Niedługo po śmierci św. Edyta z Wilton przyśniła się swojej matce. Opowiedziała jej, że kiedy zmierzała do Bożego królestwa, drogę jej zastąpił diabeł i nie chciał jej przepuścić…
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kiedy słyszymy „św. Edyta”, nasze pierwsze skojarzenia biegną do św. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein). Jednak z pewnością inne konotacje ma ono dla angielskich katolików, gdyż w ich kraju imię to nosiła mniszka żyjąca w X wieku, której cześć oddawali nawet brytyjscy władcy.
Czytaj także:
Drogi Vianney, jesteś ignorantem, na co przyda się Bogu osioł? Przyszły święty odpowiedział!
Św. Edyta z Wilton
Jej ojcem był jeden z ostatnich królów dynastii anglo-saskiej na tamtejszym tronie, Edgar Spokojny, babką zaś św. Elgiva. Sama Edyta żyła krótko, bo zaledwie dwadzieścia trzy lata, ale miała tak wyrazistą osobowość, że bez wahania uznaną ją zaraz po śmierci za świętą. Co więcej, jej kult przyćmił cześć oddawaną fundatorce klasztoru. Modliła się o wstawiennictwo Edyty nawet jej rodzona matka, a za życia przełożona, Wilfrida.
Mieszkały w opactwie w Wilton na południu Anglii. Był to wówczas ośrodek wychowania i edukacji dziewcząt z arystokratycznych rodzin, w tym królewskiej. Edyta otrzymała zatem gruntowne wykształcenie, które jej bystremu intelektowi nadało odpowiednie szlify.
Kochała lekturę i równie głęboko ceniła piękno. Mimo złożenia ślubów zakonnych nie widziała przeszkód do tego, by pięknie i bogato się ubierać czy wyszyć sobie złotem i perłami tunikę, w której lubiła się modlić.
Zresztą obie z matką najchętniej ubrałyby wszystkie mniszki w białe szaty haftowane złotem, ale pomysł ostatecznie upadł. Zapewne i z tego powodu, że mało praktyczny, szczególnie jeśli trzeba się zajmować małymi dziećmi.
Jednocześnie wobec współsióstr królewna była cierpliwa i usłużna, co więcej, starała się wyświadczać im przysługi po kryjomu, by nie czerpać z ich powodu chwały. Trzykrotnie odrzuciła propozycje objęcia urzędu przełożonej w innych opactwach. A kiedy po śmierci brata zaproponowano jej koronę Anglii, tylko uprzejmie wzruszyła ramionami.
Czytaj także:
O tym, jak mistrz teologii Tomasz z Akwinu zbyt wolno niósł torby z zakupami, a brat go poganiał
Królewska krew
Ojciec świętej, wbrew przydomkowi, wcale spokojny nie był, przynajmniej nie według nam współczesnych standardów. Z tego powodu podejrzewam, że to po nim Edyta odziedziczyła zdolność do umiejętnej obrony własnych granic oraz skutecznego egzekwowania szacunku wobec siebie.
Co ciekawe, cechy te najwyraźniej objawiły się po jej śmierci. Niedługo po narodzinach mniszki dla nieba przyśniła się swojej matce. Opowiedziała jej, że kiedy zmierzała do Bożego królestwa, drogę jej zastąpił diabeł i nie chciał jej przepuścić. Zdesperowana, a pewnie i zniecierpliwiona, kilkakrotnie zdzieliła go w głowę i dopiero wtedy dał jej spokój.
Przy tej opowieści możemy wzruszyć ramionami i powiedzieć: „Sen – mara, Bóg – wiara”, więc przytoczę też historię o wydarzeniu, którego świadkami było wiele osób. Otóż duński książę Knut, który zabrał tron dynastii, z której wywodziła się mniszka, kpił z jej świętości.
Owszem, przybył do sanktuarium w Wilton. Nie chciał jednak wierzyć, że jej ciało się nie rozłożyło i kazał otworzyć grób, by móc się o tym przekonać.
Odkuto płytę nagrobną, zdjęto ją, a wtedy Edyta wstała i wymierzyła Knutowi siarczysty policzek. Władca zemdlał, a relikwie ponownie ułożyły się w grobie, zapewne w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.
Jak ławo się domyślić, aż do końca panowania król spore kwoty przeznaczał dla Wilton i gorliwie szerzył kult tej akurat świętej. W końcu ile razy można się narażać na spoliczkowanie, i to przez zwłoki?
Czytaj także:
O. Woroniecki wiedział, kiedy umrze: Kiedy Bóg skończy, wtedy Mu tak odpowiem