separateurCreated with Sketch.

Całe życie wyśmiewał i atakował ludzi wierzących. Aż koleżanka zabrała go na mszę…

NATURE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Byłem przekonanym ateistą, nie potrzebowałem religii. Każda rozmowa o Kościele i Bogu była dla mnie okazją do kpiny i ataku” – opowiada Giuseppe. Przeczytajcie, co się wydarzyło potem.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Podczas Wigilii Paschalnej w kościołach na całym świecie znów odbywał się tradycyjny chrzest dorosłych katechumenów. W ubiegłym roku z powodu pandemii w wielu miejscach został on przeniesiony na inny termin. W bazylice św. Jana na Lateranie, która jest katedrą biskupa Rzymu, chrzest w tym roku przyjęło sześć osób.

W tym gronie był m.in. pochodzący z Albanii 47-letni Giuseppe Panajot, zadeklarowany ateista. Jak mówi, całe życie krytykował Kościół i wyśmiewał księży i siostry zakonne. Spotkał Boga dzięki koleżance z drużyny sportowej. To właśnie z nią poszedł pierwszy raz w życiu na mszę świętą, co stało się przełomowym wydarzeniem.

„Byłem przekonanym ateistą, nie potrzebowałem religii. Każda rozmowa o Kościele i Bogu była dla mnie okazją do kpiny i ataku. Pewnego dnia umówiłem się na spotkanie z trenującą z nami Amerykanką, która, jak się okazało, studiowała w Rzymie teologię moralną. Oczywiście od razu ją ostro zaatakowałem. Ona się tym nie przejęła, była dalej miła i uprzejma. Zaczęliśmy wiele rozmawiać i wspólnie wspinać po górach” – mówi Radiu Watykańskiemu Giuseppe Panajot.

„Pewnego dnia zaprosiła mnie na mszę, pierwszą w moim życiu. Tam doświadczyłem czegoś, czego nie rozumiałem, ale wiedziałem, że jest to coś ważnego. Wewnątrz cały łkałem, ale nie uroniłem łzy, by jej niczego nie pokazać. To był początek, który zaprowadził mnie do odkrycia, że właśnie wtedy spotkałem Jezusa.

O pomoc w lepszym poznaniu Go poprosiłem księdza, który odprawiał wówczas mszę. Z nim szedłem drogą dekalogu i w konsekwencji poprosiłem o chrzest. To kompletnie zmieniło moje życie”.

Giuseppe Panajot wyznaje, że wielkim odkryciem było dla niego odkrycie wspólnoty Kościoła, która towarzyszyła mu w drodze.

„Zrozumiałem, że moje życie zmieniło się na zawsze. Doświadczałem miłosierdzia, odkrywałem moc przebaczenia i zacząłem rozumieć czym jest prawdziwa miłość” – dodaje.

Podkreśla, że w czasie pandemii jego droga neokatechumena była trudna, często pozbawiona elementu realnego spotkania, kontaktu ze wspólnotą.

„Czuję, że dotarłem do bardzo ważnego celu. Chrzest jest dla mnie niesamowitym darem. Jestem już innym człowiekiem, na pewno lepszym. Moje życie uległo zmianie” – mówi Panajot.

Beata Zajączkowska/vaticannews.va/ks

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.