separateurCreated with Sketch.

Tajemnica Magów: mędrcy, kapłani czy czarnoksiężnicy? Jak zamienili się w naszych Trzech Króli?

Trzej Królowie składają pokłon Dzieciątku Jezus
Dawid Gospodarek - 06.01.21
Kiedy tak naprawdę Magowie ze Wschodu odwiedzili Jezusa? Kim byli i skąd przyjechali? Odpowiada biblista, który napisał „biografię” Trzech Króli.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kiedy tak naprawdę Magowie ze Wschodu odwiedzili Jezusa? Kim byli i skąd przyjechali? Odpowiada biblista, który napisał „biografię” Trzech Króli.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dawid Gospodarek: Jak to jest pisać biografię* Trzech Króli?

Roman Zając**: To jest po prostu fascynujące przeżycie. Dla mnie to było bardzo ciekawe. W Nowym Testamencie na temat Trzech Króli, w Piśmie Świętym nazwanych Magami ze Wschodu, jest bardzo mało informacji. 12 wersetów w Ewangelii św. Mateusza.

Książkę napisałem na prośbę Wydawnictwa „Znak”. Wcześniej byłem autorem różnych artykułów na temat Trzech Króli, m.in. dla portalu Aleteia.pl, ponieważ postacie te wydawały mi się interesujące. Pisanie artykułu (nawet bardzo długiego) to jednak coś zupełnie innego niż napisanie książki.


ŻŁÓB
Czytaj także:
Jakie DNA miał Jezus? Bawił się z innymi dziećmi? Kilka pytań o wcielenie

Gdy pojawiła się propozycja, aby całą książkę poświęcić tym trzem postaciom, bardzo enigmatycznym, obawiałem się, czy znajdę wystarczającą ilość materiału. Zgłębiając temat bardziej szczegółowo, stwierdziłem jednak, że informacji i hipotez na temat Mędrców ze Wschodu jest więcej, niż podejrzewałem.

Trzeba było przewertować teksty apokryficzne, różne legendy chrześcijańskie, relacje podróżników. Na przykład Marco Polo wspomniał o Trzech Królach w książce Opisanie świata, relacjonując swój pobyt w Persji. Zebranie materiału zaowocowało napisaniem sporej książki.

Wydawca zgodził się nie tylko na tak dużą liczbę stron, ale również na umieszczenie kolorowych ilustracji, co bardzo mnie ucieszyło, bo to pozwala czytelnikowi zobaczyć, jak na przestrzeni wieków wyobrażano sobie Magów ze Wschodu. A wyobrażano ich sobie bardzo różnie.

Wspomina pan we wstępie książki, że musiał sięgać do opracowań z wielu dziedzin naukowych, czasem nawet zaskakujących…

Tak… Sam nie przypuszczałem, że będę czytał opracowania z dziedziny aptekarstwa, z farmacji, np. w związku z właściwościami mirry. Niektóre z periodyków aptekarskich nadmieniały, że złoto, kadzidło i mirra mogły być lekami, a Magowie ze Wschodu być może należeli do grona starożytnych farmaceutów.

Jestem z wykształcenia biblistą. Jako teolog miałem do czynienia z historią Kościoła i patrologią. Podczas zbierania materiałów do napisania książki skorzystałem też jednak z opracowań z dziedziny astronomii i astrologii. Sięgnąłem do opracowań specjalistów zajmujących się np. iranistyką, indologią, heraldyką czy historią sztuki.

Było to dla mnie bardzo fascynujące przeżycie – zbieranie tak różnorodnych materiałów i uzyskiwanie informacji. Niektóre z nich były dla mnie zaskakujące. Chociażby motyw indiańskiego władcy, który miał rzekomo przybyć do Jezusa… Pojawił się on w malarstwie XVI i XVII wieku w Hiszpanii, ale nie tylko.

Felipe Guaman Poma de Ayala, historyk i kronikarz pochodzenia indiańskiego, który był potomkiem jednego arystokratycznych rodów inkaskich, napisał nawet traktat, w którym przedstawił hipotezę, że jednym z Trzech Królów mógł być legendarny władca imperium Inków.

Co możemy powiedzieć o tych tajemniczych przybyszach?

W oryginale greckim są oni nazwani Magami ze Wschodu. Nam słowo „mag” kojarzy się z kimś, kto uprawia magię. Natomiast w czasach starożytności chrześcijańskiej, kiedy powstawał tekst Ewangelii, słowo to miało wiele różnych znaczeń. Oznaczało ono również ludzi praktykujących czarnoksięstwo, oszustów itp.

W Nowym Testamencie znajdują się jeszcze dwa fragmenty wspominające o „magach”, którzy są w nich ukazani jako postaci negatywne. W Dziejach Apostolskich mamy Szymona Maga – osobę, która w pewnym momencie popadła w konflikt z Apostołami, ponieważ chciała sobie kupić dary Ducha Świętego. Stąd wzięło się określenie „symonia” – świętokupstwo. Mamy jeszcze maga Elimasa, ukazanego jako postać wrogą św. Pawłowi.

Jak już jednak wspominałem, nie jest to jedyne znaczenie słowa „mag”, jakie funkcjonowało w starożytności. Herodot wspomina, że w Persji oznaczało ono po prostu kapłanów. Później ten termin przypisywano również ludziom świata nauki, uczonym, którzy zgłębiali wiedzę, także babilońskim astrologom i astronomom. Wtedy granice między astrologią a astronomią były zresztą dość płynne.

Mamy też przykłady, gdy słowo „mag” odnosiło się do filozofów.

A co miał na myśli Mateusz, używając tego słowa?

To właśnie jest klucz do dalszych rozważań na temat Magów ze Wschodu – za kogo uważał ich Mateusz?

Pierwsi ojcowie Kościoła, tacy jak św. Jan Chryzostom, św. Justyn czy Tertulian, byli skłonni uważać Magów ze Wschodu za czarnoksiężników, którzy posługiwali się pewnymi magicznymi sztukami dzięki pomocy demonów. Nagle Magowie zauważyli jednak, że ich moc osłabła i demony nie są w stanie dalej im pomagać w uprawianiu magii.

Miało to związek z przyjściem Chrystusa na świat. Skonfundowani faktem, że stracili moc, zaczęli szukać przyczyny. Udali się w poszukiwaniu Zbawiciela świata, aby w pewnym sensie ostatecznie wyrzec się swojego dotychczasowego działania, inspirowanego przez demony. To była jedna z interpretacji.

Generalnie wśród ojców Kościoła przeważyła jednak koncepcja, że ci Magowie byli tak naprawdę mędrcami, poszukiwaczami prawdy, których Bóg wybrał, aby ich przyprowadzić do Jezusa i żeby im ukazać żydowskiego Mesjasza. Bardzo wielu ojców Kościoła uważało ich za magów perskich.

Pierwotnie słowo „mag”, zanim nabrało nowych znaczeń, odnosiło się przecież właśnie do nich. Wielu ojców Kościoła poszło w takim kierunku – nie widząc w nich czarnoksiężników, ale kapłanów religii perskiej, której, co bardzo ciekawe, pewne idee były w jakiś sposób zbieżne z ideami obecnymi w Biblii, w wierze żydowskiej.

Pojawia się tam np. postać takiego jakby zbawcy, narodzonego z dziewicy, będącego wysłannikiem dobrego boga Ahura Mazdy, który pokona ostatecznie wojska złego, doprowadzając do zwycięstwa prawdy i dobra. Ojcowie Kościoła dostrzegali tę zbieżność wierzeń perskich z żydowskimi proroctwami o Mesjaszu.

Byli skłonni przychylić się do takiej koncepcji, że, być może, w tej obcej, bądź co bądź, religii, wśród pogan, również narodziło się jakieś pragnienie poznania prawdziwego Boga. Magowie, inspirowani swoją własną wiarą, otrzymali odpowiedź ze strony Boga, który zaprosił ich, aby mogli pokłonić się Chrystusowi.



Czytaj także:
Jakim dzieckiem był Jezus? Biblista znalazł historie, o których na pewno nie słyszeliście

Czyli raczej nie można spojrzeć na to tak, że skoro magowie pojawili się w Ewangelii jako pozytywne postacie, mamy do czynienia z jakąś „kanonizacją” magii?

Nie, absolutnie. Jeśli przyjmiemy – tak jak Tertulian, Justyn i Jan Chryzostom – hipotezę, że Magowie byli czarnoksiężnikami, to jest tam pokazane właśnie zwycięstwo Chrystusa nad demonami zła. Ci Magowie się wtedy wyrzekają swojej magii, tj. zła.

Natomiast jeśli przyjmiemy, że byli kapłanami perskimi, mamy do czynienia z pewnym elementem uniwersalizmu, takim z dialogu międzyreligijnego – że w obcej religii mogą się znaleźć ludzie, którzy poszukują Boga, którzy od tego Boga otrzymują odpowiedź.

Benedykt XVI w książce O dzieciństwie Jezusa zwrócił uwagę na taką jakby syntezę: z jednej strony Magowie są duchowymi spadkobiercami Abrahama, który wyszedł na wezwanie Boga z Ur chaldejskiego. A z drugiej strony są spadkobiercami np. Sokratesa i innych ludzi poszukujących prawdy, a nienależących do narodu wybranego, którzy światłem swego rozumu i tęsknoty są w stanie tę prawdę odnaleźć.

Zobacz nasze wideo o Trzech Królach

A jak Magowie zamienili się w Królów?

Magowie ze Wschodu nie są w Ewangelii nazwani królami. Nigdzie nie znajdziemy takiego stwierdzenia. Ta informacja pojawiła się znacznie później. Jest ona konsekwencją interpretacji fragmentów Starego Testamentu, które mówią o tym, że w czasach mesjańskich władcy świata przybędą z różnych stron. Pokłonią się Mesjaszowi i uznają władzę Boga Izraela także nad sobą.

Tu dwa fragmenty są najbardziej kluczowe: Ps 72,10 oraz Iz 60,6. Ponieważ w Starym Testamencie jest mowa o władcach, którzy przybędą i pokłonią się Mesjaszowi, zaczęto w pewnym momencie także Magów ze Wschodu określać mianem władców. Pierwsze ślady takiej interpretacji znajdziemy już w III wieku u Tertuliana.

Jeżeli magów interpretowano jako władców, rodziło się też pytanie: czy rządzili tylko jednym krajem, czy może różnymi krajami? Trudno sobie wyobrazić, że trzech władców rządzi jednym królestwem. Biblijni Trzej Magowie-władcy pochodzili z różnych krajów.

Ewangelia ormiańska, jeden z apokryfów starożytności chrześcijańskiej, ukazuje Gaspara (Kacpra) jako władcę Indii, Baltazara – Arabii, a Melchiora – Persji. W Ewangelii gruzińskiej z kolei król Melchi był określany jako władca Indii, Gaspar – Persji, a Baltazar – Abaszy. Pomysłów pojawiało się tu bardzo wiele.

Ilu było Magów i skąd się wzięły ich imiona?

Ewangelia wcale nie wspomina, ilu ich było. Ta liczba została po prostu wydedukowana z ilości darów. Złożyli złoto, kadzidło i mirrę, dlatego pojawiła się interpretacja, że skoro były trzy dary, musiało być Trzech Mędrców.

Na freskach w katakumbach i w malarstwie sakralnym widzimy jednak czasem sześciu lub czterech Mędrców ze Wschodu. Istnieje syryjska tradycja, że było ich dwunastu, co nawiązywało do symboliki związanej z narodem wybranym, który składał się z dwunastu pokoleń Izraela, a w Nowym Testamencie do dwunastu apostołów.

Magowie symbolizują ludy pogańskie przygarnięte do Kościoła, które idą do Chrystusa. Liczba 12 przedstawia zatem też symbolikę Kościoła składającego się z pogan. Tych interpretacji było wiele. Zdarzało się nawet, że mówiono o sześćdziesięciu Magach.

Ostatecznie uznano jednak, że było ich trzech. To jest też symboliczna liczba. Dostrzegano analogię pomiędzy Trzema Mędrcami a trzema młodzieńcami, którzy wyznawali wiarę w Boga i nie chcieli oddać pokłonu władcy Babilonii. Wrzuceni do ognistego pieca, zostali uratowani przez anioła.

Ta opowieść dzieje się w kontekście dworu babilońskiego, a przyjacielem tych młodzieńców jest Daniel, określony w Księdze Daniela jako… zwierzchnik magów. Tytuł ten otrzymał od króla po tym, jak objaśnił jego sny.

W Starym Testamencie zostali opisani trzej przybysze wysłani przez Boga do Abrahama. Niektórzy twierdzili, że liczba Magów ma związek z Trójcą Święta. Krótko mówiąc, w naszej kulturze, religii i ogólnej świadomości zakorzenił się pogląd, że do Jezusa przybyli Trzej Magowie i przyjmujemy to teraz jako rzecz oczywistą.


ŚWIĘCI MŁODZIANKOWIE
Czytaj także:
Czy rzeź niewiniątek wydarzyła się naprawdę?

Co wiemy o ich darach?

Jeśli chodzi o dary, które Mędrcy ze Wschodu złożyli Dzieciątku, były one bardzo cenne, same w sobie stanowiły dużą wartość. W starożytności uważano, że dary takie mają ponadto charakter sakralny.

W chrześcijańskiej interpretacji najważniejsza jest kwestia symboliki tych darów. Postrzegano je jako proroczą zapowiedź tego, kim jest Jezus Chrystus. Uważano, że złoto symbolizuje Jego majestat królewski. Władcy zawsze chętnie używali złota, aby podkreślić swoją pozycję, rangę. Były więc złote trony, korony, berła.

Kadzidło było wykorzystywane w świątyni podczas modlitw, dlatego wskazywało godność kapłańską, a zarazem bóstwo Jezusa. Mirra, oprócz różnych zastosowań związanych z właściwościami leczniczymi, była także używana do balsamowania zwłok.

Mirra zapowiadała zatem śmierć Jezusa na krzyżu. Symbolizowała odkupienie, jakie ta śmierć przyniosła. Była symbolem śmiertelności, a z drugiej strony odkupieńczej ofiary Chrystusa.

Pojawiły się też różne legendy związane z darami. Według niektórych apokryfów dary te miały pochodzić z ziemskiego raju, wzięte stamtąd przez Adama i przechowywane w grocie. I strzeżone z pokolenia na pokolenie przez ludzi wtajemniczonych w pradawne misteria, aby po wiekach mogły być ofiarowane Chrystusowi jako Bogu, który przychodzi na świat.

Co możemy powiedzieć o gwieździe, która ich doprowadziła do stajenki?

Co roku przed świętami różni astronomowie proszeni są o wypowiedź na temat gwiazd. Całkiem niedawno wszystkie media podawały, że ponownie pojawiła się Gwiazda Betlejemska.

Złożyła się na ten fakt koniunkcja Saturna i Jowisza, którą to koniunkcję, powtarzającą się co około 800 lat, niektórzy uważają za tę samą „gwiazdę”, która przywiodła Magów do Betlejem. Istnieje też kilka innych hipotez. Innym astronomicznym kandydatem na Gwiazdę Betlejemską jest chociażby kometa albo wybuch supernowej.

Osobiście uważam, że szukanie na siłę rozwiązań astronomicznych nie jest słuszne i potrzebne. W Piśmie Świętym czytamy, że gwiazda prowadziła Mędrców i zatrzymała się w Betlejem dokładnie nad miejscem, gdzie znajdowało się Dzieciątko Jezus. Wśród różnych interpretacji Gwiazdy Betlejemskiej jest też taka, że było to zjawisko jakby stworzone specjalnie przez Boga, specjalny cud.

Pojawia się też motyw anioła, będącego gwiazdą. Jan Chryzostom uważał, że Gwiazdę Betlejemską należy rozpatrywać w takich kategoriach, w jakich interpretujemy słup ognia, który prowadził naród wybrany z Egiptu do Ziemi Obiecanej.

Apokryfy ormiańskie i syryjskie opowiadają się za tym, że gwiazda ta była aniołem. Hymn Efrema utożsamia Gwiazdę Betlejemską z Gabrielem, który zwiastował Maryi, że pocznie i porodzi Syna Bożego. To ten archanioł miał rzekomo później przyprowadzić Magów ze Wschodu.

Wielu historyków, a nawet teologów, neguje dziś historyczne istnienie Magów, którzy przybyli do Betlejem. Jak więc patrzeć na miejsca, które cieszą się z posiadania ich relikwii?

Co do relikwii Magów, trzeba tu zachować pewien dystans. Ich relikwiarz, jak wiadomo, znajduje się w niemieckiej Kolonii. Doczesne szczątki Magów miały tam trafić w wyniku działalności Fryderyka Barbarossy, który złupił Mediolan i sprowadził je właśnie do Kolonii.

Natomiast w Mediolanie miały się znaleźć, według legendy, dzięki św. Helenie. Matka cesarza Konstantyna, która była takim chrześcijańskim archeologiem, szukała pozostałości po Jezusie. Odnalazła między innymi Krzyż Pański i wiele innych relikwii.

Według legendy natrafiła też na kości, które uważała za szczątki Trzech Królów, i sprowadziła je do Konstantynopola. Później cesarz bizantyjski przekazał je swojemu przyjacielowi Eustorgiuszowi, który został biskupem Mediolanu. Miasto pełniło wówczas ważną funkcję.

Kilkaset lat później niemiecki cesarz Fryderyk Barbarossa postanowił wykorzystać relikwie Trzech Królów do umacniania ideologii władzy, aby pokazać innym władcom, że jest od nich ważniejszy, że został szczególnie obdarzony błogosławieństwem świętych Królów. Nazywając rzeczy po imieniu, po prostu okradł Mediolan. Każdy kolejny władca Niemiec odbywał pielgrzymkę do relikwii Trzech Królów, które – jak wspomniałem – umieszczono w Kolonii.

Okazuje się jednak, że Kolonia nie jest jedynym miejscem ze szczątkami Trzech Króli…

Istniała już katedra w Kolonii z relikwiami Trzech Królów, gdy Marco Polo napisał książkę Opisanie świata o swoich podróżach na Wschód. Nadmienił w niej o fakcie natknięcia się na grobowiec Trzech Królów w Persji, w mieście Sawa. Podobno zwłoki były bardzo dobrze zakonserwowane i pozostawały nienaruszone, nawet z widocznymi włosami i brodami.

Te szczątki są autentyczne?

Obecnie w mieście Sawa, które znajduje się w Iranie, nie ma śladu po tym grobowcu. Ale być może faktycznie istniał on jeszcze w XIII wieku, tyle że nie wiadomo, czy naprawdę złożono tam zwłoki Magów.

Może byli tam pochowani jacyś perscy dostojnicy, a po wiekach pamięć o ich godności zatarła się, miejscowi chrześcijanie utożsamili ich zaś z postaciami znanymi z Ewangelii według św. Mateusza.

Benedykt XVI, kiedy był w Kolonii podczas Światowych Dni Młodzieży, wydawał się sugerować, że faktycznie wierzy w to, że właśnie tam są autentyczne relikwie Trzech Króli.

Kiedy Magowie przybyli do Jezusa?

W naszej świadomości ukształtowało się takie wyobrażenie, że przybyli, gdy Jezus był malutki, nowo narodzony. O tym mówią kolędy, jasełka, dzieła sztuki, według których pokłon Trzech Króli odbył się krótko po narodzeniu Jezusa.

Ewangelia według św. Mateusza nie mówi jednak wcale, że Mędrcy weszli do stajenki, tylko do domu. Bezpośrednio po wizycie Magów ze Wschodu następuje ucieczka do Egiptu, ponieważ, jak śpiewamy w kolędzie, „Herod spisek knuje”.

W Ewangelii według św. Mateusza czytamy, że Herod kazał wymordować dzieci z Betlejem do drugiego roku życia na podstawie informacji uzyskanej od Magów, kiedy pojawiła się gwiazda. Możemy zaś domniemywać, że gwiazda ukazała się w momencie Jego narodzin. Niektórzy Ojcowie Kościoła uważali, że Mędrcy przybyli właśnie, gdy Jezus miał dwa lata, ponieważ tyle czasu zajęła im podróż. Pisze o tym np. Euzebiusz z Cezarei.

Jan Chryzostom natomiast uważał, że gwiazda ukazała się dwa lata przed narodzinami Jezusa, aby Magowie mogli dotrzeć do Betlejem w dniu, kiedy się narodził. Osobiście skłaniam się raczej ku hipotezie Euzebiusza.

Jak wspomniałem, w sztuce dominuje przekonanie, że wizyta Trzech Króli miała miejsce niedługo po narodzeniu Mesjasza. Właściwie we wszystkich filmach biblijnych tak jest to ukazywane. Natknąłem się na jeden tylko film, który pokazał wizytę Magów w czasie, gdy Jezus jest już większym chłopcem, potrafiącym biegać. Materiał ten przygotowali mormoni i być może w tym jednym miejscu są akurat wierni Ewangelii, bo inne ich przekonania od biblijnych dość mocno odbiegają.

* Nakładem Wydawnictwa ZNAK ukazała się książka: Roman Zając, „Trzej Królowie. Tajemnica Mędrców ze Wschodu”, Kraków 2020.

** Roman Zając: biblista i demonolog, absolwent Instytutu Nauk Biblijnych KUL, autor książek „Szatan w Starym Testamencie” oraz „Przewodnik po Niebie, Piekle i ich mieszkańcach”.



Czytaj także:
Czy Trzech Króli naprawdę było trzech? I czy mieli na imię Kacper, Melchior i Baltazar?