Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ta historia wydarzyła się 16 lat temu w węgierskim Debreczynie, ale niedawno znów poruszyła serca wielu ludzi na całym świecie.
Greti Vekas, która w 2007 r. miała cztery latka, pewnego spokojnego, wiosennego dnia poszła odwiedzić swoich dziadków. Nic nie wskazywało, że ten zwyczajny dzień na zawsze zmieni ich życie... Życie, które cudem ocalało.
Niespodziewanie w budynku, w którym mieszkali dziadkowie Greti, wybuchł pożar. Płomienie ogarnęły też ich mieszkanie. Na ratunek pospieszyli strażacy, a jako pierwszy do płonącego domu wbiegł Janos Timar. To on wyciągnął z niego dziewczynkę. Zasłonił jej twarz maską, by ochronić ją przed dymem, wziął na ręce i wyniósł na zewnątrz, pokonując osiem pięter.
„Jestem tą dziewczynką, którą pan uratował”
Dziewczynka, choć była wtedy bardzo mała, nigdy nie zapomniała o strażaku, który uratował jej życie. Po latach postanowiła go odnaleźć i podziękować. 20-letnia dziś Greti zapukała do drzwi Janosa Timara i powiedziała: „To ja jestem tą dziewczynką, którą pan uratował”.
Krajowy Urząd Zapobiegania Katastrofom po tym niecodziennym spotkaniu opublikował na swojej stronie dwa zdjęcia – pierwsze, które Greti i Janos zrobili sobie na pamiątkę wizyty, i drugie – sprzed 16 lat, na którym widać strażaka i tę małą, wdzięczną dziewczynkę.
Dziś 20-latka ma za sobą maturę, a jej chłopak niedawno rozpoczął pracę w... straży pożarnej!
Źródło: Radio Opole, Polsat News