separateurCreated with Sketch.

Nie wiem, ale się wypowiem? O „obowiązku” (i wolności) słowa

DYSKUSJA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Dawid Feliszek - 22.02.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Współczesne rozumienie wolności słowa coraz częściej pojmuje ją jako „obowiązek słowa”, stając się przy okazji jednym z czynników nakręcających spirale społecznych antagonizmów, a niejednokrotnie również odbierając radość z życia.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia” – to słowa Evelyn Beatrice Hall, które często powracają przy okazji dyskusji o prawie do publicznego wyrażania swoich poglądów i wartości. Prawo to pojawiło się jako wypracowany cywilizacyjny standard praw człowieka, jako odpowiedź na czasy cenzur, prześladowania za jakieś przekonania i zakazów wyrażania własnego zdania na tematy wszelakie.

Dziś wciąż uznawane jest jako podstawowy element demokratycznego i obywatelskiego społeczeństwa. Zdaje się jednak, że – jak to z wolnością czasami bywa – przekształciła się ona w pewną niewolę – obowiązek słowa, a ściślej – silną potrzebę skorzystania z tej wolności. Po setkach lat ostrożności w wyrażaniu swoich poglądów, za które można było stracić nawet życie, współczesny człowiek obdarzony wolnością słowa wydaje się, że poczuł obowiązek ciągłego zabierania słowa i posiadania własnego zdania. A to już ma przykre konsekwencje.

 

Słowa, słowa, słowa…

Niestety, za taką potrzebą wykorzystania wolności słowa nie zawsze stoi równie silna potrzeba wykorzystania wolności dostępu do nauki i informacji źródłowych. Dość często zatem można stosować inny cytat: „nie wiem, ale się wypowiem”. Stąd też słowa we współczesnym świecie coraz więcej. Coraz rzadziej jednak podszytego jakimś znaczeniem. Jeżeli zaś dorzucimy do tego, że komunikacja między ludźmi zachodzi zwykle za pośrednictwem internetu (szczególnie w czasach pandemii), to okazuje się, że wyrażenie słowa kosztuje zaledwie kilka stuknięć w klawiaturę smartfona.

Dyskusje „face to face” zastąpione zostały przez komentarzowe starcia, w których ostatecznym argumentem obwieszczającym zwycięstwo może być zaledwie ortograficzna potyczka przeciwnika. Rośnie polaryzacja, społeczne antagonizmy i podziały – niestety zwykle przez wyrażanie bezrefleksyjne swojego zdania. Rodzi to brak zrozumienia siebie i tej „drugiej strony”, a w konsekwencji frustrację, zażenowanie i utratę radości.

 

Poglądy warte życie

Można zauważyć, że ma to przynajmniej ten pozytywny aspekt, że współczesny człowiek poczuł potrzebę nie tylko wyrażania swojego zdania, ale jego posiadania. Jeżeli ma własne zdanie, to przecież będzie bardziej oporny na manipulację ze strony innych. Ten trop zdaje się bardzo krótki, gdyż zbyt często ten współczesny człowiek odczuwa potrzebę posiadania swojego zdania w sprawach, o których nie ma pojęcia. Raz po raz pojawiają się w przestrzeni publicznej tematy, które to doskonale obrazują. Od (nie)przyjmowania szczepionek na COVID-19 po sposoby walki z kornikiem drukarzem.

Tematy, które elektryzują, wzbudzają emocje i pobudzają do wyrażania swoich opinii – często przez osoby, które co najwyżej powtarzają poglądy ekspertów lub pseudoekspertów w danych dziedzinach. Spirala się kręci. I trudno sobie nie zadać wtedy pytania: czy paradoksalnie dla jakości poglądów nie było lepiej, gdy ich wyznawanie mogło wiązać się z utratą życia? A właściwiej – gdy trzeba było za własne poglądy zaświadczyć życiem? To musiały być dopiero prawdziwe i przemyślane poglądy.

 

Trzy pytania

By nieco się wyrwać z tej spirali, warto przed każdym skorzystaniem z wolności słowa sięgnąć do sokratejskiego sposobu jego oceny i zadać sobie trzy pytania:

1Czy to, co chcę wyrazić, jest prawdziwe?

2Czy to, co chcę wyrazić, jest dobre?

3Czy to, co chcę wyrazić, wniesie coś nowego?

To proste sito pozwoli odsiać całą garść komentarzy i opinii, które nawet jeśli są prawdziwe i dobre, to ostatecznie mogą nie wnosić nic nowego do dyskusji i może lepiej, żeby pozostały niedopowiedziane.

Jeśli zaś chodzi o dobry przykład tego, że nieraz nawet najbardziej święte i dobre zdanie należy zachować dla siebie, to warto sobie przypomnieć postać Maryi, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19) lub też słowa: „mowa jest srebrem, ale to milczenie jest złotem”.

Obyśmy zatem wszyscy mogli być bogatsi złotem niż srebrem.


KOMUNIKACJA
Czytaj także:
„Bo tak!” 4 przykłady, jak nie wyrażać własnych opinii


RANIĄCE SŁOWA
Czytaj także:
Czy możemy coś zrobić, by nie raniły nas słowa innych ludzi?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.