Pastor wspiera, dodaje skrzydeł, jest powiernikiem… Mnie to daje największą satysfakcję.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan rozmawiamy z Moniką Zuber, pastorką metodystów z Ełku. Kościół Ewangelicko-Metodystyczny w RP należy do wspólnot zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej, z którymi Kościół rzymskokatolicki prowadzi regularny dialog ekumeniczny. Od 2000 roku Kościół rzymskokatolicki w Polsce uznaje ważność sakramentu chrztu udzielanego w tej wspólnocie.
Małgorzata Bilska: W swoim Kościele jest pani diakonem czy prezbiterem?
Monika Zuber: W 2019 roku zostałam ordynowana na prezbiterkę. W protestantyzmie używamy nazwy pastor – forma żeńska to pastorka.
Przeszła pani wcześniej długą drogę.
Przed ordynacją na diakona przez 7 lat byłam w wikariacie. Każdy Kościół ma swój sposób przygotowywania do pracy duchownego. W naszym zaczyna się od praktyki. Kandydat posługuje „na próbie” – jest probatorem albo probatorką. Najkrócej trwa to 2 lata, w moim przypadku trwało 7.
Miałam ukończone studia teologiczne, zdane egzaminy itd. Wszystkiego dopełniłam, ale pojawił się opór przed ordynowaniem kobiety. Powodem była dyskryminacja.
Czytaj także:
Kościół katolicki uznaje ważność chrztu w innych Kościołach. Wiesz, w których?
Wasze prawo dopuszcza kobiety do prezbiteratu, ale obawy zostały?
Tak. Wiem, że były kandydatki, które nawet nie „dobiły się” do wikariatu. Z różnych powodów je do tego zniechęcano. To specyfika polskiej mentalności. W innych krajach udało się opory przełamać, nawet tych sąsiednich. Mamy pastorki w Czechach, na Słowacji, na Ukrainie, w Rosji, w Niemczech.
Państwa europejskie można wyliczać bez końca, mają już wieloletnią praktykę ordynowania kobiet na prezbiterki. W Polsce jest inaczej i mam tu też na myśli inne Kościoły ewangelickie.
W Kościele Ewangelicko-Augsburskim w Polsce kobiety mogą być diakonkami. Prezbiterkami nie, chociaż są w wielu innych krajach.
Kościół Ewangelicko-Reformowany natomiast ordynował kobiety, które później emigrowały z Polski. Kościoły tradycji protestanckiej są w Polsce bardzo małe, dla niektórych jesteśmy niezauważalni. Często się spotykam z pytaniem, z jakiej parafii rzymskokatolickiej jestem. Ludzie są zdziwieni samym faktem istnienia innych wyznań chrześcijańskich.
Co oznacza słowo wikariat? W moim Kościele wikary to prezbiter, choć niżej usytuowany w hierarchii niż proboszcz.
To czas przygotowania przed ordynacją na osobę duchowną. Taki „stan pośredni” pomiędzy osobą świecką a duchowną. W kościołach protestanckich hierarchia nie jest rozbudowana, ponieważ mniej lub bardziej jesteśmy zdania, że jest ona źródłem dysfunkcji społecznych.
Kościoły protestanckie są bardzo różne. Co charakteryzuje metodystów? Wywodzicie się od Jana Wesleya, czyli z Kościoła anglikańskiego. Dla wielu Polaków protestant to luteranin.
Wyznanie metodystyczne powstało dzięki działalności Jana Wesleya, księdza anglikańskiego, który początkowo tego nie planował. Zapoczątkował ruch społeczny na rzecz odnowy Kościoła anglikańskiego i tak się potoczyła historia…
Rolę Kościoła rozumiał bardzo społecznie. Do dzisiaj nas to wyróżnia. Kładziemy duży nacisk na przemianę społeczną, na pracę socjalną itp. Kościół ma służyć temu, aby przemieniać społeczeństwo, reagować na potrzeby społeczności.
Tu i teraz, zanim osiągniemy zbawienie?
Według metodystów zbawienie dokonuje się społecznie, nie tylko indywidualnie. Przemiana społeczna jest rozumiana jako zbawienie tu i teraz – nie tylko w perspektywie eschatologicznej, po śmierci.
To, czego nauczał Chrystus, można doświadczać dzisiaj. Tak też rozumiemy zbawienie. Można to przeczytać u apostoła Pawła, że jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe (II Kor 5,17). Niby jesteśmy już zbawieni (Rz 3,24), ale jeszcze nie (Rz 8,23); dokonuje się przemiana, ale na coś jeszcze czekamy. To dynamiczna rzeczywistość.
Metodyści – z różnych względów – opuszczali później teren Wysp Brytyjskich. Dużo jest ich w Stanach Zjednoczonych i w byłych brytyjskich koloniach. W tym roku świętujemy 100-lecie metodystów w Polsce, którzy przybyli tu ze Stanów Zjednoczonych po I wojnie światowej.
Premier Polski, Ignacy Paderewski, poprosił nas o pomoc. W kraju panował ogromny głód, bieda…
Epidemie.
Też. Nasi bracia przyjechali tu do pracy socjalnej. Osiedlili się głównie w okolicach Warszawy. Prowadzili sierocińce, stawiali uliczne kuchnie, rozdawali koce itp. Tak zaczynali. Przez te 100 lat niedużo się „rozrośli” (śmiech). Dziś mamy w Polsce dwadzieścia kilka parafii.
Pastorem jednej z nich jest pani mąż.
On ma większą parafię, w Ełku. Moja jest na wsi i ma inną specyfikę. W Ełku mu pomagam – jestem na nabożeństwach, wygłaszam kazania, współpracuję przy różnych inicjatywach.
Ile prezbiterek metodystek jest w Polsce?
Tylko ja. Druga pani jest na próbie. To jej drugi rok więc może niedługo będzie ordynowana na prezbiterkę.
Co wolno robić – a czego nie – księdzu „na próbie”?
Pastor na próbę prowadzi nabożeństwa i spotkania w ciągu tygodnia, działalność społeczną. Ewangelizuje. Może robić to, co przynależy do pracy z ludźmi – duszpasterstwo, głoszenie kazań. To jest czas pełnienia obowiązków pastora, ale w niepełnym zakresie.
Jest zawsze pod czujnym okiem prezbitera, zdaje mu sprawę ze swojej pracy. Inni się jej przyglądają. Na próbie nie ma możliwości sprawowania Wieczerzy Pańskiej i chrztu (u nas są tylko te dwa sakramenty, ustanowione przez Jezusa w Ewangelii). Nie może samodzielnie administrować parafią, podpisywać dokumentów, podejmować zobowiązań, robić większych remontów itp.
Czytaj także:
On katolik, a ona protestantka. Jak tworzą ekumeniczny Kościół domowy
Chcę podkreślić, że w Kościołach protestanckich nie ma tak wyraźnego jak u was podziału na świeckich i duchownych. Widać to także w przestrzeni liturgicznej. Wszystkie teksty Pisma Świętego w czasie nabożeństwa czytają świeccy, obu płci. Kobiety w protestantyzmie zostały dość szybko dopuszczone do ordynacji właśnie dlatego, że nie ma przepaści na linii świecki-duchowny. Jest egalitaryzm. Otwarcie się na świeckich pomogło w otwieraniu się na kobiety.
Protestanci zupełnie inaczej rozumieją ordynację. To raczej praca zawodowa, prestiżowa, ale nie jest sakramentem. Ordynacja znaczy – dopuszczenie do urzędu. Nie ma święceń kapłańskich. Czym więc pastor różni się od osoby świeckiej?
Duchowny poświęca Bogu całe życie. Musi być do dyspozycji biskupa, na jego polecenie obejmuje nową parafię. Trochę jak w wojsku. Ma wykształcenie teologiczne. Sprawuje nadzór nad porządkiem liturgicznym.
Główna różnica polega więc chyba na tym, że pastor jest samodzielny, ma władzę i podejmuje decyzje. Ma szansę zostać biskupem. W koncepcji kapłaństwa niesakramentalnego faktycznie trudno znaleźć argumenty zakazujące kobiecie pracy pastora.
No tak. Tylko prezbiter może zostać biskupem, choć nie sądzę, żeby ktoś po to zostawał prezbiterem. Niektórzy pewnie tak, ale nie wszyscy.
Motywacją dla kobiet często jest możliwość pracy z ludźmi. Kobiety nie tylko czują do tego powołanie, ale też bardzo dobrze się w tej roli sprawdzają. Pastor wspiera, dodaje skrzydeł, jest powiernikiem… Mnie to daje największą satysfakcję. Kobiety mają naturalne predyspozycje do pracy duszpasterskiej.
11 stycznia papież Franciszek zmienił prawo kanoniczne w Kościele rzymskokatolickim i dopuścił kobiety do urzędów akolitatu i lektoratu. Od dawna dziewczynki mogą być ministrantkami. Jednak w Polsce zależy to od decyzji biskupa miejsca i jest dość rzadkie. Zmiany nie są wcale wstępem do kapłaństwa kobiet. Przeciwnie – wynikają z procesu deklerykalizacji. Mimo to uruchomiło się sporo uprzedzeń wobec kobiet.
Największą przeszkodą dla równości kobiet i mężczyzn w chrześcijaństwie jest myślenie, że Bóg działa tylko przez duchownego, a bycie osobą duchowną to jakiś przywilej. Niedocenianie osób świeckich, kobiet i mężczyzn.
Bóg działa przez świeckich w Kościele, rozdziela im powołania – niezależnie od biskupów i opinii księży. Apostoł Paweł nie zostawia tu żadnych wątpliwości. Nie możemy powiedzieć świeckim, że Kościół nie jest ich.
Z mojej perspektywy uważam, że najlepiej byłoby wszędzie dopuścić kobiety. Człowiek zmienia się głównie poprzez doświadczenie. Z drugiej strony, dopóki nie pozwolimy komuś spróbować, to skąd wiemy, że w czymś się nie sprawdzi lub się do tego nie nadaje? Kobieta świetnie sobie radzi, nie tylko „przy”, ale i „za” ołtarzem.
Z doświadczenia wiem, że moja umiejętność poruszania się w przestrzeni prezbiterium to efekt setek prób. Uczymy się w praktyce, na sobie… Katoliczki w wielu krajach mają już praktykę bycia akolitami i lektorkami, na pewno więc sobie poradzą w nowych, prawnie już usankcjonowanych rolach.
Czytaj także:
W szabat przez 25 godzin nie korzystają z komórek i pieniędzy. Miriam jest Żydówką i polską patriotką [rozmowa]