Gdy myślę o izdebce, przypomina mi się maleńki dom dziadków z dwoma przechodnimi pomieszczeniami, do którego cała rodzina przyjeżdżała w wakacje. Kilkoro nas w poprzek łóżka i ciężkie, grube pierzyny…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Przyznaj się. Ile razy chciałaś wyjść z domu, trzasnąć drzwiami i opuścić swój macierzyński pokład? Wyjść – gdziekolwiek, sama, aby odzyskać spokój i równowagę, których zabrakło ci w domu? Bywają dni, kiedy nie marzymy o niczym innym, a cisza wydaje się czymś na wagę złota.
Izdebka
Od Środy Popielcowej nieustannie powraca do mnie jedno słowo z ewangelii tamtego dnia – izdebka.
Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie (Mt 6,6)
Ciekawe, że w całym Piśmie Świętym słowo „izdebka” pojawia się tylko raz. Ale w tym kontekście i w tym tłumaczeniu wydaje mi się ujęte doskonale. Inne przekłady podają m.in. „mieszkanie” – ale moim zdaniem w tym słowie nie odczytamy tyle, co właśnie w „izdebce”.
Cicha przystań
Czujesz różnicę? Myśląc o mieszkaniu, możemy wyobrazić sobie wiele: pewne ogólne miejsce, nic, co szczególnie przykuwa naszą uwagę. Kiedy myślę o izdebce, widzę jej mizerność. Izdebka jest uboga i niewielka. Ma w sobie jednak coś szczególnego.
Ponadto, gdy myślę o izdebce, przypomina mi się maleńki dom dziadków z dwoma przechodnimi pomieszczeniami, do którego cała rodzina przyjeżdżała w wakacje. Kilkoro nas w poprzek łóżka i ciężkie, grube pierzyny. Firanka w drzwiach. Kąpiele w misce, bo nie było łazienki. Babcia patrząca na wnuki ze skrzypiącej wersalki. Wieczorny różaniec z dziadkiem. A zimą grzanie się przy piecu kaflowym.
Tyle wystarczyło. Panowała w tym miejscu jakaś nadzwyczajna atmosfera, której nie da się już odtworzyć. To miejsce było jak kawałek innego świata łączący rodzinę i w różnych momentach dający schronienie. Zawsze otwarte, z kimś, kto wyglądał przez okno i czekał.
Spokój potrzebny od zaraz
Odkąd jestem mamą, doceniam każdą minutę spokoju. Czasami o ten czas trzeba postarać się bardziej. Nierzadko nie wystarczy starać się – bywają dni, kiedy trzeba o niego wprost zawalczyć. I im dalej w macierzyństwo, tym wyraźniej dostrzegamy potrzebę tej walki.
Coraz więcej – na szczęście – mówi się o tym, że mamy muszą dbać o siebie, aby móc zadbać o innych. Że powinny zostawić cały bałagan i wyjść z domu, zadbać o swoje ciało i wnętrze. Zrobić coś dla własnej przyjemności i poszukać miejsca, które da możliwość regeneracji. Las, ogród, gabinet kosmetyczny, sklep, siłownia – cokolwiek, co lubimy.
Nadzwyczajne miejsce
Ale oprócz tych wszystkich przynoszących nam równowagę spraw, jest szczególne miejsce, do którego zaprasza nas Jezus w Wielkim Poście. TWOJA izdebka. Twoje osobiste, intymne miejsce, w którym spotkasz się z Jego Ojcem. Bardzo przemawia do mnie, że to ma być właśnie moja izdebka. Nie izdebka mojego męża, dzieci albo wspólnoty. Miejsce, do którego mam wstęp tylko ja i On.
Jezus zachęca nas do poufnego, niejawnego wobec innych spotkania z Bogiem w naszej izdebce. Mamy zamknąć drzwi wszelkich rozproszeń i spróbować zatopić się w atmosferę Bożej bliskości. Kiedy o tym myślę, mam ciarki. Wyobrażam sobie tę moją lichą izdebkę. A On naprawdę tam jest. Chce tam być.
Jest tam kto?
W macierzyńskim chaosie wyjątkowo jest nam potrzebna własna izdebka. Miejsce, w którym będziemy mogły odetchnąć. I przez chwilę to my poczujemy się dzieckiem, którym Ktoś chce się zaopiekować.
Czym jest twoja izdebka, droga mamo? Czy już ją odkryłaś? Czy jest takie miejsce, taki czas, w którym możesz się schronić przed całym światem i przytulić swoje serce do Pana? A może tak dawno tam nie byłaś, że boisz się uchylić drzwi, bo sama nie wiesz, co tam zastaniesz?
Nie bój się, On wygląda przez okno i czeka na ciebie. Wejdź!
Czytaj także:
10 małych sposobów na zimową macierzyńską chandrę
Czytaj także:
5 sposobów naśladowania duchowego macierzyństwa Matki Bożej
Czytaj także:
Biblijne matki. Batszeba – ta, która dostała drugą szansę