separateurCreated with Sketch.

„Lump, menel, alkoholik”. 6 historii, które łamią stereotypy o bezdomności

BEZDOMNY
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 14.04.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Sam jest sobie winien”, „Wziąłby się to roboty”, „Lump, menel, alkoholik” – to tylko niektóre stereotypy, które od lat towarzyszą osobom bezdomnym. Dzieło św. Ojca Pio doskonale wie, że bezdomność to nie wybór i przy okazji Dnia Ludzi Bezdomnych bierze pod lupę 6 krzywdzących stereotypów na ten temat.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Na profilach Dzieła na Facebooku i Instagramie publikowane są serie grafik i wideo „O bezdomności bez stereotypów”, które pokazują krzywdzące przekonania na temat osób bezdomnych oraz prawdziwe historie podopiecznych, które im przeczą. Poznajcie je!

1Bezdomność to wybór


Niektórzy czasem myślą, że osoby bezdomne same wybrały takie życie, że tak jest im wygodniej. Ale nikt nie marzy o bezdomności… Przykładem jest historia pana Roberta (50 lat):

W życiu wiele przeszedłem. Trudno powiedzieć, które z moich przeżyć było najgorsze – śmierć mojego 18-letniego syna, który miał raka, wypadek samochodowy, który spowodował trwały uszczerbek na moim zdrowiu i wyglądzie, śmierć mamy czy rozwód z żoną po kilkunastu latach małżeństwa… Może to za dużo jak na jednego człowieka?

Chyba po trochu wszystko to złożyło się na moją bezdomność, a jej konkretnym początkiem był moment, kiedy siostra, wykorzystując mój pobyt za granicą, wymeldowała mnie z mieszkania należącego do naszej mamy. Po powrocie do Polski czekał na mnie wyrok eksmisji. Przez dwa miesiące mieszkałem u przyjaciela, ale ile można siedzieć komuś na karku? Na wynajęcie mieszkania nie było mnie stać. Po wypadku samochodowym, którego konsekwencją była operacja głowy i wycięcie ogromnego krwiaka, nie byłem zdolny do pracy. Otrzymałem zasiłek stały i orzeczono niepełnosprawność II stopnia.

Najgorsza była beznadzieja… poczucie, że to się nigdy nie skończy. Uciekałem w książki i wycieczki po krakowskich fortach, poznawałem ich historie, do dziś jest to mój konik. Gdy teraz wspominam czasy schroniska, myślę nieco z ironią, że to jedno doświadczenie więcej, ale… Dlaczego aż tak długo trwało?

Moje życie zaczęło się powoli zmieniać, gdy zaproponowano mi pobyt w mieszkaniu chronionym i trafiłem do dziełowego Centrum Integracji Społecznej z marzeniem o podjęciu pracy, bo zasiłek przyznano mi tylko czasowo, a trzeba za coś żyć.

W Dziele nikt mi nie dawał gotowego rozwiązania, ale liczyli się ze mną i słuchali. Pani Kamila, trener zatrudnienia, pomogła mi znaleźć pracę i… Dziś pracuję na umowę o pracę, zarabiam, wracam do ciepłego mieszkania… Cieszę się tym, co mam.

2Osoby bezdomne nie pracują

Osoby doświadczające bezdomności często podejmują sezonowe lub niskopłatne zatrudnienie, lecz bywa, że ich wynagrodzenie nie wystarcza jeszcze na wynajęcie mieszkania i utrzymanie. Przykładem jest historia pana Ryszarda (66 lat), który po bardzo trudnym dzieciństwie i 37 latach małżeństwa znalazł się na ulicy.

Choć mieszkałem na ulicy, starałem się dbać o siebie, wyglądać jak zwykły człowiek i normalnie chodzić do pracy. Pracowałem wtedy w ochronie. Niestety, ktoś z moich kolegów przyuważył mnie, że śpię na ławkach i powiedział mojemu szefowi. Bardzo mu się to nie spodobało, bo kto chciałby zatrudniać bezdomnego... Z dnia na dzień, bez podania żadnej przyczyny zostałem zwolniony z pracy. A ja pracować muszę, mimo, że od kilku miesięcy jestem emerytem.

Zostałem więc bez domu, bez pracy, z długami, których nie miałem za co spłacać. Po trzech miesiącach na ulicy znalazłem schronienie w hostelu dla osób bezdomnych. Tam właśnie któregoś dnia na tablicy ogłoszeń zobaczyłem kartkę z adresem Dzieła. Zadzwoniłem.

Najpierw trafiłem do pana Darka, pracownika socjalnego, a potem do pani Kamili, doradcy zawodowego. Z tą pracą to było najciężej. Bałem się, że w grudniu, przed świętami, nic nie znajdę. Gdy nie ma się gdzie mieszkać, to ciężko jest szukać pracy. Nie posiadałem internetu, nie miałem jak dzwonić za pracą, ani też gdzie się umyć i zadbać o swoją higienę, aby wyglądać czysto i schludnie. Na szczęście pani Kamila mi pomogła. Znalazła mi pracę, załatwiła wszystkie papiery i z końcem grudnia zacząłem nowe zatrudnienie. Gdyby nie pani Kamila, gdyby nie Dzieło, to nic by nie było.

3Osoby bezdomne są niewykształcone

Bezdomność dotyka także osoby z wykształceniem średnim, a nawet wyższym. Świadczy o tym historia pani Kingi:

Od zawsze lubiłam malować. Czas spędzony w liceum plastycznym to były moje szczęśliwe lata. Przy drugim podejściu dostałam się na studia. Skończyłam malarstwo w Krakowie. Jednak jeszcze w trakcie nauki zaczęłam się panicznie bać życia i tego, że sobie nie poradzę. I rzeczywiście wraz z otrzymaniem dyplomu mój czarny scenariusz spełnił się… Zostałam oszukana przez właścicielkę galerii, w której pracowałam.

Bez pieniędzy i pomysłu na życie przemieszkałam dwa lata u znajomych, rzeczy trzymałam w depozycie. Do rodziców wracałam tylko na święta, ale nie przyznawałam się do tego jak wygląda moja sytuacja. Robiłam wszystko, by się utrzymać.

W końcu razem z kolegą zaczęłam wynajmować pracownię – on w niej malował, a ja mieszkałam. Wszystko dobrze, tylko w pracowni nie było łazienki i w ogóle wody. Mój dzień to było nieustanne kombinowanie gdzie i jak się umyć. Zapadłam na zdrowiu psychicznym, wstydziłam się zadzwonić do pracodawcy, bo wstydziłam się siebie...

Któregoś dnia zobaczyłam przyklejoną do drzwi kartkę z adresem Smoleńsk 4, pod którym mieści się łaźnia i pralnia dla bezdomnych. Choć nie wyglądam, to jedną nogą już jestem na ulicy – pomyślałam i poszłam tam. Ta kartka uratowała mi życie.

W Dziele korzystałam również z pomocy socjalnej i psychologicznej. Tak rozpoczęła się powolna przemiana mojego życia. Po jakimś czasie otwarły się dla mnie kolejne drzwi – trafiłam do dziełowego Centrum Integracji Społecznej, i dzięki temu wkrótce potem podjęłam pracę. Dziś od nowa uczę się żyć, jestem innym człowiekiem.

4Osoby bezdomne nie mają bliskich

Osoby doświadczające bezdomności mają rodziny, bliskich. Jednak sytuacja, w której się znaleźli sprawia, że te relacje są trudne. Przykładem jest pan Paweł (43 lata):

Moje życie układało się dobrze. Miałem żonę, trójkę dzieci, prowadziłem cztery lokale gastronomiczne. Jednak wszystko zaczęło się psuć, kiedy z czasem zacząłem zapijać problemy. Najpierw śmierć rodziców, potem rozwód. Dopóki nie zacząłem „zawalać” pracy, wydawało mi się, że nie mam problemu z alkoholem. By wyjść z długów, sprzedałem mieszkanie. Jednak komornik zajął pieniądze za nieopłacone alimenty i z dnia na dzień znalazłem się na ulicy...

Bardzo kocham swoje dzieci. Mój najmłodszy synek jest moim motorem napędowym. Natomiast moja córka nie chce utrzymywać ze mną kontaktu. To dla mnie bardzo trudne, bo zawsze była moim oczkiem w głowie. Z najstarszym synem zacząłem rozmawiać już przez telefon, jesteśmy nawet umówieni na spotkanie. Zrozumiałem, że oni potrzebują czasu. Najbardziej zabolało mnie, kiedy moja była żona powiedziała, że dzieci się mnie wstydzą...

Z czasem byłem umęczony każdym kolejnym dniem, brudem, głodem… Mam dużą rodzinę, ale za każdym razem jak prosiłem o pomoc – odmawiano mi jej. W końcu dowiedziałem się, że jest Dzieło Pomocy, że są ludzie „od spraw beznadziejnych”. Tak też zaczął się mój powrót do życia. Rozwiązałem wiele spraw, przeszedłem terapię, wróciłem do dobrej formy fizycznej. Cały czas pracuję. Moim priorytetem jest unormowanie relacji z dziećmi. Chciałbym kiedyś zaprowadzić swoją córkę do ołtarza. Chciałbym wrócić do prowadzenia swojej gastronomii, odzyskać prawo jazdy. Nie mam górnolotnych marzeń. Zobaczyłem, że można cieszyć się z małych rzeczy.

5Osoby bezdomne są niebezpieczne

Osoby doświadczające bezdomności często są ofiarami. Historia pani Izy pokazuje, że nie wszystkie osoby przebywające w więzieniu czy na ulicy są niebezpieczne.

Kiedyś to miałam życie jak pączek w maśle. Ukończyłam studia, pracowałam w szkole, rozwijałam swój mały biznes. I wtedy się zakochałam. Mój partner też prowadził swoje interesy. Jakie? Do dziś nie znam całej prawdy…

Dla tej miłości zrezygnowałam ze wszystkiego, zatraciłam siebie. Z czasem stałam się jego własnością – decydował o moim życiu, zamykał mnie w mieszkaniu, kłamał i był agresywny. Na to wszystko nałożyły się kłopoty finansowe, ale dzięki mojemu podpisowi na czeku wszystko miało się naprawić…

Ten podpis zaprowadził mnie do więzienia – zostałam skazana za fałszowanie środków płatniczych. Sama zgłosiłam się na policję. Jedyny strach jaki mi wtedy towarzyszył, to był strach przed moim partnerem.

Więzienie to nie był łatwy czas, ale wiele się tam nauczyłam, przemyślałam swoje życie. Po wyjściu nie miałam dokąd pójść, więc załatwili mi miejsce w schronisku dla bezdomnych kobiet. Jak tylko tam dotarłam, zaczęłam szukać pracy. Nie było łatwo z kryminalną przeszłością, ale w końcu się udało. Mojego przyszłego pracodawcę nie zraziła informacja o moim pobycie w więzieniu – nie musiałam tego mówić, ale chciałam swoje nowe życie od początku budować na prawdzie.

Któregoś dnia wpadła mi w ręce ulotka Dzieła o mieszkaniach wspieranych. Tak trafiłam do Dzieła i po dwóch miesiącach byłam już lokatorką dziełowego mieszkania. Do dziś nie mogę uwierzyć, jakie mnie szczęście spotkało, że to wszystko finalnie tak się potoczyło! 

6Osoby bezdomne to alkoholicy

Uzależnienie od alkoholu lub narkotyków może być jednym z powodów bezdomności, ale nie jest jedyną jej przyczyną. Pokazuje to historia pana Marka:

Gdy rodzice zmarli, zostałem z braćmi. Wkrótce potem straciłem pracę, nie będę ukrywał, że przez swoją głupotę – alkohol. Byłem na bezrobociu, a mieszkając w małej mieścinie trudno było znaleźć zatrudnienie. Ruszyłem w Polskę – to tu się załapałem, to tam… Wszystko na czarno. W końcu wylądowałem w Krakowie, bez grosza przy duszy, bez żadnych kontaktów, bez mieszkania.

Pierwszą noc spędziłem na dworcu. Kolejnego dnia udałem się do kościoła, który mieści się tuż przy stacji. Tam jakiś zakonnik dał mi ulotkę. Dzięki niej już pierwszego dnia mojego pobytu w Krakowie trafiłem do Dzieła. Byłem zaskoczony miłą obsługą. Błyskawicznie otrzymałem pomoc: kąpiel, czyste ubranie, pralnia. Doradzono mi, bym udał się do ogrzewalni. Całe szczęście, że już wtedy nie piłem – odpadł jeden problem. Pozostało też wyzwanie: praca.

Już trzeciego dnia byłem umówiony z doradcą zawodowym, który miał mi pomóc szukać pracy i z którego pomocą bardzo szybko udało się ją znaleźć. Wiedziałem też, że nie mogę dłużej „mieszkać” w ogrzewalni. W znalezieniu własnego kąta znów pomogło mi Dzieło. Właściwie pomagało mi na każdym etapie – praca, mieszkanie, bilet socjalny, wyrobienie dokumentów, potrzebne zdjęcia. Gdyby nie Dzieło, to siedziałbym gdzieś… Nie wiadomo gdzie – błądziłbym bez celu, siedział na ulicy. Dzieło było i nadal jest dla mnie wielkim wsparciem.

Źródło: Dzieło św. Ojca Pio

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.