Irena Eichlerówna do dzisiaj uważana jest za niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju ikonę polskiego teatru, a także przedwojennego kina polskiego.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Królowa polskich scen, posągowa piękność, polska femme fatale… Jeszcze wiele innych zachwytów i określeń towarzyszyło przez całą artystyczną drogę Irenie Eichlerównie. Stworzyła wiele wybitnych teatralnych ról i chociaż w filmie wystąpiła tylko cztery razy: „Wyrok życia” (1933), „Róża” (1938), „Krwawa rosa” (1938) i „Szyfry” z 1966 roku, jej kreacje przyszły do historii polskiego kina. Irenę porównywano również do słynnej aktorki Eleonory Duse.
Eichlerówna – królowa polskich scen
Aktorka występowała też w Teatrze Telewizji począwszy od 1964 roku przez kolejne 40 lat do 1984, kiedy to zagrała słynną Sarę Bernhardt, w spektaklu „Wspomnienie”. Eichlerówna była stałym gościem, żeby nie powiedzieć pracownikiem Polskiego Radia. Z tym miejscem również wiąże się znana anegdota, którą stworzył i cytował Konrad Swinarski. Dotyczyła niezwykłego głosu aktorki o wielkiej skali. Irena według niego bezustannie śpiewała i nuciła, nawet kiedy czekała w bufecie teatru na zamówioną herbatę.
A kiedy rozpoczęła się wojna i słychać było w radiowym teatrze również odgłosy wybuchów, to wszyscy mieli wrażenie, że pomimo tego Eichlerówna w dalszym ciągu śpiewa. W czasie wojny aktorka wyjechała z Warszawy, najpierw do Rumunii, a później do Francji. Artystka występowała dla żołnierzy i uchodźców polskich w przedstawieniach teatru zorganizowanego wspólnie z reżyserem Zbigniewem Ziembińskim. Po kapitulacji Francji, w 1940 roku Irena Eichler pod nazwiskiem Stypińska wyjechała do Brazylii.
Otrzymała pracę w teatrze i radiu. Pomimo wielu sukcesów w słynnym Teatrze Phoenix w Rio de Janeiro, aktorka powróciła do Polski ostatecznie w 1948 roku. Podjęła współpracę z teatrami warszawskimi, łódzkimi i poznańskimi oraz z takimi wybitnymi postaciami teatru jak Erwin Axer, Wilam Horzyca, Dobiesław Damięcki. Warto też podkreślić, że wcześniej aktorka współpracowała też z Leonem Schillerem.
Trudna powojenna rzeczywistość
Udział w spektaklach teatralnych z udziałem Ireny Eichlerównej cieszyły się zainteresowaniem publiczności, ale mimo to aktorka była angażowana bardzo rzadko. W rzeczywistości powojennej krytyka teatralna, patrząc często przez pryzmat socrealistyczny, dostrzegała u aktorki „manieryczność i udziwniony sposób posługiwania się głosem”.
Kiedy minął niechlubny czas socrealizmu, począwszy od 1955 roku, aktorka występowała częściej, tworząc kolejne, według krytyki, wybitne kreacje teatralne. Artystka po raz ostatni wystąpiła na deskach teatralnych w 1986 roku w roli Matyldy von Zahnd w „Fizykach” Friedricha Dürrenmatta.
Irena Eichlerówna stworzyła wiele niezapomnianych kreacji, a jedną z nich była postać Szimeny w „Cydzie” granym w Teatrze Narodowym. Do dzisiaj scena oczekiwania wiadomości o jej ukochanym przeszła do historii polskiego teatru. Publiczność zachwycona i łaskawi krytycy, którzy rozpisywali się w superlatywach o geniuszu aktorki.
Irena Eichlerówna – dostojna i piękna
W jednej z wielu recenzji można przeczytać: „Jej zamknięte oczy, głowa odchylona w tył i lekkie przegięcie jakby skamieniałej postaci, kiedy słuchała wieści o śmierci Rodryga, a potem umęczony uśmiech szczęścia i miłości – to było arcydzieło gry naprawdę niezapomnianej. No i głos jedyny w swoim rodzaju – wielki, patetyczny, przenikliwy w krzyku i słyszalny w sekretnym tajemniczym szepcie”. Rola ta z biegiem czasu stała się legendarna i obrosła w wiele anegdot.
Jedna z nich opowiada o tym, że podczas któregoś z kolejnych przedstawień Eichlerówna ubrana w niezwykłą, dostojną i piękną kreację zawadziła nogą o szynę na scenie i runęła na posadzkę. Aktorka, tak jak gdyby nic się nie stało, leżąc na scenie, wygłosiła swoją kwestię. A nie mogąc powstrzymać się od śmiechu i tłumiąc go, błyskawicznie przerobiła w płacz, wzbudzając entuzjazm publiczności. Swoich scenicznych partnerów wprowadziła tą nagłą zmianą „scenariusza” w totalne osłupienie.
Prywatnie aktorka była żoną znanego przemysłowca Bohdana Stypińskiego, którego poślubiła w latach 30. XX wieku. Mąż wspierał jej pracę artystyczną i zapewniał niezależność materialną. Bez względu na to, czy Irena miała angaż w teatrze, czy też były „chude” lata.
Sporo było opowieści, anegdot i krążących legend wokół aktorki. Najważniejsze jest to, że Irena Eichlerówna do dzisiaj uważana jest za niezwykłą i jedyną w swoim rodzaju ikonę polskiego teatru. Także przedwojennego kina polskiego.
Czytaj także:
Ludwik Sempoliński – do dziś z jego dorobku korzystają młodzi aktorzy!
Czytaj także:
Wonder Woman: Aktorka zagrała scenę bitwy w 5. miesiącu ciąży