separateurCreated with Sketch.

Ks. Jan Twardowski: To nie Jezus zgubił się w świątyni, tylko św. Józef…

JAN TWARDOWSKI
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 17.05.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ksiądz poeta zauważa, że podczas wojny w Warszawie nie został zniszczony żaden kościół pod wezwaniem św. Józefa.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Wesprzyj nasPrzekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Poeta i duszpasterz ksiądz Jan Twardowski wiele razy pisał (w wierszach i listach) i mówił (w kazaniach) o swoim ulubionym świętym – o świętym Józefie. Te krótkie teksty tworzą niewielką książeczkę: „Kilka myśli o świętym Józefie”.

We wstępie do książki ksiądz Twardowski przyznaje, że święty Józef to jeden z najbliższych mu świętych – „zawsze wzruszający, cały w radosnych tajemnicach różańca świętego”. Wspominany jest w liturgii 19 marca, „kiedy pachnie już Wielkanocą”. Ale jednak ta postać przywołuje raczej Boże Narodzenie – z kolędami, gwiazdą na niebie i choinką.

Święta Teresa z Avila pisała w listach, że uzyskała zdumiewająco wiele łask, kiedy modliła się za wstawiennictwem świętego Józefa. "Widocznie Jezus w niebie słucha swojego przybranego ojca równie chętnie, jak słuchał go na ziemi" – konkluduje ks. Twardowski za św. Teresą.

Zauważa też, że podczas wojny w Warszawie nie został zniszczony żaden kościół pod wezwaniem św. Józefa.

Święty Józef patronuje wielu osobom: umierającym, rodzinom i małżeństwom, Kościołowi powszechnemu, zakonom kontemplacyjnym. A także ludziom, których praca jest zapomniana i trud niedoceniany.

Ale – jak zauważa ksiądz Twardowski – przede wszystkim powinien być patronem każdego, kto szuka Jezusa. W Ewangelii jest opisana scena, kiedy dwunastoletni Jezus zgubił się rodzicom. Jak się nad tym zastanowić, należałoby raczej uznać, że to nie Jezus ginie, tylko my się gubimy.

Nawet najlepsi z najlepszych: Matka Boża i święty Józef trochę się zagubili, bo nie rozumieli tego, że Jezus musi być „w sprawach Ojca”.

Kiedy gubimy siebie i gubimy Jezusa? „Wtedy, kiedy myślimy tylko o własnym cierpieniu, urazach. Śpiewamy w kościele, ale nie potrafimy nikomu przebaczyć. Skarżymy się, że ktoś nas, jak Piłat, oskarżył niewinnie, że Cyrenejczyk nam nie pomaga, Weronika nie podbiega, nawet Matka Boska zabrała się i poszła” – pisze ks. Twardowski.

Józef nie był intelektualistą, nie pełnił ważnej funkcji społecznej. Nie był kapłanem ani nawet nie został męczennikiem. „Skoro nie był wielki, czy utonął w swojej codzienności? Czy zwyczajność zasłoniła mu Boga?” – zastanawia się ks. Twardowski.

Józef z pewnością stale widział Pana w codziennych sprawach. Słyszał głos anioła i dał mu się popychać do działania. „Wydaje nam się czasem, że nic wielkiego nie czynimy, a życie codzienne pochłania nas bez reszty. Obyśmy wtedy właśnie umieli usłyszeć głos Boga, który – tak jak do świętego Józefa – wciąż do nas przemawia. Nie lękaj się! Nie lękaj się, że niczego nie potrafisz, a to, co robisz, jest za małe. Bóg przez przez twoje bardzo maleńkie sprawy może dokonywać wielkich dzieł”.

Niekiedy chyba patrzymy na Świętą Rodzinę jak na rodzinę „nie z tej ziemi”. Tymczasem miała ona swoje problemy, które są również naszymi problemami, np. trudności materialne, mały metraż mieszkania. Ale poznali chociażby smak samotności, którą musieli czuć Józef i Maryja, kiedy np. szukali Jezusa w Jerozolimie.

„Rodzina jest dziełem Bożym. Może być krzyżem dla nas, może być radością. Nie od nas jednak zależy, że mamy takich rodziców, a nie innych, takie rodzeństwo, a nie inne. Rodzina jest tajemnicą woli Bożej. W takiej, jaką Bóg nam daje, mamy dojrzewać do spotkania z Nim” – pisze ks. Twardowski.

Świat trochę zgubił świętego Józefa – uważa poeta. W Ewangeliach jest ledwo wspominany. Nie pada żadne jego słowo, nie wiemy, kiedy umarł. Kościół nie zwracał na niego wielkiej uwagi – aż do średniowiecza.

Jego kult zaczął się szerzyć po objawieniach świętej Brygidy Szwedzkiej, która zobaczyła Józefa umierającego w objęciach Jezusa i Maryi. Z kolei w XIX w. imię Józef było popularne „od cesarza do piekarza”. Nie było domu, w którym by nie mieszkał jakiś Józef. Dziś jednak imię wyszło z mody.

„Ale może to i lepiej, bo święty Józef nigdy nie dbał o modę. Na pewno nie ma żalu do papieży, którzy tak rzadko wybierają jego imię. Zawsze był ukrytym i cichym świętym, zasłuchanym tylko w to, co Bóg miał mu do powiedzenia. Czy umielibyśmy, tak jak święty Józef, usłyszeć głos anioła?” – pyta ksiądz Twardowski.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

 

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!