Aleteia logoAleteia logoAleteia
wtorek 19/03/2024 |
Św. Józefa
Aleteia logo
Duchowość
separateurCreated with Sketch.

Bł. Aleksandrina Maria da Costa: mistyczka, która ratowała księży przed piekłem

BLESSED ALEXANDRINA MARIA DA COSTA,DE BALAZAR

PD

Esprit - 03.03.21

Aleksandrina zaczęła doznawać straszliwych mąk. Odczuwała ciężar win księdza oraz Boskie oburzenie. Słyszała, jak Jezus powtarzał: „Piekło, piekło!”.
Wielki Post to czas modlitwy i ofiary.
Pomóż nam, abyśmy mogli służyć Ci
w tym szczególnym okresie
Wesprzyj nas

Bł. Aleksandrina Maria da Costa

Życie bł. Aleksandriny Marii da Costa było jednym wielkim aktem wynagrodzenia. 30 lat spędzonych w zimnym łóżku, doświadczenie nocy wiary, liczne ataki szatana oraz inne udręki ciała i duszy stały się jedną wielką, potężną modlitwą, dzięki której młoda Portugalka uratowała przed potępieniem tysiące ludzkich dusz. Pośród ocalonych znaleźli się także upadli kapłani. Historię ich ocalenia opisał o. Gabriele Amorth w biografii „Ukryta w uśmiechu. Bł. Aleksandrina Maria da Costa”.


GERTRUDA Z HELFTY

Czytaj także:
Mistyczki i ich… potyczki! Plus zaskakujące poczucie humoru Jezusa

Piekło, piekło!

W 1941 r. Aleksandrina napisała do o. Pinho, że pewnego dnia Jezus powiedział do niej: „Córko moja, w Lizbonie jest pewien ksiądz, który jest bliski wiecznego zatracenia; ciężko Mnie obraża. Poproś swojego kierownika duchowego o pozwolenie, żebym mógł za tę duszę zesłać na ciebie naprawdę dużo cierpień podczas męki”.

Otrzymawszy pozwolenie, Aleksandrina zaczęła doznawać straszliwych mąk. Odczuwała ciężar win tego księdza oraz Boskie oburzenie. Słyszała, jak Jezus powtarzał: „Piekło, piekło!”. A wtedy nieszczęsna dziewczyna błagała: „Do piekła nie! Ja się za niego ofiaruję, nie tylko teraz, ale przez cały czas, jaki będzie trzeba”. Aleksandrina poznała nawet imię i nazwisko tego księdza. Mistyczka czuła jakby ostrza, które cięły jej serce na kawałki; cierpiała straszliwie na całym ciele.

Ojciec Mariano postanowił zgłębić tę sprawę. Poprzez jedną ze swoich córek duchowych, bardzo poważaną przez patriarchę Lizbony, skierował do kardynała zapytanie, czy w tamtym okresie był jakiś ksiądz, który szczególnie go martwił. Otrzymał odpowiedź, że rzeczywiście martwił się bardzo o jednego z kapłanów, i podał to samo nazwisko, które wskazała Aleksandrina.

Kilka miesięcy później ks. Davide Novais, przyjaciel o. Pinho, opowiedział mu, że był na rekolekcjach w Fatimie, podczas których miało miejsce niecodzienne wydarzenie. W rekolekcjach uczestniczył również pewien mężczyzna, nocujący na własną rękę w hotelu, zachowujący się w bardzo budujący sposób. Ostatniego wieczora człowiek ten poczuł się źle; dostał ataku serca i wezwał do siebie księdza. Zmarł wkrótce po otrzymaniu sakramentów.

Natychmiast rozeszła się wieść, że był to ksiądz, choć ubrany po świecku. Poznano też jego imię. Był to ten sam ksiądz, o którym mówiła Aleksandrina, a następnie kardynał. Ksiądz Davide Novais zebrał później dokumentację dotyczącą tego wydarzenia i zaświadczył o nim na diecezjalnym etapie procesu beatyfikacyjnego.


KLEMENS VON GALEN

Czytaj także:
Biskup, który postawił się NSDAP. „Lew Münsteru”: bł. Klemens August von Galen

Kaznodzieja bez głosu

Bohaterem interesującego wydarzenia był również ks. Umberto Pasquale, drugi kierownik duchowy Aleksandriny. Zgodził się poprowadzić misję parafialną, poruszony postawą pewnego proboszcza, kompletnie zniechęconego postępowaniem swoich parafian: na kilka tysięcy wiernych do wielkanocnej Komunii Świętej przystąpiło zaledwie kilkudziesięciu. Aleksandrina obiecała: „Niech ksiądz jedzie; ja pojadę razem z księdzem”.

Misja szła opornie, a w pewnym momencie ks. Umberto stracił nawet głos. Jednak ostatniego dnia stało się coś nadzwyczajnego: wydawało się, jakby fala nieoczekiwanej łaski zalała całą miejscowość. Trzeba było wezwać innych księży, aby pomogli przy spowiadaniu. Nawet człowiek uznawany w parafii za czarną owcę, otwarcie przeciwny religii, po ostatnim kazaniu zwrócił się do proboszcza, publicznie wyznał wiarę i ze łzami w oczach błagał o przebaczenie. Fakt ten tak wszystkich poruszył, że nawet najbardziej oporni jeszcze tego samego dnia przystąpili do spowiedzi.

Proboszcz nie potrafił wskazać przyczyny tej nieoczekiwanej przemiany swoich parafian. Usłyszawszy wyjaśnienie ks. Umberta, poczuł się w obowiązku napisać do Aleksandriny list z podziękowaniem, w którym czytamy między innymi: „Twoje modlitwy i ofiary sprawiły, że na naszą parafię spłynął deszcz łask. Dusze od wielu lat żyjące z dala od sakramentów przybyły w dużej liczbie, aby obmyć się w wodach pokuty oraz otrzymać Jezusa w Komunii Świętej”. Były to jednak zwycięstwa drogo okupione przez Aleksandrinę. 3 sierpnia 1945 r. napisała:

Czuję się jak ktoś skazany na piekło. Moja dusza cierpi straszliwe męki. Oczyma duszy widzę dręczące demony. W całym ciele czuję jakby czarny, palący ogień. Słyszę ryk demonów i piekielną rozpacz. Nie wiem, co robić. Boże mój, jestem skazana na piekło; lecz przez wzgląd na Twoją nieskończoną dobroć mam nadzieję, że tak nie jest.

*Tekst opracowany na podstawie książki o. Gabriele Amortha „Ukryta w uśmiechu. Bł. Aleksandrina Maria da Costa„, wydawnictwo Esprit 2021; tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.




Czytaj także:
Mistyczka ze Szczecina i jej rozmowy z Jezusem

Tags:
błogosławienimistycy
Modlitwa dnia
Dziś świętujemy...





Top 10
Zobacz więcej
Newsletter
Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail