separateurCreated with Sketch.

O której godzinie urodził się Jezus? W stajni czy w grocie?

DZIEWCZYNA W KULI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dlaczego pasterki odprawiamy o północy? Czy św. Józef mógł odebrać poród Maryi?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dlaczego pasterki odprawiamy o północy? Czy św. Józef mógł odebrać poród Maryi?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Z ks. dr. hab. Wojciechem Węgrzyniakiem, biblistą z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, rozmawia Małgorzata Bilska.

Małgorzata Bilska: O której godzinie Jezus przyszedł na świat? Co na ten temat mówi Biblia? 

Ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak: Zazwyczaj bibliści mają różne zdania na różne tematy biblijne, natomiast jeśli chodzi o godzinę przyjścia Jezusa na świat, tu wszyscy jesteśmy absolutnie zgodni: nie znamy godziny narodzin Jezusa.

Przyjęło się jednak, że narodził się w nocy, skoro anioł Pański, o którym pisze św. Łukasz, objawił się pasterzom, gdy „trzymali straż nocną nad swoją trzodą” (Łk 2,8). Aczkolwiek trzeba by założyć, że objawienie miało miejsce natychmiast po narodzeniu – a tego nie jesteśmy pewni…


ŚWIĘTA RODZINA
Czytaj także:
Pieluchy Jezusa raczej nie pachniały fiołkami. O Świętej Rodzinie z ks. Strzelczykiem

Motyw narodzenia w nocy niesie w sobie jednak mocną symbolikę. Oto światło przychodzi na świat, by oświetlić mroki ciemności. W ten motyw wpisuje się pierwsze zdanie z pierwszego czytania na pasterce: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” (Iz 9,1).

Natomiast próba wpisania północy jako dokładnej godziny narodzenia się Jezusa ma swoje źródła w Księdze Mądrości, gdzie czytamy: „Gdy głęboka cisza ogarniała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, jak srogi wojownik runęło pośrodku zatraconej ziemi, jako miecz ostry niosąc Twój nieodwołalny rozkaz” (Mdr 18,14-15).

Tekst co prawda mówi o wyzwoleniu z Egiptu, kiedy to o północy Bóg pozabijał wszystko, co pierworodne w Egipcie (por. Wj 12,29), jednak nieźle wpisuje się również w teologię Bożego Narodzenia. Tym razem Bóg przychodzi ze zbawieniem dla całego świata i to nie poprzez śmierć wrogów, tylko przez miłość – aż po własną śmierć; umiłowanego Syna.

Św. Józef musiał pokonać wiele swoich przyzwyczajeń, godząc się na wolę Boga. Dla nas problemem jest godzina pasterki. Zastanawiam się, czy w jego czasach mężczyzna, mąż, mógł odebrać poród? Myślę o rytualnych zakazach związanych w judaizmie z czystością.

Godzina pasterki jest bardziej problemem dla przyzwyczajenia niż dla rozumu, więc trochę trzeba zrozumieć przyzwyczajonych do określonej pory. Bo i do wigilijnego stołu jakoś piękniej usiąść, gdy zapadnie pierwsza gwiazdka, a nie… przed południem.

A co do Józefa, to Pismo św. nie zabrania wprost tego, by ojciec był obecny przy porodzie dziecka. Zwyczajowo w porodzie pomagały położne i można je było sprowadzać nawet w szabat. Dopiero potem wzywano ojca i ten brał nowo narodzone dziecię na kolana, co było znakiem oficjalnego uznania dziecka i potwierdzenia jego prawnego pochodzenia.

Czy Maryja porodziła sama Jezusa, czy z pomocą położnej i czy w obecności Józefa, tego na razie się nie dowiemy.

W liście apostolskim „Patris corde” o św. Józefie papież Franciszek miejsce narodzin nazywa stajnią. To budynek dla koni. W szopkach umieszczamy różne zwierzęta, ale konie – rzadko. Czy to słowo nie jest za bardzo współczesne?

Ewangelista Łukasz pisze tylko, że Maryja „powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7). Greckie słowo fatne znaczy „żłób”. Czasem może również określać miejsce, gdzie znajdowały się zwierzęta, stąd mówimy o „stajni” (por. 2 Krn 32,28; Hab 3,17).

W stajni bowiem znajdowały się nie tylko konie, ale i inne zwierzęta (np. u nas w stajni był koń, krowy, świnia i kury). Równie dobrze jednak żłób mógł się znajdować w podziemnych grotach, których jest niemało w Betlejem. Biblia nie wspomina koni, ale często przy narodzeniu Jezusa przywoływany jest tekst z proroka Izajasza: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela” (Iz 1,3).



Czytaj także:
Jakim dzieckiem był Jezus? Biblista znalazł historie, o których na pewno nie słyszeliście

Jezus, prawdziwy Bóg, żył z rodzicami dzień po dniu, ucząc się wszystkiego – mówienia, chodzenia, modlitwy, budowania relacji z Bogiem i z ludźmi, pracy. Według historyków w Nazarecie nie było wielkiego zapotrzebowania na pracę cieśli, dlatego Józef prawdopodobnie pracował też w pobliskim Seforis – stolicy Galilei. Czy młody Jezus mógł chodzić z nim do miasta i uczyć się zawodu? Wyobrażam sobie takie wyprawy taty Józefa z synkiem…

Nazaret był małą wioską, tak małą, że Stary Testament nie mówi o niej ani razu, więc raczej to było normalne, że za pracą trzeba było chodzić dalej. Zgodnie ze zwyczajem córki pozostawały pod opieką mamy aż do momentu zamążpójścia. Natomiast synami mamy zajmowały się tylko pierwsze lata, co najmniej trzy, bo tyle nawet mogło trwać karmienie piersią.

Potem chłopak był wdrażany do przyszłego rzemiosła u boku ojca. Na pewno więc Jezus przyglądał się i pomagał Józefowi przynajmniej do 12. roku życia. Wtedy słyszymy po raz ostatni o Józefie, przy okazji zagubienia Jezusa w świątyni jerozolimskiej.

Może czas pandemii skłoni nas do odróżnienia Jezusa prawdziwego, historycznego, od tego z lokalnych wyobrażeń? W wigilię łamiemy się opłatkiem, jemy karpia. To polskie tradycje, piękne ale nie najważniejsze. Mieszkańcy Betlejem nie mają o nich pojęcia.

Najważniejsza jest miłość. To ona narodziła się w Betlejem. Bóg, który „jest miłością” (por. 1 J 4,16) stał się człowiekiem, „słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14). Jeśli tradycje są wyrazem miłości, to nie ma co z nich rezygnować.

Dwa lata temu wrzuciłem na FB przed Bożym Narodzeniem post, pod którym podpiszę się i dzisiaj: „Chciałem napisać: Nie kupujmy za dużo prezentów, nie szykujmy za bardzo choinek i nie róbmy za dużo jedzenia, bo nam będzie bardzo głupio, kiedy Jezus narodzi się w ubogiej stajni. Ale przecież można na to popatrzeć zupełnie inaczej: Przygotujmy serca i domy najlepiej jak umiemy, bo wspanialszego Gościa już nigdy będzie”.

Jesteś góralem, od lat mieszkasz w Krakowie, zjeździłeś kawał świata. Wiele razy byłeś m.in. w Ziemi Świętej. Którą z pasterek najlepiej pamiętasz?

Dwie. Jedną z 2001 roku pod Bolonią. Odprawiałem pasterkę w parafii, w której umarł proboszcz, a że to był mój początek pobytu we Włoszech, zacząłem od słów: W tym roku nasza parafia jeszcze bardziej przypomina trudne warunki, w jakich narodził się Jezus. Proboszcz umarł, zastępuje go cudzoziemiec i jeszcze nie mówi dobrze po włosku. Ale i dziś Jezus na pewno narodzi się w Eucharystii.

Drugą z 2006 roku z Betlejem. To długie oczekiwanie na polu pasterzy między nieszporami a mszą o północy i te przeszywające na wskroś serce „hic (tutaj)” patriarchy, który po mszy zszedł do Groty Narodzenia, by wypowiedzieć uroczyście w tym jedynym miejscu na świecie słowa antyfony:

Betlejem!
Oto w tej małej grocie ziemskiej
narodził się Stwórca Wszechświata.
Tutaj został owinięty w pieluszki.
Tutaj został złożony w żłobie.
Tutaj odwiedzili Go pasterze.
Tutaj ukazała się gwiazda.
Tutaj był adorowany przez Mędrców.
Tutaj Aniołowie śpiewali:
„Chwała na wysokości Bogu!”
Alleluja! Alleluja!


BOŻE NARODZENIE
Czytaj także:
Najważniejsza myśl, jaką powinniśmy w sobie ocalić w Boże Narodzenie [ks. Grzegorz Strzelczyk]

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.