metrów. Jednak z powodu błędów w obliczeniach pociski trafiają w samo serce miasta. Giną setki neapolitańczyków w dzielnicy Quartieri Spagnoli, w okolicach Piazza del Municipio i głównego dziś deptaka handlowego przy via Toledo. Tego dnia do Neapolu docierają też zatrważające wieści z frontu.

W oparach kurzu, potykając się o gruz i kawałki rozszarpanych na ulicach ciał, do kościoła Santa Maria del Rosario Alle Pigne przy Piazza Cavour wpada Raffaella Massari Cervo. Kurczowo trzymając na rękach małą dziewczynkę, kobieta upada na kolana przed samym ołtarzem. Trzęsąc się, narzuconą na ramiona chustą ociera brudną od ulicznego pyłu twarz. Nie odrywa jednak oczu od ołtarza. Dziewczynka, widząc łzy spływające po policzkach mamy i śledząc jej spojrzenie, odwraca główkę w tym samym kierunku i zatrzymuje wzrok na białej Hostii uniesionej w dłoniach księdza Dolindo Ruotolo.

„Jezuuuuuu, ja chcę mojego tatusia!!! Chcę tatusia, chcę tatusiaaaaaaaaaaa!” – krzyczy na całe gardło dziewczynka. Trzydziestoletni kapłan zastyga z dłońmi wyciągniętymi ku górze. „Ten krzyk poruszył nawet mury kościoła” – napisze później.

Cudowne ocalenie tatusia

„Oto, jak Jezus wysłuchał tej modlitwy” – ksiądz Ruotolo, wyraźnie poruszony tą sceną, po latach przytacza relację ojca dziewczynki. Giovanni Cervo, ojciec małej Enzinki, dostaje wezwanie na front – trwa pierwsza wojna światowa. Pewnego dnia Giovanni z grupą żołnierzy chroni się w tunelu przed bombardowaniem. Jednak pocisk wpada prosto do tunelu i wybucha. Wszyscy żołnierze, porozrywani i zwęgleni, giną na miejscu. Giovanni Cervo jedynie, zupełnie nagi, ciemny jak Maur, wychodzi z tunelu bez szwanku: cud pierwszego stopnia, którego autentyczności nikt nie śmiałby podważyć. To była odpowiedź Jezusa na pełną wiary modlitwę niewinnego dziecka: „Ja chcę mojego tatę!”. W samym krzyku Enzinki, w jej zdecydowaniu, tkwi tajemnica: z taką siłą, pewnością i wiarą z sanktuarium Twojego serca ma się wydostać ta decyzja: „Jezu, ratuj! Jezu, Ty się tym zajmij!”. Ale to, „jak” ma się tym zająć, pozostaw już tylko Jemu.

Panie, obudź się i ratuj!

Mistyk z Neapolu pisze:

Jeśli śpisz, Panie, to jest to wyłącznie moja wina. Obudź się! O Panie, obudź się w moim sercu!

To jest ciekawy szczegół. Przewija się przez chyba wszystkie świadectwa, jakie usłyszałam od osób, których życiowe nawałnice ustały pod wpływem aktu Jezu, Ty się tym zajmij!. „Czułam/czułem się tak, jakby ktoś wkładał rękę do mojego serca”. Bóg ma dostęp do serca. Twojego i mojego. Twoje serce jest jak barka. Jezus chce do niego wejść. Jezusowi jest dobrze w Twoim sercu. Na tyle, że układa się do snu… A kiedy podniosą się fale, On czeka tylko na… decyzję. Na twoje zdecydowane: „Ratuj!”. Mówi do księdza Dolindo:

Przysięgam na Moją miłość, że kiedy zwrócisz się do Mnie zdecydowanie: „Ty się tym zajmij!”, oddam się Twojej sprawie całkowicie, pocieszę Cię, wyzwolę i poprowadzę.

Bóg – co zachwyca mnie za każdym razem – jest Bogiem propozycji. Jest delikatny. Nie narzuca się, nie wymusza. On czeka. Na Twoją i moją decyzję… Bóg wie, jak w skrajnych sytuacjach otworzyć serce człowieka. Tylko potrzebuje Twojej i mojej decyzji: „Tak, Jezu, chcę, Ty się tym zajmij!”. Tak było w dziesiątkach sytuacji, które przeżyłam lub usłyszałam w różnych parafiach w Polsce i za granicą – kiedy ludzie na przykład wybaczają sobie po dwudziestu latach milczenia. Bóg tym aktem podnosi zardzewiałe i ciężkie wrota uporu i zatwardziałości serc…

*Tekst został opracowany na podstawie książki „Jezu, ratuj!” Joanny Bątkiewicz-Bbrożek, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2020
**Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.