Skupiamy się na własnych niepowodzeniach, czujemy się jak wyschnięty krzew. Ale Mojżesz uczy, że Bóg przychodzi właśnie w tym krzewie, niczym płomień rozpala moje życie, oczyszcza mnie, nie spalając – tak, bym mógł wrócić do życia.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Spotkanie z Mojżeszem
Nasz pierwszy przystanek w drodze przez pustynię będzie spotkaniem z Mojżeszem. Ten wielki, nieugięty przywódca Izraela, zaraz po narodzinach porzucony na wodach Nilu, zdolny stawić czoła faraonowi i jego wojskom, by wyswobodzić rodaków z niewoli egipskiej, bardzo dobrze poznał pustynię.
W życiu Mojżesza, podobnie jak w życiu każdego z nas, są różne etapy. Burzliwa młodość pełna marzeń, poczucie rozczarowania i klęski, kiedy rzeczywistość zmienia plany lub niszczy obraz życia, jaki sobie stworzyliśmy.
I wreszcie, ostatni etap, kiedy po czterdziestu latach podążania za obietnicą Boga i rozmowie z Nim twarzą w twarz, Mojżesz wreszcie osiągnął wewnętrzny pokój. W pełni zaakceptował niewiadome i niespodzianki pochodzące od Boga.
Czytaj także:
Dzikie bestie naszych lęków, wyrzutów i gniewu. Trzy czasowniki przeprowadzą cię przez pustynię
Kryzys Mojżesza
Trzeci rozdział Księgi Wyjścia opowiada o niezwykłym spotkaniu Mojżesza z Bogiem. Bóg ukazuje się w krzewie, który płonie, ale nie spala się. Ale do tego zdumiewającego spotkania z Bogiem nie dochodzi po doświadczeniu mistycznym, lecz po czterdziestu latach życia na pustyni, na wygnaniu. Po czterdziestu latach klęski.
Żeby zrozumieć, co się wydarzyło, trzeba cofnąć się do Egiptu. To tam na widok cierpienia rodaków ciemiężonych i zniewolonych przez faraona, w sercu Mojżesza zrodził się bunt. I pragnienie wymierzenia sprawiedliwości.
W przekonaniu o własnej mocy, pewnego dnia młody Mojżesz zabił Egipcjanina, który pastwił się nad jego rodakiem. Następnego dnia dwaj Żydzi zaczęli się kłócić. Ale kiedy Mojżesz chciał ich rozdzielić, jeden z nich zaprotestował. Czego od nas chcesz? Kim ty niby jesteś, naszym wodzem? Sądzisz, że możesz nas wyzwolić?
I tutaj następuje coś niezwykle ważnego w życiu Mojżesza: kryzys. Był silnym człowiekiem, odrzucił przywileje faraona, stając po stronie swoich żydowskich braci. Chciał być ich obrońcą i wyzwolicielem.
Teraz faraon szuka go, ponieważ wyszło na jaw zabójstwo. A do tego jego rodacy, Żydzi, wcale nie widzą w nim wodza.
To dla Mojżesza wielka lekcja życia. Sprawy często układają się nie tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Nasze marzenia nie zawsze się spełniają. A obraz nas samych, których sobie stworzyliśmy, często odbiega od rzeczywistości, jest projekcją lub złudzeniem. Nasze plany, nawet najlepsze, rozbijają się o mur rzeczywistości, często dalekiej od naszych wyobrażeń.
Mojżesz na pustyni
W poczuciu wewnętrznej klęski Mojżesz ucieka na pustynię. Został sam, a jego życie niespodziewanie znalazło się w niebezpieczeństwie. Sądził, że wie wszystko, wszystko zrozumiał, ze wszystkim sobie poradzi. A teraz przestraszony ucieka na pustynię, żeni się z córką kapłana Jetry i żyje życiem pasterza.
Wielki wybawiciel jest nikim. Z jego dawnego życia zostały tylko zgliszcza. Przez czterdzieści lat żyje na pustyni.
Ale niezwykłość opowieści biblijnej polega na tym, że pokazuje, jak Bóg działa na pustyni życia. Bowiem właśnie wtedy w życiu Mojżesza coś się wydarza, następuje przełom. Pustynia go ogołociła, pokazała mu jego własną nagość i kruchość.
Czytaj także:
Na pustyni objawiają się wielkie dzieła Boga [komentarz do Ewangelii]
Przez te czterdzieści lat życia na pustyni Mojżesz nauczył się błogosławić swoje kruche człowieczeństwo i nie myśleć o sobie samym jako o bohaterze. I oto, kiedy przemierza pustynię, Bóg ukazuje mu się w znaku gorejącego krzewu.
Patrząc na krzew, który płonie, ale nie spala się, Mojżesz może ponownie przyjrzeć się historii swojego życia i powiedzieć: ja też przez czterdzieści lat byłem wyschniętym krzewem na pustyni. A mimo to właśnie w tej sytuacji Bóg przyszedł, Bóg do mnie przemawia.
Kryzysy często zrzucają nas z piedestału naszych przekonań, złudzeń, ukazując nam prawdę o nas samych, o tym, kim naprawdę jesteśmy. Moja prawda jest przede wszystkim taka: nie jestem Bogiem, nie jestem superbohaterem. Nie osiągnę wszystkiego, nie dam sobie rady ze wszystkim, a tym bardziej nie sam.
Bóg nakazuje Mojżeszowi zdjąć sandały, zanim podejdzie. Nie sądź, że zrozumiałeś wszystko, nawet Boga. Jeśli tak zrobisz, zgasisz ogień nowości, który ma płonąć w twoim życiu. Wtedy zostanie ci tylko popiół własnej pychy.
My i Mojżesz
Możemy zatrzymać się na pustyni z Mojżeszem. Możemy zdjąć maskę i przyjrzeć się sobie. Zobaczyć kim naprawdę jesteśmy, przyjrzeć się temu wszystkiemu, co poszło nie po naszej myśli. Naszym rozczarowaniom, temu, co chcielibyśmy zmienić.
Czasem odnosimy wrażenie, że niepotrzebnie się staraliśmy, zaprzepaściliśmy plany i marzenia. Zmarnowaliśmy dobre okazje, przywiązywaliśmy wagę do rzeczy lub sytuacji, które nie były tego warte. Skupiamy się na własnych niepowodzeniach, czujemy się jak wyschnięty krzew.
Ale Mojżesz uczy, że Bóg przychodzi właśnie w tym krzewie, niczym płomień rozpala moje życie, oczyszcza mnie, nie spalając, rozpala swoim Słowem. A przede wszystkim swoją miłością – tak, bym mógł wrócić do życia.
Bóg przemienia miejsce mojej klęski i moich ran w miejsce swojej obecności. Zamiast opłakiwać własne zranienia, muszę się nauczyć dostrzegać w swojej słabości, błędzie i niemocy światło Bożego ognia, który mnie przemienia.
W jakim gorejącym krzewie mojego życia Bóg mnie spala? Co chce we mnie wypalić, przemienić, z czego chce mnie oczyścić?
Czytaj także:
Jąkanie obrosło w wiele mitów, ale można je wyleczyć. Mojżesz też się zacinał!